Brutalny aż do przesady? Twórca zapewnia: w filmie nie ucierpiały żadne genitalia
"Wiking" to epickie kino zemsty osadzone w czasach średniowiecza. Jego reżyser Robert Eggers miał ostatnio okazję opowiedzieć o jednej ze scen, w której aktorzy walczą nago. W ten sposób chciał zaprzeczyć, że mogło dojść do niebezpiecznej sytuacji na planie.
"Wiking" opowiada o księciu wikingów poszukującym zemsty na swoim wuju za zamordowanie ojca i porwanie matki. Film, który oparto na nordyckiej legendzie o Amlethie (bezpośrednia inspiracja dla "Hamleta" Williama Shakespeare’a), słusznie zebrał świetne recenzje. To imponujące widowisko, w którym nie brakuje zarówno bardzo brutalnych scen (dekapitacje, palenie żywcem), jak i hipnotyzujących, wręcz psychodelicznych wizji.
W wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" reżyser Robert Eggers opowiedział o pewnych wyzwaniach, jakie napotkał podczas kręcenia swojego najnowszego filmu. Jedno z nich dotyczyło pewnej sceny z Alexandrem Skarsgardem. Reżyser wyjaśnił, że Skarsgard oraz drugi aktor wbrew temu co widać na ekranie, nie zagrali jej nago. Oboje mieli na sobie stringi, bo "nikt nie chciał odrąbać sobie pewnych części ciała".
Zatem cała magia odbyła się w postprodukcji, gdzie wykorzystano CGI, by dodać genitalia aktorów. – Musisz sprawić, by wyglądało to rzeczywiście, więc jestem pewien, że zrobiliśmy kilka skanów całego ciała Alexa – powiedział reżyser.
Eggers wspomniał także, że przy tworzeniu filmu miał okazję pracować "z największymi historykami i archeologami wikingów". W ten sposób chciał zapewnić, że film będzie jak najbardziej autentyczny. Patrząc na reakcję dziennikarzy, a także widzów, można spokojnie stwierdzić, że takie podejście zdecydowanie się mu opłaciło.
Przypomnijmy, że "Wikinga" można oglądać w polskich kinach od 22 kwietnia.