Daniel Radcliffe: Już na planie ''Harry'ego Pottera'' zaglądał do kieliszka
24.06.2014 | aktual.: 22.03.2017 20:34
- Jestem alkoholikiem - mówi o sobie Daniel Radcliffe, odtwórca roli tytułowego czarodzieja w serii filmów o Harrym Potterze.
- Jestem alkoholikiem - mówi o sobie Daniel Radcliffe, odtwórca roli tytułowego czarodzieja w serii filmów o Harrym Potterze.
Ta informacja nie jest dla fanów aktora zapewne żadną nowiną, ale Radcliffe, który już od lat zmaga się z uzależnieniem od napojów wysokoprocentowych, chętnie wraca co jakiś czas do tego bulwersującego tematu na łamach prasy.
25-letni aktor wyznawał ostatnio, że z nałogiem udało mu się zerwać cztery lata temu (czemu przeczą poprzednie doniesienia mediów i publikowane w prasie kompromitujące zdjęcia) i od tamtej pory pozostaje trzeźwy. Opowiadał też, dlaczego zaczął szukać pocieszenia w alkoholu...
Był pijany podczas kręcenia filmu
Podobno* wszystko zaczęło się w 2008 roku,* choć niektórzy twierdzą, że Radcliffe zaglądał do butelki już znacznie wcześniej.
Na planie filmu "Harry Potter i Książę Półkrwi" młody aktor jednak zupełnie przestał się kontrolować. Pił dużo i często, co rzutowało na jego zachowanie i... pracę.
- Podczas kręcenia wielu scen byłem pijany - wyznawał po latach.* - Nie mogę oglądać szóstej części "Pottera", jestem tam beznadziejny. Myślę, że to właśnie przez alkohol.*
Wyszedł z nałogu?
Co dziwne, tajemnica Radcliffe'a nie wyszła na jaw - nawet kręcący się wokół nastolatka dziennikarze nie zorientowali się, że przez większość czasu młody aktor był kompletnie pijany.
Otrzeźwienie przyszło dopiero w 2010 roku. Rodzina i przyjaciele nalegali, by Radcliffe wziął się za siebie, skończył z upijaniem się i chociaż spróbował wieść normalne życie.
Aktor twierdzi, że zdał sobie sprawę ze swojego błędu, zupełnie się zmienił, przestał zaglądać do kieliszka, a od sierpnia 2010 roku jest zupełnie trzeźwy. Ale czy na pewno?
Powrót do nałogu
Już dwa lata później, w 2012 roku, w prasie pojawiły się kolejne zdjęcia nietrzeźwego Radcliffe'a - mówiło się, że podczas przedstawienia aktor był tak pijany, że spadł ze sceny. Podobno zrozpaczeni bliscy nalegali, aby udał się na odwyk.
Aktor zaprzeczał, że taka sytuacja miała miejsce, ale biorąc pod uwagę jego wcześniejsze słowa, chyba trudno mu uwierzyć:
- Jestem osobą, która szybko się uzależnia - twierdził. - Ludzie, którzy zmagają się z takimi problemami, potrafią to świetnie ukrywać...
''Żyłem pod wielką presją''
Jeszcze nie tak dawno Radcliffe pił codziennie, nawet do pracy przychodził mocno pijany. Alkohol był jego ostatnią deską ratunku, pozwalał egzystować w show-biznesie, wprawiał go w doskonały humor i ułatwiał nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi. Ale teraz, po wyrwaniu się ze szponów nałogu, aktor wcale nie wygląda na zadowolonego.
- Życie w trzeźwości wcale nie daje mi takiej satysfakcji - opowiadał w jednym z ostatnich wywiadów. Wyjawiał, że zaczął pić, bo nie radził sobie ze sławą.
- Żyłem pod wielką presją, zastanawiając się, co też ludzie powiedzą o mnie i mojej karierze. Żyłem w nieustannym strachu. Byłem odludkiem. To żałosne, to wcale nie byłem ja! Jestem zabawnym, uprzejmym mężczyzną, a alkohol zmienił mnie w niegrzecznego nudziarza. Cóż, wszystko przed nim – aktor ma jeszcze szansę, by udowodnić swoim fanom, że faktycznie potrafi się odbić od dna... (sm/gk)