Mówił o sobie „Lolo”. Pochodził z dobrego domu, był nawet członkiem ochotniczej rezerwy milicji. Od września 1964 roku aż do ujęcia 14 lipca 1966 roku Kot siał terror na ulicach Krakowa, polując na przypadkowych przechodniów.
- Chciałem i byłem katem ludzi. Cieszyła mnie moja robota, krew, śmierć, cierpienie ofiar i to było najważniejsze. Niczego nie żałuję. Gdybym mógł, mordowałbym dalej – wyznał w sądzie Karol Kot, oskarżony o zamordowanie dwóch osób, dziesięć prób zabójstwa oraz cztery podpalenia. O słynnym wampirze, który w latach 60. Terroryzował mieszkańców Krakowa, właśnie powstaje film fabularny.
Mówił o sobie „Lolo”. Pochodził z dobrego domu, był nawet członkiem ochotniczej rezerwy milicji. Od września 1964 roku aż do ujęcia 14 lipca 1966 roku Kot siał terror na ulicach Krakowa, polując na przypadkowych przechodniów.
„Czerwony pająk” będzie fabularnym debiutem Marcina Koszałki, cenionego scenarzysty i operatora.
Wielokrotnie doceniany
Za reżyserię „Czerwonego pająka” odpowiedzialny jest Marcin Koszałka – operator, reżyser, scenarzysta i zdobywca wielu nagród filmowych.
Scenariusz filmu ma bazować na autentycznych wydarzeniach z lat 60. ubiegłego wieku, jednak Koszałka zapowiada, że obraz to „kreacyjna wersja rzeczywistości”.
Do tej pory 42-letni filmowiec, odpowiedzialny za zdjęcia m.in. „Rewersu”, znany był jako reżyser cenionych dokumentów. „Czerwony pająk” to jego debiut fabularny.
Chłopak z dobrego domu
Karol Szczepan Kot wywodził się z tzw. dobrego domu. Urodził się 18 grudnia 1946 roku w rodzinie inżyniera i działaczki społecznej.
Na pierwszy rzut oka nie różnił się od swoich rówieśników. Dobrze wychowany, bez problemu zdał szkołę podstawową i dostał się do Technikum Energetycznego.
Ponadto nastolatek aktywnie uczestniczył w życiu pozalekcyjnym. Kot zapisał się do Związku Młodzieży Socjalistycznej, został działaczem Ligi Obrony Kraju oraz… ochotniczej rezerwy milicji.
Ponadto uczęszczał na treningi strzeleckie - świetnie obsługiwał karabinek sportowy.
Zasmakował ciepłej krwi
Jednak Kot miał również inne, skrywane przed rodzicami i rówieśnikami pasje. Nastolatek był zafascynowany nożami, bronią i truciznami. Przed sądem wyznał również, że zaczytywał się w książkach anatomicznych, z których uczył się rozmieszczenia poszczególnych organów. Ta wiedza miała mu się później przydać.
Za zaoszczędzone pieniądze zamówił u lokalnego rzemieślnika zaprojektowany przez siebie zestaw noży. Po raz pierwszy smak krwi miał poznać w czasie pobytu na wsi podczas uboju.
- Z rodzicami jeździłem na wakacje do Pcimia (to taka dziura pod Myślenicami). Było nudno, chodziłem więc do tamtejszej rzeźni i asystowałem przy zabijaniu cieląt. Lubiłem ten widok i w końcu zasmakowałem w cieplej krwi - wyznał podczas rozmowy z milicją.
We wrześniu 1964 roku podejmuje dwie nieudane próby zabójstwa. Jego ofiarą podają dwie starsze panie, które sprawca dźga bagnetem i nożem.
Zlizał krew z noża...
Pod koniec września 1964 roku Kot zaatakował trzeci raz – tym razem skutecznie. Ofiarą ponownie była starsza pani, która umarła na skutek rany odniesionej po ugodzeniu nożem. To właśnie wtedy Kot miał zlizać jeszcze ciepłą krew z ostrza narzędzia zbrodni.
13 lutego 1966 roku ofiarą mordercy pada chłopiec, na ciele którego policja znalazła 11 ran kutych. Karol Kot został schwytany po nieudanym ataku z 14 września, kiedy chciał zabić małą dziewczynkę.
Mordercę poprawnie zidentyfikował przejeżdżający obok taksówkarz, którego zeznania MO początkowo zbagatelizowała, ponieważ „prywatna inicjatywa, jako niewiarygodna, nie mogła zasługiwać na uwagę".
Zabijał dla przyjemności
Kota ujęto 14 lipca 1966 roku. Chłopak przyznał się do zarzucanych mu czynów, opisał przebieg swoich zbrodni.
Przy okazji wyszło na jaw, że Kot wielokrotnie próbował otruć przypadkowych ludzi, dosypując trucizny do zostawianego w bramach piwa czy octu w jednym z barów.
Karol Kot został stracony przez powieszenie 16 maja 1968 roku. Biegli psychiatrzy badający oskarżonego orzekli, że był całkowicie poczytalny i działał z pełną świadomością. Zabijał dla przyjemności.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że chłopak miał żal do swoich rodziców za to, że więcej czasu poświęcali jego młodszej siostrze.
Kto zagra Karola Kota?
- W każdym z nas jest ciemna strona, tylko zatuszowana. Seryjni mordercy bardzo nas intrygują – i mężczyzn, i kobiety. Istnieje w nas perwersyjna fascynacja czymś, co jest złe, przekroczeniem pewnych granic - powiedział Koszałka w wywiadzie dla serwisu lovekrakow.pl udzielonym w marcu zeszłego roku.
Historia i zbrodniczy proceder Karola Kota to bez wątpienia niezwykle atrakcyjny materiał na scenariusz trzymającego w napięciu makabrycznego thrillera.
W tej samej rozmowie reżyser zdradził, że „Czerwony pająk” miał początkowo nosić tytuł „Lolo” – tak mówił o sobie Kot.
W rolę młodego mordercy wcieli się 23-letni Filip Pławiak, którego mogliśmy niedawno zobaczyć w „Pokłosiu”. Data premiery na razie nie jest znana. (gk/mf)