Bezczelna szkoła dystansu. Prawica nie znosi Stuhra

Nie od dziś wiadomo, że Maciej Stuhr jest pierwszym chłopcem do bicia w prawicowych mediach. “Wyśmiewa Polaków” - ocenia wczorajsze niewinne żarty na Orłach portal wPolityce. “Bezczelnie zakpił z konfliktu wokół ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej” - czytamy w “Niezależnej”.

Bezczelna szkoła dystansu. Prawica nie znosi Stuhra
Źródło zdjęć: © East News
Łukasz Knap

27.03.2018 | aktual.: 27.03.2018 14:04

Maciej Stuhr przez lata cieszył się powszechnym uznaniem jako zdolny syn Jerzego Stuhra. Dopóki pozostawał w jego cieniu, dopóty był niegroźny. Swoją niepodległość ogłosił rolą w filmie “Pokłosie”. Wtedy przestał być synem swojego ojca. Pokazał drugą twarz: obywatela. Odważnie zabrał głos na temat pogromów Żydów w Polsce i polskiego antysemityzmu. Od tamtego momentu przestał być uważany za Polaka w niektórych kręgach. Artykuły na jego temat zalała fala hejtu. Większość komentarzy uderzała w ton, znany z utworu Piha, który rapował: "Pokłosie jest po żniwach, na ściernisku czeka sznur, można zagrać rolę życia, albo skur..ić się jak Stuhr...". Aktor przyznał, że po premierze filmu Pasikowskiego przestał zaglądać na internetowe fora.

Jeszcze większe ciosy zebrał za żarty o Tupolewie, a właściwie żarty z ministra Macierewicza i posła Kaczyńskiego, którzy - jak później tłumaczył - “niemal codziennie gwałcą pamięć ofiar opowiadając o sztucznej mgle, ofiarach które przeżyły katastrofę, strzałach, trotylu, płonących samolotach w locie, czy wybuchach termobarycznych”. Prawica była głucha na te argumenty. Bo jak to tak? Kto “kręci bekę ze Smoleńska”, jeśli nie on, “chamuś na godziny”?

Ekstremista Stuhr
Nie znam żadnego dowcipyu Stuhra, który przekraczałby jakieś granice i był przejawem jego zezwierzęcenia. Przeciwnie. Stuhr ma fantastyczne poczucie humoru, w którym słuch językowy i świetna polszczyzna łączą się z ostrzem ironii. Czy Stuhr nabija się z Polaków? Tak, nabija się z Polaków, a właściwie z pewnych polskich przywar. Wytyka nam antysemityzm, prowincjonalizm, pieniactwo i masochizm. I co w tym złego? Nie wolno nam się śmiać z nas samych? Żarty Stuhra są bezczelną szkołą dystansu do nas samych.

Święte oburzenie publicystów na żarty Stuhra więcej mówią o prawicy niż o Stuhrze. To prawica, której marzy się Polska od morza do morza, w której będą mieszkać sami mężowie stanu, nieustraszeni mężczyźni i kobiety bez grzechu; kraj bez faryzeuszy takich jak Stuhr. Nie będzie zdradziecki Stuhr pluł nam twarz - krzyczą prawicowi publicyści. I nerwowo czekają, co znowu powie. Jak pisała Maria Janion, "naród, który nie umie istnieć bez cierpienia, musi sam je sobie zadawać". Dlatego nieustannie szuka wroga. Jednym z nich jest aktor Stuhr.

Co się stało z naszym poczuciem humoru?
Tymczasem Stuhr nie jest twarzą żadnego ekstremizmu. Nie ma niczego radykalnego w jednozadaniowej aluzji do pośpiesznie wprowadzonej ustawy o IPN, która doprowadziła do kryzysu w polskich stosunkach międzynarodowych. Dowcip nawiązujący do księdza, publicznie modlącego się za śmierć papieża, zasługiwał na jeszcze ostrzejszą reakcję. Tak naprawdę jego humor na wczorajszej gali był subtelny i umiarkowany.

Dziennikarze wPolityce i innych "Niezależnych" przykleili mu maskę lewicowego wichrzyciela, który drwi sobie z świętości. Jakoś nie widać po drugiej stronie talentu komediowego formatu Stuhra. Nie widać też świetnej sztuki, która tak naprawdę w Polsce nigdy nie była domeną prawicy. Dobra sztuka karmi się dystansem i humorem. Jak pokazują histeryczne reakcje na żarty Stuhra, prawica dziś nie ma ani jednego, ani drugiego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2210)