RecenzjeDobre kino kiepskiego aktora [DVD]

Dobre kino kiepskiego aktora [DVD]

*Ben Affleck nareszcie zmężniał. Po jedynym sukcesie w jego karierze, jakim był Oscar za scenariusz do „Buntownika z wyboru”, ten lalusiowaty przystojniak z Bostonu, wciąż narażał się światowej publiczności kolejnymi i coraz to gorszymi aktorskimi wyborami. Jego związek z Jennifer Lopez i ich żenujący wspólny występ w filmie „Gigli” dodatkowo ugruntował jego złą sławę.*

26.07.2011 11:18

Dziś jednak Ben Affleck jest jednym z najlepszych młodych reżyserów po drugiej stronie Atlantyku. Jego naturalny talent reżyserski początkowo wszystkich zszokował nieprzewidywalną siłą przebicia, aby po chwili zachwycić dojrzałością i kreatywnością, która ukrywała się w czeluściach powierzchownej tandety tego średniej klasy aktora.
Jego debiut „Gdzie jesteś Amando?” okazał się być obrazem tak zaskakującym i porażającym w swym wykonaniu oraz przesłaniu, że Affleck na długo zdobył szacunek widzów oraz krytyków filmowych na całym świecie. Po projekcji tego doskonałego dramatu i bezsprzecznie jednego z najlepszych filmów 2007 roku, wszyscy wręcz padliśmy na kolana. Kto by pomyślał, że kiepski aktor zrealizuje kino w swoim najlepszym wydaniu?

Niespełna trzy lata później Ben Affleck znów zasiada na krześle reżysera tym razem pewniejszy siebie, podbudowany niezbitym sukcesem swojej pierwszej próby, tworząc klasyczne kino sensacyjne. „Miasto złodziei” ostatecznie rozprawia się z naszymi wątpliwościami - Ben Affleck jest świetnym reżyserem. Doskonale potrafi opowiadać uniwersalne historie, niepozbawione osobistego charakteru, dzięki czemu, jako filmowiec, zdobywa nową jakość i reputację. Jednak Affleck-aktor jeszcze nie odszedł. W filmie „Miasto złodziei” czołowa gwiazda Hollywood gra aż potrójną rolę - reżysera, scenarzysty oraz głównego bohatera. Z każdego z tych wyzwań wychodzi obronną ręką tworząc kino idealnie wpisujące się grupę gatunku, na równi z takimi tytułami, jak: „Pieskie popołudnie”, „Gorączka”, a nawet „Łatwy szmal”, czy „Desperatki”. Fabuła jest oczywiście jak najbardziej przewidywalna, ale dla koneserów gatunku to będzie tylko dodatkowy atut. To co odróżnia tę produkcję od całej szarej maści filmów z napadem na bank w roli głównej, to fantastyczne kreacje aktorskie oraz ich niezapomniana prezencja, w scenach akcji. Gangsterskie maski przedstawiające zakonnice albo obcych z kosmosu wyryją się nam w pamięć, a z biegiem czasu nasza świadomość przeobrazi je w obrazy kultowe. Oby tak się stało, ponieważ decydujące sceny oraz co lepsze dialogi godne są późniejszego cytowania.

Wracając do obsady filmu „Miasto złodziei”, Affleckowi ponownie udało się wzorowo skompletować czołowych wykonawców. Pomijając pana reżysera-scenarzysto-aktora, na uwagę przede wszystkim zasługuje Jeremy Renner, znany polskiej publiczności głównie z filmu „Hurt Locker. W pułapce wojny”. Ten młody aktor swoją osobowością i grą aktorską bardzo przypomina Paula Newmana z klasyka „Butch Cassidy i Sundance Kid”. Nietuzinkowy talent. Nic dziwnego, że za udział w ostatnim filmie Afflecka został nominowany do Oscara. Z plejady gwiazd należy wyróżnić również epizod Chrisa Coopera w roli ojca oraz
Pete’a Postlethwaite’a w jednej ze swoich ostatnich kreacji aktorskich. A Jon Hamm na dokładkę, w całkowicie odmiennym wizerunku od Dona Drapera wykreowanego w serialu „Mad Men”, jest nagrodą samą w sobie.

Doskonałe kino gatunku, z rewelacyjną obsadą, zrealizowanego przez jednego z lepszych reżyserów w Hollywood i jednego z najgorszych aktorów. Niemożliwe? No to pozwól się zaskoczyć. WYDANIE DVD:

Polskie wydanie DVD najnowszego filmu Bena Afflecka pozostawia wiele do życzenia. Oprócz wzorowej szaty graficznej i ciekawemu menu, zafrapowani sensacyjną produkcją, niestety nie będziemy mogli zatopić się w dodatkach przygotowanych przez producentów. Wielkie to zaniedbanie, ponieważ „Miasto złodziei” w Polsce możemy uświadczyć jedynie w zaciszu własnego domu.

Dystrybutor nie planował kinowej premiery, a film zdecydowanie godny jest obejrzenia. Pozostaje nam więc płyta, bezwstydnie reklamująca swoją zakładkę z dodatkami, a tam pusto. Jedynie dwuminutowy film (!) o prawdziwych indywidualnościach z tytułowego Charlestown oraz filmowa charakterystyka reżysera-aktora dokonana na przykładzie pracy przy „Mieście złodziei”. Fani twórczości zdolnego Afflecka mogą poczuć się oszukani, kiedy dowiedzą się, że amerykańskie wydanie DVD był uzbrojone w rozszerzoną wersję filmu do prawie trzech godzin. Reżyser wydał w USA na DVD i Blu-Ray wersję zawierającą liczne sceny usunięte. Przy promocji filmu potwierdził również, że o ile kinowe "Miasto złodziei" jest wierną adaptacją powieści "Prince of Thieves", to wersja rozszerzona stanowi jej lustrzane odbicie.

Wielka szkoda dla polskiego widza, któremu z pewnością film przypadnie do gustu.

ben affleckrecenzjakatarzyna kasperska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)