Breakdance, hip hop, barok. Niezwykła kariera kontratenora z YouTube
Zaczynał od break dance’a i snowboardu. Dziś polski śpiewak operowy Jakub Józef Orliński jest gwiazdą w Metropolitan Opera House w Nowym Jorku. Ale wciąż tkwi w nim dusza ulicznego tancerza, co pokazuje dokument, który możemy obejrzeć na ARTE.tv
Można się zastanowić, czy Jakub Józef Orliński jest wielką gwiazdą czy nie, a jeśli nie, to dlaczego. Może dlatego, że jego specjalnością jest opera barokowa? Ale nie przestawajcie czytać tego tekstu tylko dlatego, że traktuje o śpiewaku operowym. Zapewniam, że nie będzie nudno. W końcu Orliński to także model i b-boy (czyli tancerz break dance).
Miliony odsłon na YouTube
Jego wykonanie Vivaldiego sprzed pięciu lat ma na YouTube 10 mln odsłon. Jak to się stało? Młody polski śpiewak był akurat z koncertem na południu Francji, w Aix-en-Provence, gdy okazało się, że w ważnym francuskim programie radiowym France Musique pojawiła się luka. Potrzebny był wykonawca. Orliński wraz z pianistą przyjechali na próbę. Byli przekonani, że to próba dla radia, więc pianista pojawił się w klapkach, a Orliński w szortach, adidasach i rozpiętej koszuli. Okazało się, że przesłuchanie idzie na żywo przez Facebooka. Ludzie zobaczyli nieziemsko przystojnego młodego człowieka śpiewającego Vivaldiego jak nikt przed nim.
To rzeczywiście spory kontrast: wysportowany, przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna śpiewający głosem przypominającym falset. Głos kontratenora to bowiem głos o którym powiemy "niemęski". Teoretycznie niepasujący do tego męskiego modela, którego zdjęcia zdobiły m.in. polską edycję magazynu "Vogue" czy "Elle". A jednak!
Jakub Józef Orliński. Music for a While
32-letni Orliński zrobił oszałamiającą karierę. Śpiewał w nowojorskiej Metropolitan Opera House i innych prestiżowych salach koncertowych w Mediolanie, Barcelonie, Berlinie, Londynie i Paryżu. Wydał trzy płyty solowe, otrzymał nagrodę najlepszego śpiewaka roku w plebiscycie niemieckiego magazynu "Opernwelt" oraz dwukrotnie statuetkę Opus Klassik niemieckiej branży fonograficznej. W Polsce ma na koncie Paszport Polityki. W Wielkiej Brytanii nagrodę The Gramophone.
Jak to się stało, że ten niepasujący wizerunkowo do typowego śpiewaka operowego Polak zrobił taką karierę? Bezpłatna platforma ARTE.tv przybliża sylwetkę artysty w dokumencie zatytułowanym "Jakub Józef Orliński. Music for a While" w reżyserii Martina Mirabela. To przede wszystkim unikalna okazja, by posłuchać fenomenalnego głosu Orlińskiego bez konieczności kupowania biletu do opery w Paryżu. Ale ten film to coś więcej. Filmowcy śledzą Orlińskiego w światowej trasie (występuje razem z orkiestrą Il Pomo d’Oro). Obserwujemy go na scenie, w garderobie, w rozmowach z przyjaciółmi i innymi muzykami.
Cały dokument do zobaczenia tutaj:
Kręci go hip-hop
Dowiadujemy się, skąd u niego ta pasja do śpiewu, zabawy, rozrywki. Orliński wspomina swoją młodość w Warszawie, gdy należał do ulicznego składu tancerzy break dance Skill Fanatikz Crew i słuchał hip-hopu. Ta miłość mu pozostała: wykorzystuje hiphopowe ruchy do rozgrzewki w garderobie, ale także na scenie, gdzie zdarza mu się, w czasie koncertu, zaprezentować jakąś breakdancową choreografię czy trik.
Kochają go za to młodzi ludzie, którzy na jego koncertach pojawiają się w nadproporcjonalnej liczbie. A Orliński świetnie umie wykorzystać swoją urodę, prezencję i charyzmę. Nieszablonową postawą na scenie tchnął nowe życie w skostniałą strukturę opery. Pokazuje, że wciąż jest to żywy gatunek, pełen przestrzeni i wolności dla młodych ludzi.
#LetsBarock
Nie wszystko zaczęło się od sukcesów. Orliński nie dostał się za pierwszym razem na Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie. Mógł jednak studiować, pod warunkiem że płacił za naukę. Zawsze pod kreską, zawsze był tym nastym w kolejce do sławy. Po szkole w Warszawie wyjechał na dalsze studia do Nowego Jorku do prestiżowej Juilliard School. Wtedy jego kariera zaczęła się rozwijać.
Dzięki umiejętności wykorzystania Instagrama, YouTube’a i innych mediów społecznościowych ma wielbicielki na całym świecie. Używa hasztagu #LetsBarock. Najważniejsze tytuły prasowe – od "New York Times’a" po "The Economist" – rozpisują się o jego głosie anioła i ciele break dancera. Nie wiedzą, czy bardziej zachwycać się barwą głosu czy bicepsami.
Przy całej swojej miłości do takich wykonawców jak Vivaldi i Händel Orliński stara się śpiewać także Moniuszkę, Karłowicza czy kompozycje Henryka Czyża. Kocha też szperać, wyszukiwać i interpretować na nowo zapomniane kompozycje z manuskryptów sprzed 250 lat. Chce, by jego sztuka była nietuzinkowa.
Dokument o Orlińskim na ARTE.tv warto zobaczyć, nawet jeśli nie jesteście wielbicielami opery. To bowiem film o niezwykłej postaci, pełnej życia, energii i świeżości. Pokazuje Polaka bez kompleksów, który swoją niezwykłą żywiołowością podbija najważniejsze sale koncertowe świata. Bravo!!!!