Elizabeth Taylor miała 18 lat, gdy się zaręczyła. "Nic ze mnie nie zdejmie, dopóki nie założy mi obrączki"
Elizabeth Taylor była utalentowana, ciężko pracowała i zachwycała urodą. Wydawało się, że miała wszystko, bo jej talent zestawiony z ciężką pracą oznaczał bogactwo i popularność. Wygląd seksbomby też raczej pomagał niż przeszkadzał. Ale o prawdziwą miłość było gwieździe bardzo trudno. Aż osiem razy stawała na ślubnym kobiercu. Umarła w samotności.
Elizabeth Taylor gwiazdą została wcześnie. Debiutowała jako 10-letnia dziewczynka, ale wówczas miała do dyspozycji tylko uroczy wygląd. Jej gra aktorska nie spodobała się wytwórni Universal Pictures i wcześniej podpisany półroczny kontrakt został anulowany. Jeszcze w tym samym roku podpisała umowę z MGM. Gdy spodobała się w filmie "Lassie, wróć!", przedłużono ją na kolejnych siedem lat. I tak to się zaczęło.
Posypały się zlecenia reklamowe i kolejne role. Te były zazwyczaj niewielkie, bo Elizabeth wyróżniała się ze względu na wygląd, ale miewała problemy z grą. Tu pomogły jej lekcje aktorstwa. Pieczę nad dorastającą córką sprawowała jej nadopiekuńcza mama.
George Stevens w jednym z wywiadów mówił o Taylor: - Była trzymana pod kloszem: przez matkę, przez wytwórnię, przez fakt, że była uwielbianym dzieckiem, które dostawało wszystko, czego zapragnęło, odkąd skończyło osiem lat. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że w Elizabeth od dawna tlił się buntowniczy duch.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Młoda aktorka była poniewierana na planach filmowych - choć była gwiazdą, jednocześnie pełniła rolę niewolnika studia. Można jej było nakazać niemal wszystko, a ona, zobowiązana kontraktem, musiała to robić.
Gdy niemiłe sytuacje związane z pracą powtarzały się, matka Elizabeth naciskała na nią (od ojca odcięła się, bo była przez niego bita), a do tego dochodzili psychofani, Taylor myślała tylko o tym, jak wydostać się ze złotej klatki. I wymyśliła sobie drogę ucieczki - gdy skończyła szkołę średnią, zaręczyła się.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad serialem "Forst" z Borysem Szycem, omawiamy ostatni film Nicolasa Cage'a, a także pochylamy się nad "The Curse" czyli najbardziej niezręczną produkcją ostatnich lat. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.
Trwa ładowanie wpisu: instagram