Daniel Olbrychski: władza jest przerażona. Chce oszukiwać społeczeństwo
- Na polityce się znam, ale polityków wysoko nie cenię. Uważam, że jeśli coś się komuś w życiu nie udało, to natychmiast ucieka do polityki – mówi Daniel Olbrychski, który zagrał w nowym filmie Patryka Vegi. Co myśli o jego twórczości i czy władza słusznie obawia się premiery "Polityki"?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Artur Zaborski: Co pana skłoniło do wzięcia udziału w tak kontrowersyjnym filmie jak "Polityka" Patryka Vegi?
Daniel Olbrychski: Na planie "Stawki większej niż śmierć" przekonałem się, jak profesjonalnym reżyserem jest Patryk. Nawet się wtedy umawialiśmy, że ja będę gościł w każdym jego filmie. Miałem później trochę do niego żal, że tej umowy nie dotrzymał, no ale przecież nawet Andrzej Wajda robił filmy beze mnie! (śmiech) Kiedy Patryk zwrócił się z propozycją zagrania w "Polityce", ucieszyłem się przede wszystkim ze współpracy z nim. Każdy kolega aktor potwierdzi, że to zawsze przygotowany, profesjonalny reżyser, z którym pracuje się w fantastycznej atmosferze.
Co w niej wyjątkowego?
On nie zamęcza aktorów. Kiedy widzi coś, co wydaje mu się dobre do montażu, nie prosi aktora o kolejny dubel, co mają w zwyczaju mniej zdolni reżyserzy. Poza tym, gdy przeczytałem szybciutko scenariusz, przekonałem się, że Patryk należy do kilkorga reżyserów i reżyserek, którzy potrafią nie tylko wspaniale opowiadać, ale tak jak najwięksi przedstawiciele polskiej kultury - od Krasickiego, przez Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Żeromskiego, po Mrożka i Głowackiego włącznie - nie jest obojętny na to, co dzieje się w kraju. Ba! Potrafi się w to mocno zaangażować. Z tego powodu ten film jest ogromnie ważny.
Obejrzyj: Olbrychski boi się sytuacji politycznej w Polsce. "Młode pokolenie głosuje na system bolszewicki"
Działaliście w tajemnicy. Od razu dostał pan cały scenariusz?
Musiałem go mieć, bo moja postać pojawia się w kulminacyjnej scenie i wpływa na ostateczny bieg wydarzeń. Z nikim się jednak tekstem nie dzieliłem. Mówiłem: "Ja gram u Patryka w fajnym, zabawnym filmie". Nic więcej. Panu też nic więcej o scenariuszu nie powiem poza tym, że dotyczy naszego życia współczesnego. Jestem lojalny, podpisałem umowę o dyskrecję.
Rzeczywiście film będzie śmieszny?
Będzie i śmieszny, i straszny. Jak to mówią Rosjanie, to będzie targanie tygrysa za wąsy.
Ktoś jednak musiał puścić parę, skoro politycy się o projekcie dowiedzieli.
Jestem zniesmaczony, że te informacje wyciekły. Ale dzięki temu widzę też, jak przerażona jest strona rządząca, jak bardzo chce oszukiwać społeczeństwo, zamydlić mu oczy. Ja już tego wcześniej doświadczyłem na sobie.
W jakich okolicznościach?
Zgodziłem się udzielić wywiadu w radiu tak zwanym publicznym, co jest bzdurą, bo czegoś tak partyjnego jak media w rękach aktualnej ekipy rządzącej, to ja nie pamiętam w czasach najgłębszego PRL-u ani w stanie wojennym. W audycji "Cztery pory roku" miałem wystąpić u świetnej dziennikarki, którą zresztą znam. Zapytałem, czy to będzie na żywo, tak jak to miało miejsce nawet za PRL-u. "Nie, nie, u nas takie wywiady nigdy na żywo nie idą" - usłyszałem w odpowiedzi. No to mówi samo przez się, jakie jest przerażenie ekipy, która drży na myśl o tym, że komuś się może wyrwać coś, co może wpłynąć na niezbyt rozgarniętych wyborców.
Władza ma obawy, bo mówi się, że film może mocno wpłynąć na wyniki wyborów jesienią. Tak będzie?
Jeśli próby zablokowania projektu ze strony ludzi obawiających się o swoje stołki się pojawiają, to przecież to nie jest przypadek. Musi świadczyć o sile dzieła. Nie twierdzę, że sztuka potrafi zmieniać świat. Może byłoby to zbyt idealne, a może zbyt szalone i niesłuszne, bo artyści nie zawsze potrafią być całkowicie odpowiedzialni za wszystko, co robią. Potrzebują pewnych hamulców czasami. Ale bez artystów i bez sztuki cywilizacja od starożytnych Greków, poprzez Szekspira, aż po nazwiska, które już wymieniłem, wyglądałaby zupełnie inaczej.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Filmowcy stoją na podobnym poziomie co klasycy literatury?
Bezpośrednimi spadkobiercami klasyków są Andrzej Wajda, Władysław Pasikowski, Agnieszka Holland i Patryk Vega. Łączy ich to, że sprawy aktualne polskie są dla nich czymś więcej niż tylko przedmiotem dyskusji i żartów, jakie trwają przy każdym stole. To, co robią, będzie procentować niezwykle pozytywnie dla Polski, jak to już miało w naszych kilkusetletnich dziejach.
Sztuka miała aż taki wpływ na Polskę?
To nie dzięki powstaniom przegranym w XIX w. obudziliśmy się w 1918 r. jako dojrzały i zintegrowany naród, powstający z trzech zaborów, tylko dzięki Krasickiemu, Norwidowi, Słowackiemu, Wyspiańskiemu, Krasińskiemu i Mickiewiczowi. Dobra sztuka zawsze będzie procentować we właściwym kierunku. Chociaż rodzą się nowe pokolenia, które potwierdzają słowa Norwida, że jesteśmy wielkim narodem, ale żadnym, żałosnym społeczeństwem. Brzmi to przerażająco aktualnie.
Nie boi się pan konsekwencji udziału w tak politycznym filmie?
Moje pokolenie się takich rzeczy nie boi. Moje pokolenie wystąpiło przeciwko telewizji stanu wojennego, która niewiele tylko mniej była przerażająca niż to, co mamy teraz w telewizji Kurskiego. Moi ówcześni koledzy, bo ja byłem wtedy za granicą, urządzili bojkot. Ja mam fantastyczne wspomnienia wspaniałości mojego środowiska, które było wyraźne w swoich poglądach i odważne. Jeśli teraz są koledzy, którzy się czegoś boją, no to tylko im mogę współczuć. Zapewniam jednak, że w filmie bierze udział plejada znakomitych aktorek i aktorów, moich kolegów i koleżanek, przyjaciółek i przyjaciół, którzy grają wspaniale i nie boją się.
Czy na potrzeby roli musiał pan wejść w świat polityki bardziej?
Ja polityką się dłużej i głębiej zajmuję niż wszyscy żyjący obecnie nieomal politycy, którzy nas reprezentują. Jestem seniorem nie tylko do spraw sztuki, ale i polityki, na której się znam, ale polityków wysoko nie cenię. Uważam, że jeśli coś się komuś w życiu nie udało, to natychmiast ucieka do polityki. Bardzo niewielu mógłbym wskazać ludzi, którzy idą do polityki nie z powodu własnego nieudacznictwa. Tych jest ciągle za mało.
Traktuję pan polityków równo. "Polityka" też taka będzie - to film obiektywny?
Nic nie jest obiektywne, a sztuka najmniej, bo nie może być obiektywna.
Pan gra dobrego czy złego polityka?
Zobaczy Pan.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.