Dobre nawyki to klucz do sukcesu. Małach o filmie "Życie w błocie się złoci"
Na ekrany kin trafił właśnie film "Życie w błocie się złoci", który opowiada o trudnym życiu na blokowiskach i równie trudnej drodze ucieczki, by zerwać z ciężką przeszłością. O motywacji i pozytywnych stronach próbowania nowych rzeczy rozmawiamy z raperem i producentem muzycznym Małachem, który zagrał główną rolę w filmie.
12.05.2023 09:29
Utalentowany, zmotywowany, uparty chłopak szukający drogi wyjścia z szarej rzeczywistości blokowiska. To motyw znany w szczególności tym, którzy swoją młodość przeżywali w czasach galopującego kapitalizmu i na przełomie XX i XXI w. To także motyw stanowiący główną oś fabularną filmu "Życie w błocie się złoci". Główną rolę gra Małach, a właściwie Bartłomiej Małachowski. Raper wciela się w postać Lupusa, który jest młodym i utalentowanym chłopakiem walczącym o lepszą przyszłość dla siebie i swojej młodszej siostry.
Wojciech Grzesiak, Wirtualna Polska: Przygotowując się do wywiadu, zapoznałem się z twoją bogatą historią. Z wykształcenia jesteś kucharzem, w przeszłości wykonywałeś wiele różnych prac, ostatecznie zostałeś raperem i producentem muzycznym, a teraz jeszcze aktorem. Jak to się stało, że dołączyłeś do projektu filmowego, i to od razu z główną rolą?
Małach: Początkowo miałem tylko robić muzykę do tego filmu. Reżyser Piotr Kujawiński odezwał się do mnie z prośbą o udostępnienie kilku moich wcześniejszych numerów, które miały trafić do filmu. Spotkaliśmy się i finalnie zapytał, czy mam ochotę zagrać główną rolę w tym filmie.
Nie powiedziałem jeszcze wtedy "tak", ale poprosiłem niezobowiązująco o scenariusz, żeby go przeczytać i przestudiować. Po lekturze stwierdziłem, że będzie to fajna przygoda dla mnie. Akurat byłem po skończeniu jednej płyty i przed rozpoczęciem prac do następnej, więc stwierdziłem, że to będzie kolejne życiowe wyzwanie, w którym mogę się sprawdzić.
Jakie są twoje wrażenia? Jak bardzo praca w filmie różni się od pracy muzycznej?
Myślę, że było tak samo ciężko, bo w każdym zawodzie trzeba z siebie dać wszystko. Trzeba przepracować wiele godzin i być skupionym, a także pokonać swoje lęki i obawy przed tym, że ktoś to obserwuje na planie. To była dla mnie największa trudność, dlatego przed każdą sceną prosiłem, żeby wokół mnie było jak najmniej osób.
Nie mam oczywiście tremy, bo zagrałem i gram wiele koncertów, ale tutaj to było zupełnie nowe doświadczenie, bo musiałem pokazać emocje. Dla mnie to był skok na głęboką wodę, żeby od razu przy całej ekipie zagrać i nie myśleć o tym, że będę oceniany pod kątem umiejętności aktorskich. Ostatecznie poradziłem sobie z tym. Doskonale dogadywaliśmy się z ekipą na planie. To wspaniali ludzie, którzy nie dali mi odczuć, że jestem gorszy od profesjonalnych aktorów.
Jak w takim razie wyglądały przygotowania do filmu? Czy miałeś na to dużo czasu?
Szczerze mówiąc, to nie miałem pomysłu, jak się do tego specjalnie przygotować. Czytałem scenariusz i czekałem cierpliwie na to, co się będzie dziać na planie. Do tego zdrowo się odżywiałem i chodziłem na siłownię, żeby dobrze wyglądać. Byłem skupiony na tej roli i starałem się unikać brania na swoje barki dodatkowych obowiązków.
Film "Życie w błocie się złoci" niesie ze sobą dość uniwersalne przesłania. Mówiłeś, że przyjąłeś rolę, ponieważ w pewnym stopniu identyfikujesz się z postacią Lupusa. W jakim stopniu się z nim utożsamiasz?
Wspólny mianownik między mną i nim jest przede wszystkim taki, że ja też wychowałem się na podwórku. Cały klimat tego filmu kojarzy mi się z najfajniejszymi latami mojej młodości. Podwórkowe życie, inne problemy niż teraz. Do tego dochodzi upór w dążeniu do celu pomimo przeciwności losu.
No właśnie, czy myślisz, że ten film może dla kogoś stanowić motywację?
Ten film jest wielopłaszczyznowy. Jest w nim pokazane przemijanie i to, jak niewiele czasu nam zostało. Druga rzecz to dążenie do realizacji swoich marzeń i celów. Główny bohater nie ma takiego toku rozumowania jak jego koledzy. Tylko on jeden szedł swoją drogą i to, co go spotkało, nie wynikało z jego winy. Myślę, że dużo osób znajdzie tu coś dla siebie.
Film jest promowany przez utwór o tym samym tytule, który nagrałeś z TPS-em i Dudkiem P56. Jak rozumiesz "Życie w błocie się złoci"? Bo ja na przykład sobie ukułem taką teorię, że trzeba po prostu być jak dzik, ryć błoto i efekty ciężkiej pracy, które są tym złotem, w końcu przyjdą.
Rozumiem to w ten sposób, że w największych trudach i wyzwaniach można odnaleźć to tytułowe złoto. To może być coś, co cię wzmocni albo będzie twoim celem i przebicie się przez błoto sprawi, że odnajdziesz złoto, dzięki któremu dopniesz swego.
TPS / Dudek P56 / Małach - Życie w błocie się złoci prod. Tytuz
Na swojej drodze robiłeś wiele rzeczy, aż w końcu dopiąłeś swego, zostałeś raperem i producentem muzycznym. Wiem też, że marzysz o tym, żeby otworzyć własną restaurację. Teraz jeszcze projekt filmowy. Jaki jest twój mindset? Jaki jest twój przepis na złoto?
Od 2000 r. wiedziałem już, że chcę robić muzykę. Nie zastanawiałem się nad tym, czy to wyjdzie, czy nie, tylko po prostu ją robiłem. Ta konsekwencja wyrobiła we mnie taki nawyk, że w pewnym momencie tworzyłem ją codziennie. Już mniejsza o to, czy to było dobre czy nie. Wyrobienie nawyku sprawiło, że stało się to moją umiejętnością, z której teraz korzystam.
Inspiracją może być właśnie ten upór. Masz 10 lat, zaczynasz kopać piłkę i później masz 25 lat i nadal ją kopiesz, bo tak się przyzwyczaiłeś, że chodzisz na treningi i nagle w wieku 30 lat możesz wylądować np. w FC Barcelona, bo stajesz się tak dobry w tym, co robisz. Zawsze pozytywnie myślę, nawet jeśli przychodzą gorsze dni, bo prędzej czy później to się odwróci w dobrą stronę.
Czy myślisz, że po występie w "Życie w błocie się złoci" będziesz ciągnął wątek aktorski? Czy załapałeś zajawkę?
Bardzo podobała mi się praca na planie filmowym i cieszę się, że to wszystko nam wyszło. To jest coś zupełnie innego niż teledyski. Nie mam w tym momencie żadnych propozycji ani parcia na granie w filmach, ale jeżeli pojawią się jakieś opcje w tym zakresie, to nie mówię "nie". Jestem skupiony na muzyce i mam na nią dużo pomysłów. Praca na planie pozwoliła mi zdobyć nowe kontakty, które mogą przydać się właśnie w tej dziedzinie.
Jakie twoim zdaniem elementy z produkcji filmu można przenieść do świata muzyki? Czy znalazłeś coś uniwersalnego?
Na pewno emocje. Im więcej jest emocji w muzyce, której słucham, tym bardziej mi się ona podoba. Kojarzy mi się z jakimiś chwilami, które przeżywałem podczas słuchania i tak samo jest z filmem. Są aktorzy, którzy pokazują emocje. Ich role są na granicy tajemniczości i zmuszają widzów do zastanowienia. Przy muzyce możesz się wzruszyć. Myślę, że emocje to wspólny mianownik, który musi być w każdej sztuce.
Jak zachęciłbyś widzów do obejrzenia filmu "Życie w błocie się złoci"?
Do tej pory pojawiło się już parę filmów o zabarwieniu hiphopowym, ale były to bardziej filmy okołohiphopowe. Ten moim zdaniem jest najlepszy, choć zawiera tylko jego elementy. Utrzymany jest trochę w klimacie "Blokersów". Warto pójść do kina i wczuć się w tamte czasy. Ze swojej strony będę gorąco zachęcał do jego obejrzenia, bo naprawdę warto.
Film "Życie w błocie się złoci" w reżyserii Piotra Kujawińskiego, którego głównym bohaterem jest Lupus grany przez Małacha, właśnie zadebiutował w polskich kinach.