Barbra Streisand: udowodniła, że prawdziwy talent sam się obroni
07.10.2016 | aktual.: 12.10.2016 14:23
Na koncie ma imponującą liczbę nagród zarówno za dokonania aktorskie jak i muzyczne. Zdobyła między innymi Oscara, Emmy, Złoty Glob czy Grammy, a jej albumy rozchodziły się w imponujących nakładach. Ma 53 złote, 31 platynowych i 14 multiplatynowych krążków. W ciągu całej swojej kariery sprzedała dużo ponad 200 mln egzemplarzy płyt. Ale tak naprawdę mało kto wróżył jej tak wielką karierę.
Nie posiadała żadnych znajomości ani pieniędzy, a jej uroda była dość kontrowersyjna. W Hollywood twierdzono, że z takim wyglądem nie ma raczej szans. Jednak Barbra Streisand udowodniła, że prawdziwy talent sam się obroni.
Zdolna, inteligentna i, co najważniejsze, pozbawiona kompleksów, szybko stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd oraz symbolem dla wielu kobiet, które miały problemy z samoakceptacją.
Ucieczka z Brooklynu
- Zawsze chciałam zostać kimś sławnym, wyrwać się z Brooklynu – mówiła, a jej determinacja i upór szybko przyniosły efekty.
Śpiewała już od najmłodszych lat, zaś jej silny, mocny głos robił na wszystkich ogromne wrażenie. I tylko matka Streisand patrzyła na córkę krytycznie, przekonana, że jej dziecko nie ma wielkich szans na karierę. Ale wkrótce i ona musiała zmienić zdanie.
Streisand zaczynała od śpiewania na weselach i szkolnych uroczystościach, a w wieku 13 lat nagrała swoje pierwsze demo.
Znani kumple
Swój talent wokalny rozwijała, uczęszczając do chóru, w którym zakumplowała się zwłaszcza z Neilem Diamondem.
- Byliśmy dwoma biednym dzieciakami z Brooklynu. Włóczyliśmy się po ulicach i paliliśmy papierosy – wspominał później muzyk.
I dodawał, że Streisand nieustannie próbowała zaciągnąć go do kina. Artystka faktycznie od zawsze kochała filmy. Uważała zresztą, że jest znacznie lepszą aktorką niż piosenkarką.
- Na kursie aktorstwa byłam w jednej klasie z Dustinem Hoffmanem – wspominała. - Miałam wtedy 16 czy 17 lat. Aby mieć na lekcje, dorabiałam jako opiekunka do dzieci, a on pracował jako woźny – wspominała.
Wyróżnić się z tłumu
Kiedy przybyła do Hollywood, wiedziała, że nie będzie jej łatwo. Od dzieciństwa słyszała, że jej uroda jest, delikatnie mówiąc, „dziwna”. Na domiar złego matka Streisand nieustannie podkreślała, że ma drugą, znacznie ładniejszą córkę.
Jednak artystka nie wpadła z tego powodu w kompleksy. Przeciwnie, szybko nabrała dystansu do swojego wyglądu i postanowiła uczynić z niego swój atut.
Śmiała się, że robiła wszystko, aby wyglądać może nie pięknie, ale przynajmniej oryginalnie. Utleniła włosy, używała jaskrawych szminek i malowała powieki na tęczowo.
- Chciałam wyróżniać się z tłumu za wszelką cenę – mówiła.
Słynny nos
- Zanim wejdzie do pokoju, najpierw dumnie wkracza jej nos, później zjawiskowo piękne dłonie, potem oczy, a na samym końcu reszta jej dosyć pospolitego ciałka – miał powiedzieć o Streisand pisarz Truman Capote.
Nos, który kiedyś sprawiał, że była postrzegana jako brzydula, wkrótce stał się jej znakiem rozpoznawczym.
I choć wielu agentów sugerowało jej, że powinna zdecydować się na operację plastyczną, Streisand za każdym razem stanowczo odmawiała. Twierdziła, że chce pozostać sobą, a do zrobienia kariery wystarczą jej temperament, charakter i talent. I nie da się ukryć – miała rację.
Pochwała od Spielberga
Na ekranie zadebiutowała w 1968 roku w filmie „Zabawna dziewczyna”. Siedem lat później znów wcieliła się w Fanny Brice w "Zabawnej damie".
- Teraz, kiedy oglądam „Zabawną dziewczynę”, myślę, że byłam wspaniała* – mówiła po latach. *- Byłam zbyt piękna, by grać Fanny.
Potem były między innymi „Hello Dolly!”, „Dla dobra Pete'a”, „Narodziny gwiazdy”, Wielkie starcie" czy „Poznaj moich rodziców". Ostatnio na dużym ekranie pojawiła się w 2012 roku, w komedii „Mama i ja".
Streisand zainteresowała się również reżyserią. W 1983 roku powstał słynny „Yentl”.
- Nie chcę się przechwalać, ale kiedy Steven Spielberg zobaczył „Yentl”, powiedział, że to najlepszy film, jaki widział od czasu „Obywatela Kane'a” - opowiadała.
Nakręciła również filmy: „Książę przypływów”, „Miłość ma dwie twarze” czy „W pogodny dzień zobaczysz przeszłość”.
Najhojniejsza gwiazda
Streisand nie kryje, że Hollywood nie jest przyjaznym kobietom miejscem.
- W Hollywood kobieta może być aktorką, piosenkarką, tancerką. Ale nie należy pozwalać jej na więcej – kwitowała ponuro, twierdząc, że z powodu swojej płci często nie była należycie doceniana i nie pozwolono się jej wykazać.
Jednak poza tym nie ma wielu powodów do narzekań. Od 1998 roku pozostaje w udanym związku z Jamesem Brolinem. Od wielu lat również udziela się charytatywnie – wspiera organizacje LGBT, zakłada własne fundacje, angażuje się w akcje ochrony środowiska i dba o prawa obywatelskie.
Jej działalność jest stale doceniana, a w rankingu najhojniejszych gwiazd Streisand zajmuje zaszczytne trzecie miejsce. (sm/mn)