Recenzje"Baywatch: Słoneczny patrol": Śmieszny film [RECENZJA]

"Baywatch: Słoneczny patrol": Śmieszny film [RECENZJA]

Nowy "Baywatch: Słoneczny patrol" przypomina spacer po plaży. Przez większość czasu jest przyjemnie i odprężająco, ale raz czy drugi potykamy się tu o kamień, który bardziej by pasował do pustynnego Las Vegas, gdzie kace są większe niż jaszczurki.

"Baywatch: Słoneczny patrol": Śmieszny film [RECENZJA]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Michał Nowak

09.06.2017 | aktual.: 12.06.2017 08:26

O tym, że film Setha Gordona ("Szefowie wrogowie") będzie drwił z serialowego hitu sprzed dwóch dekad, który wylansował takie celebrytki jak Pamela Anderson, Jasmine Bleeth i Carmen Electra oraz zwiększył ruch na siłowniach, wiadomo już od pierwszej sekwencji. Mitch Buchannon (kiedyś David Hasselhoff, dziś Dwayne Johnson)
jest królem plaży: jedni rzeźbią jego pomniki w piasku, inni patrzą z miłością w oczach, a inni ulegają nagłym wypadkom, by biegnący w zwolnionym tempie ratownik mógł się popisać swoimi umiejętnościami.

Stary "Słoneczny patrol" jest sympatycznie wykpiony, przede wszystkim za wizerunek ratowników, jaki przez lata tworzył: o doskonałych ciałach, biegnących w rozmarzeniu przez plażę, gdy ktoś tonie, odzianych w nieprzyzwoicie i pewnie też niewygodnie wycięte kostiumy kąpielowe. Johnson, mięśniak obdarzony poczuciem humoru i niezwykle ciepłą osobowością doskonale pasuje do takiej mieszanki zgrywy z popisówą.

Obraz
© Materiały prasowe

Ale szyderstwo to nie wszystko, jest też fabuła - do najbardziej prestiżowego oddziału ratowników prowadzony jest coroczny nabór. Na staż do budki Mitcha dostają się trzej praktykanci: władcza Summer, nieudacznik o walecznym sercu Ronnie i mistrz świata w pływaniu Matt (Zac Effron). Ten ostatni został nadany z góry, aby poprawić wizerunek ratowników. Efekt jest oczywiście odwrotny do zamierzonego, bo wielkie ego Matta, odwrotnie proporcjonalne do jego IQ, przynosi więcej szkody niż pożytku. Ale kryzys PR-owy nie jest jedynym, z jakim zmaga Mitch i jego gwardia, składająca się ze Stephanie i CJ (w serialu grały je, odpowiednio, Alexandra Paul i Pamela Anderson). Na plaży grasują przemytnicy narkotyków w jakiś sposób powiązani z nową sąsiadką ratowników - Victorią Leeds (gwiazda serialu "Quantico", Priyanka Chopra)
.

Mamy więc tu i komedię, i kryminał, cięte riposty i efektowne pościgi, a nawet naiwny morał o tym, że lepiej działać w grupie niż samodzielnie. Gdy Mitch bierze Matta pod swoje skrzydła wiemy już, że piękny chłoptaś wkrótce wyrośnie na odpowiedzialnego ratownika. Tym samym "Baywatch: Słoneczny patrol" wkracza na terytorium bromance’u, czyli filmu o tym, że najlepsza na świecie jest męska sztama. I jeśli recenzentce wolno narzekać, to jest to najsłabszy pomysł scenariuszowy: mając obok siebie inteligentne, zdolne i sprawne kobiety, Mitch wybiera na partnera do prowadzenia śledztwa przygłupiego gogusia, który tylko cudem nie doprowadza do strat w ludziach.

Brak przenikliwości staje się zresztą zaraźliwy. Niektóre posunięcia sprytnej i bezwzględnej Leeds zdumiewają głupotą. Być może kogoś poraziło tutaj kalifornijskie słońce lub po prostu uwierzył we własny geniusz i uznał, że między konwencjami można poruszać się, nie dbając o logikę. Nowy "Baywatch" mimo spójnego początku sam w końcu nie wie, czym chce być: inteligentnym rebootem, zlepkiem niskich lotów gagów rodem z "Kac Vegas" lub "American Pie", czy pretekstem dla aktorskiego popisu Dwayne’a Johnsona i Zacka Effrona. I czasem to połączenie wychodzi (gdy więcej jest ironii), a czasem nie (gdy przeważają prostackie żarty). No, ale na zatłoczonej plaży nie zawsze można wybrać koło kogo się siada.

Ocena 6/10

Źródło artykułu:WP Film
Dwayne Johnsonzac efronmagazyn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)