"Czuwaj" to wielkie rozczarowanie. Recenzja najnowszego filmu twórcy "Cześć, Tereska"
Intryga jak z "Ojca Mateusza" i godne politowania fabularne nonsensy. Tak w skrócie można opisać thriller "Czuwaj" w reżyserii Roberta Glińskiego. Film właśnie wszedł na ekrany kin.
Bohaterami "Czuwaj" są harcerze i wychowankowie domu poprawczego "integrujący" się podczas letniego obozu. Atmosfera jest napięta, eskalują kolejne konflikty. Kiedy ginie jeden z druhów, dla Janka (Mateusz Więcławek) staje się oczywiste, że za śmiercią kolegi stoi ktoś z poprawczaka. Nastolatek rozpoczyna śledztwo na własną rękę, "odkrywając", że nic nie jest tym, czym się wydaje. Glińskiemu na pewno nie można odmówić konsekwencji. W "Czuwaj" znów podejmuje tematyką młodzieży z marginesu, tym razem ubierając ją w gatunkowy kostium kryminalnego thrillera. Niestety, widz dostaje film grubo poniżej talentu reżysera "Cześć, Tereska".
Obóz harcerski, jako miejsce akcji, ciekawie skontrastowani bohaterowie i niepokojące leśne plenery Kaszub sfilmowane przez Łukasza Gutta. To naprawdę mogło się udać, zważywszy, że w obsadzie znalazło się kilka utalentowanych młodych twarzy i dobrze znani wyjadacze.
I rzeczywiście, początkowo "Czuwaj" ogląda się z autentycznie rosnącym zaciekawieniem. Niestety, wraz z pierwszym zwrotem akcji scenariusz sypie się niczym domek z kart. Napięcie pryska, intryga kryminalna wyrafinowaniem zaczyna przypominać "Ojca Mateusza", a scenarzyści mnożą fabularne nonsensy, na które patrzy się z rosnącym politowaniem.
Sytuacji nie ratują ani pojawiający się w epizodach Zbigniew Zamachowski i Artur Barciś, ani znany z małego ekranu Więcławek ("Belfer"), którego główna rola po prostu przerosła. Pozytywnym zaskoczeniem okazali się za to niezwykle naturalni Michał Włodarczyk i Dawid Wysokiński w rolach wychowanków zakładu poprawczego, Piotra i "Grubego".
Najnowszy film Roberta Glińskiego nie broni sią ani jako trzymający w napięciu gatunkowiec, ani, jak chcieliby twórcy, "współczesna próba postawienia dramatycznych pytań w duchu "Władcy much", którego bohaterowie stoją już u progu dorosłości". "Czuwaj" zostało zaprezentowane po raz pierwszy na ubiegłorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni, gdzie Gliński był nominowany do Złotych Lwów. Brak statuetki absolutnie nie powinien nikogo dziwić.