Czeski film o życiu
Niejednokrotnie zwracałem uwagę na fenomen kina europejskiego. Podczas kiedy jesteśmy zalewani amerykańskimi, zazwyczaj bez wyrazu i polotu produkcjami, kinematografia starego kontynentu nabiera na sile i przyciąga coraz większe rzesze zwolenników. W ostatnim dwudziestoleciu kino naszych południowych sąsiadów notuje progres. Czesi za sprawą wielu uzdolnionych filmowców sprawili, że ich produkcje są coraz bardziej popularne, a ich forma nie odbiega niczym od tych francuskich, niemieckich czy angielskich.
07.01.2009 11:14
Największym plusem czeskich filmów jest całkowita niezależność, w której nie widać żadnego powiązania, czy wpływu zza wielkiego morza. Dlatego każda kolejna produkcja jest niepowtarzalna, a jej treść zaskakująca i przyciągająca widzów.
„Butelki zwrotne” są wytworem rodzinnej spółki, w której Jan Sverak jest reżyserem, a jego ojciec Zdenek scenarzystą i jednocześnie odtwórcą głównej roli. Młodszy ze Sveraków nie jest zbyt płodnym filmowcem, lecz przy nastawieniu na jakość, a nie ilość, trzeba mu to wybaczyć. Jan zyskał już światowy rozgłos, a jego filmy poznali ludzie na całym świecie. „Koła” w 2007 roku otrzymały Oskara w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny. Nagroda ta jeszcze bardziej uświadczyła w przekonaniu, że Europa Środkowo-Wschodnia ma coś do powiedzenia.
Kiedy usłyszałem tytuł „Butelki zwrotne” i okazało się, że głównym miejscem akcji filmu jest skup tego „kruszcu”, od razu nasunęła mi się jedna z polskich produkcji „Pieniądze to nie wszystko”. Jeden z jej bohaterów założył punkt oddawania butelek, aby później wykorzystać je w biznesie. Skojarzenie to jest jak najbardziej stosowne, lecz nie o końca odzwierciedlające fabułę czeskiego filmu.
Józef Tkaloun (Zdenek Sverak) korzystając z możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę, postanawia porzucić swoją nauczycielską karierę. Niestety jego zasłużony odpoczynek nie spełnia założonych oczekiwań. Życie… bez kontaktu z ludźmi, doprowadzająca go szewskiej pasji zrzędząca żona, zmusza go do znalezienia innej formy spędzania emerytury. Początkowo zatrudnia się w firmie kurierskiej, która jako środek lokomocji preferuje rower.
Jazda na nim nie jest odpowiednim sposobem na zabicie czasu, w szczególności mając na karku 65 lat. Po krótkiej przygodzie z przesyłkami zmienia swojego pracodawcę. Od teraz jego życie obracać się będzie wokół skupu butelek w pobliskim supermarkecie. To dla większości niczym nie odznaczające się miejsce, dla Józefa i jego klientów znacząco wpłynie na sposób spoglądania na otaczający świat.
Często podczas spornych sytuacji przytaczane jest przysłowie „Tak jak w czeskim filmie – nikt nic nie wie”. W przypadku opisywanego filmu wszystko jest przejrzyste i oczywiste. Prosta w budowie treść, oprawiona w genialne zdjęcia Vladimíra Smutnego nie zmusza specjalnie do znacznego wysiłku umysłowego. Właśnie ta prostota jest największym atutem produkcji sąsiadów zza miedzy. „Butelki zwrotne” są najlepszym przykładem, a zarazem szkołą dla naszych filmowców, która udowadnia, że z niczego można zrobić coś wartego uwagi dla wymagającej publiczności.
Spora liczba zabawnych sytuacji, zwłaszcza sceny erotycznych marzeń, doprowadzają widza do łez i idealnie ćwiczą jego mięśnie brzucha. Wszystko, co się dzieje na ekranie zostało zaczerpnięte z codziennego, normalnego życia, dzięki czemu całość jest nam bliższa i bardziej zrozumiała. Swoim humorem film do samego końca przewyższa ten, którym karmi nas Hollywood. Jego dobry smak został prawidłowo utrzymany i wypośrodkowany, co czyni go uniwersalnym. Oglądałem multum komedii, jednak tak dobrej, jak tej Jana Sveraka, dawno nie uświadczyłem. Dlatego, kto tylko będzie miał okazję, zapraszam na nią bardzo serdecznie.