Brooke Shields została zgwałcona. Aktorka opisała, co stało się w hotelowym pokoju
- Drzwi otworzyły się i ta osoba weszła naga - opowiada Brooke Shields. W filmie dokumentalnym o swoim życiu po raz pierwszy ujawnia, że została zgwałcona.
Brooke Shields miała 12 lat, gdy zagrała w "Ślicznotce". Film, opowiadający o dziecięcej prostytutce, od samego początku wzbudzał ogromne kontrowersje i mało który rodzic pozwolił swojej córce na udział w castingu, ale nie matka młodziutkiej Shields. Reżysera oskarżano później o promowanie dziecięcej pornografii, a cenzura cięła film, jak mogła. Po tym jednak burza wokół Brooke nie ucichła. Miała 16 lat, gdy zagrała w "Błękitnej lagunie". Film o dzieciach, które muszą dorosnąć z dala od cywilizacji, napakowany był scenami nagości. Dziś sama aktorka przyznaje, że była jedną z najbardziej seksualizowanych nastolatek na świecie.
O mrocznej stronie swojego życia Brooke opowiada w filmie dokumentalnym "Pretty Baby", który miał właśnie premierę na festiwalu Sundance. Aktorka ujawnia w nim, że została zgwałcona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przestępstwa seksualne w show-biznesie. Przykładów nie brakuje
Brooke Shields w "Pretty Baby" wyznaje, że do napaści doszło niedługo po tym, jak skończyła Princeton. W tym czasie z trudnem próbowała znaleźć pracę, choć na koncie miała już nastoletnie sukcesy w filmie i świecie reklamy. Opisuje spotkanie z pewnym człowiekiem, którego nazwiska nie ujawnia. Spotkali się na obiad, by porozmawiać o pracy. Potem miała pójść do jego hotelowego pokoju, by zaczekać na taksówkę. Gdy trafili do pokoju, mężczyzna na chwilę zniknął.
- Drzwi otworzyły się i ta osoba weszła naga - wspomina. Mężczyzna rzucił się na nią, ale - jak przyznaje - bała się z nim walczyć, bo sądziła, że to sprowokuje go do jeszcze większej przemocy. - Bałam się, że mnie udusi albo coś takiego, więc nie walczyłam z nim bardzo. Nie. Po prostu zamarłam. Myślałam, że wystarczy powiedzieć "nie", a potem o tym, by przeżyć i się stamtąd wydostać. Bóg wie, że wiedziałam jak to jest oderwać się od swojego ciała. Doświadczyłam tego... Zjechałam windą, złapałam taksówkę, a w drodze do domu cały czas płakałam - opowiada.
Shields przyznała, że przez długi czas nie chciała nazwać tego gwałtem. Obwiniała samą siebie, bo uwierzyła tamtemu mężczyźnie, poszła z nim na obiad, piła alkohol, a potem była w jego hotelowym pokoju. Aktorka w filmie zdradziła, że napisała do gwałciciela list, w którym zaznaczyła, że zniszczył jej zaufanie, ale zamyka sprawę. Powiedziała, że nie chciała uważać siebie za ofiarę. Gorzko stwierdziła, że "system", najprawdopodobniej chodziło jej o przemysł filmowy, show-biznes i ludzi, którymi się otaczała, nigdy nie pomogli jej w niczym. - Musiałam sama znaleźć w sobie siłę - skomentowała.
Film ma być pokazywany jeszcze w tym roku na platformie Hulu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram