''Córki dancingu'': Powrót Zygmunta Malanowicza na ekrany

''Córki dancingu'': Powrót Zygmunta Malanowicza na ekrany
Źródło zdjęć: © EastNews

04.02.2016 | aktual.: 22.03.2017 12:43

Występował w najlepszych polskich produkcjach, pod przewodnictwem najzdolniejszych reżyserów, ale kino szybko puściło jego osiągnięcia w niepamięć.

Występował w najlepszych polskich produkcjach, pod przewodnictwem najzdolniejszych reżyserów, ale kino szybko puściło jego osiągnięcia w niepamięć. Choć nieprzeciętnie utalentowany, Zygmunt Malanowicz, który 4 lutego skończył 78 lat, nie miał szczęścia w branży. W zeszłym roku wrócił po kilku letniej przerwie w „Córkach dancingu” Agnieszki Smoczyńskiej, które zdobyły nagrodę na tegorocznym Sundance (więcej tutaj).

Jego debiutancki film – "Nóż w wodzie" w reżyserii dopiero stawiającego pierwsze kroki Romana Polańskiego – za granicą wzbudził wielkie emocje, ale w Polsce przyjęto go niechętnie. Nie spodobał się ani władzom (po premierze Władysław Gomułka kipiał z wściekłości, oburzony, że taki obraz dopuszczony został do dystrybucji), ani episkopatowi, zgorszonemu niemoralną wymową scenariusza.

Być może zapomniano by o młodym zdolnym aktorze, który udział w „Nożu w wodzie” odpokutował wyrzuceniem ze studiów, gdyby nie Wajda i jego „Polowanie na muchy”, a potem seria filmów Bohdana Poręby. Ta współpraca wkrótce odbiła mu się czkawką. W latach 90. za kontakty z reżimowym reżyserem środowisko zepchnęło go na margines. Wprawdzie o aktorze raz zrobiło się głośno, ale za sprawą wypadku samochodowego i odszkodowania, jakie musiał wypłacić Malanowicz.


1 / 7

''Pamiętam straszny głód''

Obraz
© EastNews

Urodził się na Wileńszczyźnie w 1938 roku. Wojna nie obeszła się z jego bliskimi łaskawie: ojciec zginął dwa lata po jej wybuchu, a rodzina straciła niemal wszystko.

Po wojnie wraz z matką i rodzeństwem wyjechali do Polski i osiedlili się w Iławie. Tam, jak wspominał Malanowicz, poradzili sobie głównie dzięki pomocy Rosjan z marynarki wojennej, którzy dzielili się swoimi zapasami i opiekowali się chłopcem „jak rodzice”.

2 / 7

''Mizerne warunki fizyczne''

Obraz
© EastNews

Potem przyszło zainteresowanie filmem. Młody Malanowicz stał się częstym widzem w kinie objazdowym. Wkrótce zaczął marzyć, że w przyszłości sam pojawi się na wielkim ekranie - zapisał się na zajęcia w domu kultury, a stamtąd trafił na scenę.

Ale kiedy po zdanej maturze stanął przed dwiema komisjami egzaminacyjnymi w szkołach teatralnych, wszyscy jednogłośnie przekreślili jego nadzieje.

- W Warszawie: "Mizerne warunki fizyczne", a w Krakowie: "Mały anemiczny głos" – zwierzał się w „Super Expressie”.

Przez rok Malanowicz imał się najróżniejszych prac, czekając na swoją kolejną szansę. Tym razem poznano się na jego talencie i nastolatek zasilił szeregi studentów PWSTiF w Łodzi.

3 / 7

Szczęśliwy przypadek

Obraz
© EastNews

To wtedy, jeszcze jako student – przez przypadek, dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu – otrzymał swoją pierwszą większą rolę.

Uzdolniony naturszczyk szybko przypadł Polańskiemu do gustu. Zaraz po próbie reżyser wiedział, że znalazł już idealnego aktora do roli Chłopaka.

4 / 7

Farbowany amant

Obraz
© AKPA

Praca nad filmem była satysfakcjonująca, ale i ciężka. Malanowicz narzekał na warunki atmosferyczne, a także na... charakteryzację.

Zarzucano mu potem, że na ekranie nie mówi swoim głosem – okazało się, że Malanowicz brzmiał zbyt poważnie, więc został zdubbingowany przez Polańskiego. Ale on sam nie miał nic przeciwko i był zadowolony z efektu.

5 / 7

''Siedmioletnia karencja''

Obraz
© EastNews

Problemy pojawiły się po premierze.

To Wajda się wyłamał, zapraszając Malanowicza najpierw do „Polowania na muchy”, potem zaś do „Krajobrazu po bitwie”. Trzy lata później zagrał u Bohdana Poręby w „Hubalu”, a jego kariera nabrała tempa.

6 / 7

''Swoje dziesięć minut''

Obraz
© EastNews

Ale dobra passa nie trwała długo. Wkrótce potem znowu zniknął z ekranów.

- To się stało po polskiej transformacji. Wówczas zakończyło się wiele artystycznych życiorysów – tłumaczył w „ Angorze”.- Wszędzie tropiono komunistów, grzebano w życiorysach, wynajdowano wrogów narodu – ciągnął w „Polityce”. On sam trafił na „czarną listę” za współpracę z Porębą.

Na domiar złego w 1992 roku prowadzony przez niego samochód wjechał do budynku Portu Lotniczego Okęcie przez ogromną szybę. W pojeździe oprócz nietrzeźwego kierowcy znajdowała się obecna żona aktora. Proces między Malanowiczem i PLL LOT toczył się kilka lat, a w jego wyniku aktor musiał zapłacić karę w wysokości ponad 30 tys. zł (więcej tutaj).

7 / 7

Wielki powrót

Obraz
© mat. dystrybutora

W Polsce wciąż grywa niewiele. Przez pewien czas wydawało się, że kino zapomniało o nim na dobre.

- Powiem szczerze, że wcale mi tego nie brakowało* – kwitował w „Angorze”. *- Zawsze miałem i mam świadomość, jaki zawód uprawiam i jakie on niesie ryzyko. Skoro mówi się, że aktor miewa swoje pięć minut, to ja miałem swoje pięć, potem nastąpiła przerwa i potem było kolejne pięć. W sumie więc w swoim życiu miałem aż dziesięć szczęśliwych minut. A może mnie po prostu nie lubią?

Na szczęście o Malanowiczu przypomnieli sobie twórcy „Córek dancingu”, obsadzając go w roli kierownika sali klubu, gdzie występują bohaterki filmu – syreny Złota i Srebrna.

Obraz Agnieszki Smoczyńskiej, który zachwycił Roberta Redforda i dziennikarzy na festiwalu filmowym Sundance (więcej tutaj), w lutym i marcu ponownie trafi do kin studyjnych w całej Polsce. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)