Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Robienie "political fiction“, które jest nudniejsze od tego, co dzieje się w „realu“, mija się z celem. (...) Przydałby mu się zastrzyk hormonalny.
Źródło zdjęć: © Telewizja Polsat
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
**Poczytałem sobie dyskusję wokół serialu „Ekipa“, którą zamieścił „Film“ w ostatnim numerze i zadumałem się bezbrzeżnie nad wypowiedziami Andrzeja Saramonowicza. Najpierw nad tą głoszącą, że intelektualny poziom polskiej krytyki filmowej jest „bliski zeru“.**
„O Bożesz Ty mój!“ – pomyślałem – „Przecież Saramonowicz, zanim przeszedł na ciemną stronę mocy i został reżyserem, parał się krytyką filmową. Czyżby więc on tak odważnie także o sobie?“.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
„Oj, ja głupi i bliski zeru!“ – zajarzyłem po tygodniach rozmyślań – „Przecież to właśnie po przejściu Saramonowicza na ciemną stronę mocy, polska krytyka filmowa straciła cały… testosteron“.
Widać jednak, że Andrzej S. źle się czuje w roli skromnego reżysera i tęskni za czasami, gdy jako krytyk decydował „o sytuacji i przyszłości setek tysięcy ludzi związanych z przemysłem filmowym, poczynając od producentów popcornu sprzedawanego w kinach“.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Niesprzyjająca polskiemu kinu krytyka doprowadziła bowiem dzisiaj do sytuacji, w której „setki tysięcy ludzi“.
Przykładowo z telewizji TVN produkującej sekowane w mediach komedie romantyczne i filmy… Saramonowicza – pozbawione są nadziei na przyszłość, a producentów popcornu nie stać nawet na własny popcorn, którego zresztą nie mają dla kogo produkować.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Te smutne fakty nie załamują jednak imiennika Mistrza Wajdy. On wie, że reżyser to nie zawód a misja. I wie też, jakie są powinności artysty.
Nie puszcza więc oka do tłuszczy, zabiera filmami typu „Ciało“ głos „w dyskursie o wartościach obywatelskich czy patriotycznych“, no i generalnie robi kino, które „mierzy się z rzeczywistością“. Mierzy się jak bohaterowie „Testosteronu“ mierzą swoje przyrodzenia.
Nic dziwnego, że wszystkie te zasługi Saramonowicza wychodzą na jaw przy okazji misyjnego serialu „Ekipa“.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Czasy są takie, że na jaw wychodzą różne rzeczy, których byśmy wcześniej nie podejrzewali. Np. że mamy tak zaangażowane w „dyskurs o wartościach obywatelskich“ elity.
Nie przypominam sobie, by jeszcze parę lat temu – zanim mleko się całkiem wylało i PiS doszedł do władzy – chciały one np. kręcić serial edukacyjny o demokracji lub gwałtownie protestowały przeciwko dyskryminacji i ksenofobii.
Trochę to wszystko późno, nie sądzicie, moi Drodzy Intelektualiści?
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
A co do samego serialu „Ekipa“ to ze smutkiem (bo poglądy Agnieszki Holland podobają mi się nie od dziś), po obejrzeniu kilku odcinków konstatuję, że jest on anachroniczny.
Zgadzam się z Jackiem Żakowskim, iż główny bohater, premier Turski to taki Ziobro. Tyle że o charakterze Tadeusza Mazowieckiego i etosie Klubu Inteligencji Katolickiej.
Ten serial emanuje tęsknotą za dobrym tatusiem, który słowem napomni, rozwiąże w pięć minut trudne problemy i przytuli do swego łona tak geja, jak i neonazistę.
Jednemu i drugiego odmawiając de facto – w imię miłości bliźniego i uniwersalnych, rzekomo, wartości chrześcijańskich – autonomii.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Tymczasem świat demokratyczny nie jest monolitem wartości ani domeną „cudownych ludzi“, którzy kilkoma komunałami przywrócą spokój, dobrobyt i porządek. W demokracji, dla mnie przynajmniej, najważniejsze są mechanizmy, które pozwolą mi zarówno nie umrzeć z głodu, jak i swobodnie zademonstrować swoje poglądy.
Mechanizmy nie dość, że dotąd w Polsce słabe to jeszcze obecnie konsekwentnie demontowane. A także standardy cywilizacyjne powstrzymujące i broniące obywateli przed agresją czynną i bierną.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Twórcy serialu akurat na te standardy kładą duży nacisk i słusznie podkreślają, że powinny one obowiązywać w pierwszym rzędzie władzę.
Szkoda tylko, że nie potrafią ich sprzedać w bardziej atrakcyjny sposób. Robienie "political fiction“, które jest nudniejsze od tego, co dzieje się w „realu“, mija się z celem.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Papierowy i bezbarwny premier Turski nie ma szans w starciu z Kaczyńskimi, Lepperami i Giertychami, o których można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są papierowi i bezbarwni.
Bartosz Żurawiecki: Hormon patriotyczny
Przydałby mu się zastrzyk hormonalny. Co Pan na to, Panie Andrzeju?
Jest szansa włączyć testosteron w dyskurs o wartościach obywatelskich.