Dziesięć nominacji do Oscara. Reżyser: nie zarobiłem ani centa
Brady Corbet, reżyser filmu "The Brutalist", ujawnił, że nie zarobił nic na produkcji nominowanej do Oscara, mimo że zdobyła ona wiele prestiżowych nagród.
W podcaście "WTF" Brady Corbet przyznał, że żyje "od wypłaty do wypłaty", a wielu innych filmowców znajduje się w podobnej sytuacji. "Właśnie wyreżyserowałem trzy reklamy w Portugalii" - powiedział Corbet. "To pierwszy raz od lat, kiedy zarobiłem jakieś pieniądze" - dodał ku zdziwieniu prowadzącego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
Reżyser "The Brutalist" o braku pieniędzy
Corbet wyjaśnił, że on i jego żona Mona Fastvold, która współtworzyła scenariusz "The Brutalist", "nie zarobili ani grosza na dwóch ostatnich filmach, które zrobili". Na zdziwienie Marona odpowiedział: "Tak. Naprawdę nic. Musieliśmy żyć z wypłaty sprzed trzech lat".
Film "The Brutalist" zdobył cztery nagrody BAFTA: dla najlepszego reżysera (Brady Corbet), najlepszego aktora (Adrien Brody) za rolę węgierskiego architekta i ocalałego z Holokaustu László Tótha, a także za najlepszą muzykę oryginalną i zdjęcia. Corbet i Brody triumfowali również na Złotych Globach, zdobywając nagrody dla najlepszego reżysera i najlepszego aktora, a film uzyskał tytuł najlepszego filmu.
Pomimo dziesięciu nominacji do zbliżających się 97. Oscarów i uznania za faworyta tegorocznego sezonu nagród, filmowiec nie zgarnął potężnej wypłaty. Trzeba też zwrócić uwagę, że "The Brutalist" to produkcja doceniana przez krytyków na całym świecie i zgarniająca nominacje (ma ich w sumie aż 114 do różnych nagród), ale nie zgarniająca pieniędzy w kinach. Według informacji z box office, film zarobił jedynie 25 mln dolarów.
Corbet zwrócił także uwagę na trudności finansowe twórców: "Rozmawiałem z wieloma filmowcami, których filmy są nominowane w tym roku, którzy nie mogą zapłacić czynszu. To naprawdę się dzieje". Wyjaśnił też, że twórcy nie są opłacani za promowanie filmu: "Jeśli spojrzysz na niektóre filmy, które miały premierę w Cannes, to było prawie rok temu... Nasz film miał premierę we wrześniu. Więc zajmuję się tym od sześciu miesięcy. I nie mam żadnego dochodu, bo nie mam czasu na pracę. Nie mogę nawet wziąć zlecenia na pisanie w tej chwili".
Opisując długi czas kampanii nagród i promocji, Corbet powiedział, że czuje się to jak "sześciomiesięczne przesłuchanie", a w zeszłym tygodniu udzielił aż 90 wywiadów. "To siedem dni w tygodniu" — stwierdził. "To nie ma granic. To ciągłe podróże, a pracujesz też w soboty i niedziele. Nie miałem dnia wolnego od przerwy świątecznej, która trwała tylko cztery dni".
"The Brutalist" to film obejmujący 30 lat z życia węgierskiego żydowskiego architekta László Tótha, który przetrwał Holokaust i po emigracji do Ameryki wraz z żoną (graną przez Felicity Jones) spotyka tajemniczego Harrisona Lee Van Burena (w tej roli Guy Pearce), który zmienia bieg jego życia. Film grany jest wciąż w kinach. Rozdanie Oscarów zaś zaplanowane jest z 2 na 3 marca i wtedy przekonamy się, czy Corbet zamiast wypłaty, dostanie Oscary.
Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: