Billy Zane, największy przegrany Hollywood. Sugestywna rola w "Titanicu" miała być dla niego szansą
14.04.2018 | aktual.: 16.05.2018 14:46
Miał być pierwszym niezatapialnym statkiem w historii. Los chciał jednak inaczej. 106 lat temu zatonął Titanic. Jak żadna inna tragedia wszedł na stałe do popkultury. Choć wielu pisarzy, scenarzystów i reżyserów bazowało na jego historii, tylko Jamesowi Cameronowi udało się stworzyć ponadczasowe dzieło, które wypromowało wiele gwiazd. Dla Zane'a "Titanic" miał być panaceum na wcześniejsze porażki, niestety ściągnął na niego falę krytyki. Aktor po latach bardzo kurczowo chwycił się kina klasy B, dzięki czemu występuje nawet w kilku produkcjach rocznie. Dziś, mało kto pamięta, że był nadzieją lat 80.
Marzenia o aktorstwie
Pochodzi z rodziny o greckich korzeniach – jego prawdziwe nazwisko, później skrócone przez rodziców, by pasowało do amerykańskich standardów, brzmiało "Zanetakos". Już gdy był dzieckiem, ciągnęło do publicznych występów i szybko zaczął pobierać lekcje aktorstwa. Po ukończeniu szkoły opuścił rodzinne Chicago i wyjechał do Kalifornii, by tam szukać szczęścia.
W marzeniach o sławie wspierała go starsza siostra, Lisa, która również śniła o wielkiej karierze (jednak, podobnie jak brat, nie zdołała przebić się w branży).
Ekranowy debiut
Wkrótce Zane stawił się na przesłuchaniu do "Powrotu do przyszłości", na którym ubiegał się o rolę Biffa. I chociaż ostatecznie angaż otrzymał Thomas F. Wilson, Zane spodobał się reżyserowi na tyle, że również zaproszono go na plan filmowy. Zadebiutował więc na wielkim ekranie w 1985 roku jako Match, członek grupy Biffa, znęcającej się nad głównym bohaterem.
- To była moja pierwsza robota – mówił w wywiadzie dla portalu The Daily Beast.
- Zlecenie dostałem już po dwóch tygodniach od przyjazdu do miasta w poszukiwaniu pracy, a to niezwykle rzadkie. To ono nadało ton pierwszej połowie mojej kariery - dodał.
Bolesna porażka
Wydawało się, że Zane złapał watr w żagle - kolejne propozycje stale napływały i zaraz potem młody aktor pojawił się w filmach "Critters" czy "Bractwo sprawiedliwych". Nie posiadał się ze szczęścia, kiedy po tym, jak Val Kilmer odrzucił główną rolę w "Dirty Dancing", to właśnie jemu zaproponowano angaż. Uważał, że dzięki temu filmowi będzie miał szansę wreszcie pokazać swoje aktorskie umiejętności i stać się prawdziwą gwiazdą. Niestety, jego radość nie trwała długo. Kiedy producenci zorientowali się, że Zane nie potrafi tańczyć, podziękowali mu za współpracę i zastąpili go Patrickiem Swayze. Z tego samego powodu zresztą z planu wyleciała Sarah Jessica Parker, a jej rolę powierzono Jennifer Grey.
Wzloty i upadki
Przez następnych dziesięć lat Zane tułał się po różnych planach filmowych, nie odnosząc większych sukcesów. Z dołka wyciągnął go "Fantom" (gdzie wystąpił u boku Catherine Zeta-Jones), a później "Titanic" - choć po tym drugim filmie, w którym wcielił się w nieprzyjemnego narzeczonego Rose, nie spotykał się z wielką sympatią publiczności. Sam wspominał, że po premierze był "szczerze nienawidzony". Mimo że dzięki filmowi Jamesa Camerona branża znów sobie o nim przypomniała, a krytycy wreszcie zaserwowali mu kilka pochwał - interesujące propozycje nadal nie nadchodziły. Zane wrócił więc potulnie do grania w masowo produkowanych filmach klasy B.
Błędy młodości
I chociaż przyznaje, że nie podoba mu się kierunek, w którym zmierza jego kariera, twierdzi, że nie ma innego wyjścia, gdyż przyszło mu płacić za błędy młodości. Miał 21 lat, gdy ożenił się z Lisą Collins poznaną na planie "Martwej ciszy". Rozstali się 8 lat później, a Zane'owi zasądzono tak wysokie alimenty, że aby je spłacić, nie może sobie pozwolić na odrzucanie jakichkolwiek zleceń. Teraz dodatkowo ma rodzinę, o którą musi dbać - wraz z narzeczoną, modelką Candice Neil, doczekali się dwóch córek. Do legalizacji związku zupełnie im się nie spieszy. Zane pół żartem, pół serio tłumaczy, że nie pozwalają im na to ich grafiki. Patrząc na plany zawodowe aktora, można w to uwierzyć - występuje w kilku filmach rocznie (oczywiście głównie tych o bardzo niskim budżecie). Na swoją premierę czekają między innymi "The Dome", "Cliffs of Freedom" czy "Ghosts of War".