Grzegorz i Krzysztof Daukszewicz: śmierć Małgorzaty Kreczmar zmieniła wszystko

Przez długie lata Krzysztof Daukszewicz nie dogadywał się ze swoim synem - przyznawał, że nieustannie był w trasie i nie miał czasu dla dzieci. Wszystko zmieniła śmierć jego ukochanej żony. Dziś ma z Grzegorzem fantastyczny kontakt i wspiera go w jego aktorskich projektach.

Grzegorz i Krzysztof Daukszewicz: śmierć Małgorzaty Kreczmar zmieniła wszystko
Źródło zdjęć: © East News
Michał Nowak

Daukszewicz miał z żoną, Małgorzatą Kreczmar, jasny układ - on zarabiał, ona zaś zajmowała się domem i synami, Grzegorzem oraz Alkiem. Chłopcy przyznawali jednak, że ta sytuacja nie do końca im odpowiadała; brakowało im taty i męskiego wzorca. Żyli "obok siebie" i mieli ze sobą niewielki kontakt.

- Taty było w domu mniej niż więcej. Zawsze zapracowany, nie miał czasu na nic - irytował się Grzegorz.
Wszystko się zmieniło, gdy Małgorzata zachorowała - najpierw myślano, że to tylko przeziębienie, ale potem lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór płuc. - Były dni, że nie wytrzymywałem. Zamykałem się w domu i zapijałem - wspominał zrozpaczony Daukszewicz. Gdy jego żona zmarła w 2006 roku, wpadł w prawdziwą rozpacz.
Ta tragedia sprawiła, że Daukszewicz zrozumiał swój błąd i postanowił naprawić rodzinne relacje. Grzegorz, który właśnie zdawał do szkoły teatralnej, był dla niego prawdziwym wsparciem i choć sam rozpaczał, starał się pomóc ojcu, jak tylko potrafił.

Obraz
© ONS.pl

- Mentalnie byłem dzieciak. Na szczęście dostałem się w wir pracy i to mi pomagało. Przez dwa lata ogarnialiśmy codzienność - woziłem zwierzaki do weterynarza, przygotowywałem jakieś teksty. Ciągle coś robiłem - opowiadał Grzegorz (na zdjęciu powyżej).
Wreszcie role się odwróciły. Gdy Grzegorz miał trudny okres, to właśnie ojciec wyciągnął do niego pomocną dłoń; opiekował się zarówno nim, jak i Alkiem, starając się naprawić błędy sprzed lat.

- Między mną i tatą jest zabawna rywalizacja. On śmieje się, że jeszcze mi do niego daleko. Jednak zawsze bardzo mnie wspiera. Jest na każdej premierze z moim udziałem. Widzę, że jest wzruszony. To dla mnie bardzo ważne - opowiadał Grzegorz, który jest dziś aktorem; występuje nie tylko na scenie, ale i w filmach ("Miasto 44") czy serialach (otrzymał istotną rolę w "Na dobre i na złe"). - Czuję jego wielkie wsparcie, choć sam jest zbyt dumnym człowiekiem, aby mi to wprost powiedzieć. Ale wiem, że jest ze mnie dumny.

Obraz
© ONS.pl

To właśnie Grzegorz wspierał ojca, gdy ten zaczął spotykać się z dziennikarką Violettą Ozminkowski. Poznali się podczas wywiadu i szybko okazało się, że wiele ich łączy; ona również cierpiała po stracie siostry. Stali się sobie bliscy, a z czasem przyjaźń przekształciła się w coś więcej.

- Spotykaliśmy się coraz częściej. Najpierw konspiracyjnie, bez wiedzy moich synów, w ogródku jordanowskim na Bemowie, gdzie Viola mieszkała - opowiadał.

Obraz
© ONS.pl

Niepotrzebnie się obawiał - synowie bowiem zaakceptowali jego związek i ucieszyli się na wiadomość o ślubie. Niedawno u Ozminkowski zdiagnozowano nowotwór - Daukszewicz był przerażony; wróciły straszne wspomnienia sprzed lat. Całe szczęście chorobę udało się pokonać i dziś znów mogą cieszyć się sobą. - Z każdym dniem jest nam coraz bliżej do siebie - dodawał.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (67)