We wrześniu prawnicy 16-letniej Meadow Walker złożyli pozew, w którym próbowali udowodnić, że winę za śmierć jej ojca ponosi producent auta, którym gwiazdor „Szybkich i wściekłych” rozbił się przed dwoma laty. W odpowiedzi na te zarzuty firma Porsche stwierdziła, że gwiazdor był świadomy zagrożenia i to on jest winny swojej śmierci.
Przypomnijmy, że Paul Walker zginął tragicznie w wypadku samochodowym 30 listopada 2013 roku. Rozpędzone Porsche Carrera GT, prowadzone przez przyjaciela aktora, uderzyło w drzewo i po chwili stanęło w płomieniach. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu.
Dwa lata później prawnicy córki aktora stwierdzili w pozwie przeciwko firmie Porsche, że Paul Walker mógłby przeżyć wypadek, jednak został uwięziony przez pasy bezpieczeństwa, które w wyniku uderzenia połamały mu żebra i miednicę. Kluczową kwestią jest to, że auto stanęło w płomieniach dopiero po 80 sekundach od uderzenia w drzewo. Walker i kierujący autem Roger Rodas mieli więc czas na ucieczkę, jednak była ona uniemożliwiona przez „wady konstrukcyjne” pojazdu.
Z dokumentów pozyskanych przez magazyn People wynika, że firma Porsche odrzuca wszelkie zarzuty i podkreśla, że aktor z pełną świadomością ryzyka, możliwego zagrożenia i potencjalnych niebezpieczeństw korzystał feralnego dnia z auta Porsche Carrera GT (2005).
Ponadto producent stwierdził, że auto zostało "wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem" i było "niewłaściwie utrzymywane". Te czynniki, zdaniem prawników Porsche, miały istotny wpływ na zaistnienie tragicznej sytuacji.