Dorota Kolak: w tym roku bardzo potrzebowała pomocnej dłoni
Dla Doroty Kolak, którą widzowie kojarzą głównie z serialu „Barwy szczęście”, był to udany rok pod względem zawodowym – aktorka pojawiła się w „Zjednoczonych stanach miłości” i „Powidokach”; wystąpi też „Konwoju” i „53 wojnach” – albo trudny prywatnie.
Na początku marca zmarł ukochany ojciec Kolak. Artystka nie kryła, że wiele rodzicowi zawdzięczała i był to dla niej ogromny cios.
W dodatku sama zaczęła uskarżać się na problemy ze zdrowiem; z powodu bólu kolana zdecydowała się wreszcie na operację, a później długą rehabilitację, która miała pomóc jej odzyskać formę.
Całe szczęście nie musi radzi sobie z tym sama – u boku ma ukochanego męża, Igora Michalskiego, na którego zawsze może liczyć.
Aktorstwo ma we krwi
Od najmłodszych lat wiedziała, że będzie aktorką. Dzieciństwo spędziła w teatrze – jej ojciec był kierownikiem technicznym w krakowskim Teatrze Starym w Krakowie, mama zaś nauczycielką tańca i choreografką.
– Razem tańczyłyśmy, świetnie się przy tym bawiąc. Wcześnie miałam opanowane wszystkie tańce narodowe! – mówiła Kolak.
Dziadek i ciotki pracowali w teatrze, szyjąc kostiumy, a babcia grała na fortepianie, robiąc podkład muzyczny do niemych filmów.
– Przodkowie wpisali teatr w moje geny – śmiała się. – Chciałam zostać aktorką, bo nie widziałam dla siebie innej przyszłości!
Miłość od szóstego wejrzenia
Do szkoły aktorskiej dostała się za pierwszym razem, co wymagało od niej wielkiego samozaparcia, ponieważ miała problem z wymową głoski „r”. Ale dzięki ciężkiej pracy udało się jej pokonać tę wadę.
Kiedy jako studentka czwartego roku pojechała do Kielc, poznała Igora Michalskiego (na zdjęciu).
- Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia – wspominała. – No, może od szóstego!
Pobrali się, na świat przyszła ich córka, Katarzyna, która również poszła w ślady rodziców.
– Kasia zna blaski i cienie tego zawodu – mówiła Kolak. – Wybrała go świadomie. Siedziała cicho na widowni podczas prób, a myśmy pracowali. Aktorstwo to był jej świadomy i przemyślany wybór.
Związek na odległość
Kolak i Michalski nigdy nie żałowali decyzji o małżeństwie, ale przyznają, że nie zawsze było im łatwo. Ze względu na pracę często byli w rozjazdach i przez wiele lat żyli w związku na odległość.
- Czasem spotykaliśmy się, a to w pociągu, a to w hotelu. To były nasze randki – wspominała Kolak.
Zmagali się również z problemami finansowymi.
- Musiałem utrzymać rodzinę. Sprzedawałem koszule, woziłem maluchem kosmetyki z Gdańska do Wrocławia. Taka podróż trwała 8 godzin i jeżeli miałem następnego dnia próbę w teatrze, musiałem wracać – opowiadał aktor.
Wreszcie Michalski przeprowadził się do Gdyni, gdzie objął stanowisko dyrektora Teatru Muzycznego – i wreszcie mógł być blisko żony.
"Mam wielkie szczęście"
Całe szczęście, że małżonkowie mogą być razem, bo w tym roku Kolak bardzo potrzebowała pomocnej dłoni. Aktorka była zdruzgotana śmiercią ojca. Ubolewała też nad tym, że nie może odwiedzać mamy tak często, jakby chciała – sama zmaga się z problemami zdrowotnymi. Miała chore kolano, a do tego doszła też kontuzja kręgosłupa, której nabawiła się na scenie.
Michalski nie zostawił żony w potrzebie. Stale służy pocieszeniem, a kiedy miała problemy z chodzeniem, wziął na siebie większość domowych obowiązków.
- Mąż zawsze potrafi sprowadzić mnie na właściwe tory, sprawić, że znów się uśmiecham – mówiła Kolak. - Mam naprawdę wielkie szczęście, że ktoś taki jak on jest moim prawdziwym przyjacielem.