Daria Trafankowska zakochała się w wieku 49 lat. Rok później zmarła
Przyjaciele nazywali Darię Trafankowską Dusią albo Matką Boską Trafankowską. Aktorka miała po prostu "złote serce". Nie zamykała nawet drzwi do mieszkania na wypadek, gdyby ktoś chciał się u niej przespać albo coś zjeść. Zawsze mógł wejść i poczuć się jak u siebie. Los był dla niej mniej łaskawy niż ona dla ludzi. Umierała w cierpieniu niedługo po tym, jak się zaręczyła.
Daria Trafankowska debiutowała u Agnieszki Holland w "Zdjęciach próbnych", potem wystąpiła m.in. w "Polskich drogach", "Ucieczce z kina 'Wolność'", "Tacie", ale największą popularność przyniosła jej rola oddziałowej w "Na dobre i na złe". Aktorka grała ją w dużej mierze "na kontrze" do samej siebie.
- Mam jedną cechę siostry Danuty: jestem energiczna i staram się robić to, do czego się zobowiązałam. Ale generalnie jestem osobą miękką, daję sobą kierować, często idę na kompromis. W ogóle nie znoszę konfliktów i zawsze staram się mediować. A siostra Danuta, jak trzeba, to się i poawanturuje. Mogłabym nauczyć się od niej tej konsekwencji w działaniu. Umiejętności panowania nad sytuacją. Tego, by nie poddawać się manipulacjom - mówiła w rozmowie z Małgorzatą Karnaszewską.
Trójkąt miłosno-zawodowy
Daria Trafankowska miała tylko jedno dziecko, Wita, z małżeństwa z reżyserem Waldemarem Dzikim. Pod koniec lat 90. mąż zakochał się z wzajemnością w Małgorzacie Foremniak, ale nie było żadnych "dram", obie aktorki nadal się przyjaźniły i zgodnie pracowały na planie "Na dobre i na złe".
Wkrótce i "Dusia" została ugodzona strzałą Amora. Jana poznała jeszcze na studiach w łódzkiej Filmówce, ale wówczas generalnie tylko się mijali, bo on studiował na wydziale operatorskim. Ponownie wpadli na siebie dopiero po 25 latach na urodzinach wspólnego kolegi.
- Kiedy Jasiek wszedł do pokoju, poczułam, że jest właśnie tym mężczyzną, o jakim podświadomie marzyłam. Usiadł koło mnie, rozpoczął rozmowę. Kilka godzin później oboje byliśmy niemal pewni, że to spotkanie zrewolucjonizuje nasze życie. I nie pomyliliśmy się - cytowała aktorkę Interia.
Pół roku później ukochany oświadczył się Darii Trafankowskiej, ale nie było im dane nacieszyć się miłością.
"Przekonywała wszystkich, że zdrowieje"
We wrześniu 2003 r. Daria Trafankowska dowiedziała się, że ma raka trzustki. Nie poddawała się, ale było coraz gorzej. Chemia wyniszczała jej organizm, miała krwotoki, nasilały się ataki bólu. Wiedziała, że powoli odchodzi, ale nie okazywała tego.
- Przez cały czas trwania choroby była bardzo dzielna. Nie wiem, jak ona to robiła, ale mimo widocznego cierpienia nigdy nas, rodziny, tym cierpieniem nie obciążała. [...] Na co dzień przekonywała mnie i wszystkich dookoła, że przecież zdrowieje. Ale były chwile, w których rozmawiała ze mną "tak na wszelki wypadek" o różnych sprawach, które trzeba było załatwić. Dawała rady na przyszłe moje życie - wspominał Wit Dziki w książce "Być dzieckiem legendy".
Aktorka zmarła w kwietniu 2004 r. Do końca był przy niej narzeczony.
- To niesprawiedliwe, że musiała odejść, kiedy wreszcie była kochana, z drugiej strony miała szczęście, iż zdążyła spotkać tę wielką miłość i w ostatnich chwilach miała wsparcie w ukochanym mężczyźnie - stwierdził syn.
- Jestem kochana i kocham. Umrę otoczona miłością - wyznała niedługo przed śmiercią "Dusia".
5 stycznia Daria Trafankowska obchodziłaby 70. urodziny.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.