"Call me Tony" zachwyca. Historia chłopaka ze Śląska, który chciał zostać kulturystą-aktorem

Po premierowym seansie w Warszawie widzowie klaskali dobre kilka minut. Nie wiedzieli, że bohater filmu "Call me Tony", siedzi z nimi na sali i też oglądał film. O Konradzie może być jeszcze głośno.

Klaudiusz Chrostowski, reżyser, zrobił rzecz wyjątkową.
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

Kiedy brawa ucichły i skończyły się napisy, Konrad wyszedł przed publiczność, ukłonił się i przedstawił. Uczestnicy 15. edycji Millenium Docs Against Gravity zwariowali na jego punkcie i nie jest to nadużycie. Do Konrada ustawiła się kilkumetrowa kolejka. Każdy chciał uścisnąć mu dłoń. A chłopak nie jest gwiazdą, nigdy go wcześniej nie znał.

Z miejsca go pokochali i trudno się dziwić, bo gdybym też była na seansie w Warszawie, a nie w Gdyni, ustawiłabym się w tej kolejce. Dlaczego?

Śląski bohater po maturze

"Call me Tony" to wydawałoby się prosta historia. 18-letni Konrad próbuje zdać maturę i szuka pomysłu na siebie. Lubi ćwiczyć, więc zostaje kulturystą-amatorem. Uwielbia Tony’ego Montanę z "Człowieka z blizną", więc chciałby zostać aktorem. Oczywiście nie byle jakim, bo prawdziwą gwiazdą. Jak Al Pacino co najmniej.

I gdy normalnie bierzemy takich Konradów za życiowych nieudaczników, podśmiewamy się z nich i nie traktujemy poważnie, to Klaudiusz Chrostowski, reżyser, zrobił rzecz wyjątkową. W ponad godzinę sprawił, że zwykłego chłopaka ze śląskiego osiedla ogląda się lepiej, niż te gwiazdy wielkiego formatu.

Obraz
© Materiały prasowe

Kamera towarzyszy Konradowi przez rok życia. Jest z nim wtedy, kiedy w piwnicznej siłowni rzeźbi mięśnie w towarzystwie kolegi. Jest wtedy, kiedy uczy się wyliczać deltę przed maturą z matematyki. Jest gdy mama próbuje wybić mu z głowy kulturystykę. Jest w końcu wtedy, gdy rozmawia przez telefon z wiecznie nieobecnym ojcem. I jego historia nie jest już taka prosta.

Konrad ma wiele marzeń, ale rzeczywistość brutalnie mu je niszczy. Ojciec uważa, że jest beznadziejny i powinien na coś się w końcu zdecydować. Film to opowieść o momencie w życiu, kiedy wszyscy oczekują od nas odpowiedzi, a jedyne co mamy to pytania. A kto tego nie zna. Chrostowski pokazuje zwykłego chłopaka z niezwykłym życiem. Konrad pali, pije, bierze leki na uspokojenie. Krew go zalewa przez to, że ojciec ma go delikatnie mówiąc w nosie.

- Są tacy ludzie, co się odznaczają czymś innym, mają coś wyjątkowego w sobie. I ja zawsze też taki chciałem być. Taki inny – mówi Konrad. – Żeby ludzie doceniali, jaki jestem – opowiada koledze.

Dzieło przypadku

Czyste złoto, które powinno być pokazywane w kinach, a nie tylko na festiwalach. "Call me Tony" to piękny film. Smutna historia przeplatana humorem z blokowiska. Bardzo prawdziwa. Klaudiusz Chrostowski przyznał po premierze, że na Konrada trafił przypadkiem.

- Poznałem go w kółku aktorskim, do którego uczęszcza w filmie. Sam do niego chodziłem przed maturą. Też chciałem być aktorem. Gdy szukałem tematu na film dokumentalny, to postanowiłem odwiedzić to miejsce i zobaczyć, jak mają się dzieciaki. Nie spodziewałem się, że spotkam kulturystę, który chce być aktorem. Ale miał coś takiego w sobie… Te jego oczy, sposób, w jaki się wypowiadał, smutek. Domyśliłem się, że jest w nim jakaś tajemnica – opowiada Chrostowski.

Obraz
© Materiały prasowe

- Konrad na początku akceptował sytuację. Tak było do momentu, gdy zdał sobie sprawę, że będziemy z nim zawsze, nawet w trudnych dla niego momentach. Przekonaliśmy go, że właśnie takie jest życie. Że te trudne momenty też są potrzebne – mówi reżyser.

Film miał międzynarodową premierę na festiwalu DOK Leipzig, a na IDFA Amsterdam – czyli jednnym z najważniejszych festiwali kina dokumentalnego na świecie – dostał nagrodę dla najlepszego filmu studenckiego. Teraz bierze udział w Konkursie Głównym 15. edycji Festiwalu Filmowego Millennium Docs Against Gravity. Musicie to zobaczyć. Godzinna, filmowa wycieczka po Śląsku to najlepsze, co przydarzyło się w polskim kinie dokumentalnym w tym roku.

Wybrane dla Ciebie

Michael Caine wraca z emerytury. 92-letni aktor zagra w filmie
Michael Caine wraca z emerytury. 92-letni aktor zagra w filmie
Słaby film, potem wielki skandal. Domaga się milionów odszkodowania od Baldoniego
Słaby film, potem wielki skandal. Domaga się milionów odszkodowania od Baldoniego
"Breslau": ogromny rozmach i wartka akcja. Takiego serialu potrzebowaliśmy
"Breslau": ogromny rozmach i wartka akcja. Takiego serialu potrzebowaliśmy
Romans kwitnie. Nie mogli oderwać od siebie rąk
Romans kwitnie. Nie mogli oderwać od siebie rąk
Polski serial powrócił po 17 latach. Dla wielu widzów był najlepszy
Polski serial powrócił po 17 latach. Dla wielu widzów był najlepszy
Odeszła z sekty, mając 22 lata. Mówi o religii odpowiedzialnej za "okropne rzeczy"
Odeszła z sekty, mając 22 lata. Mówi o religii odpowiedzialnej za "okropne rzeczy"
"Uwikłani w ludobójstwo". Hollywoodzkie gwiazdy ostro protestują
"Uwikłani w ludobójstwo". Hollywoodzkie gwiazdy ostro protestują
Charlie Sheen o trudnych relacjach z ojcem. "Największa zdrada"
Charlie Sheen o trudnych relacjach z ojcem. "Największa zdrada"
Polacy oglądają na potęgę. Liam Neeson powraca w starym stylu
Polacy oglądają na potęgę. Liam Neeson powraca w starym stylu
Dwayne Johnson szczupły jak nigdy. Zdradza, co się dzieje
Dwayne Johnson szczupły jak nigdy. Zdradza, co się dzieje
Wyciekła scena seksu. "Niemoralne i niekomfortowe"
Wyciekła scena seksu. "Niemoralne i niekomfortowe"
To musi być przebój. Na ten film Netflix wydał ponad 200 mln dolarów
To musi być przebój. Na ten film Netflix wydał ponad 200 mln dolarów