Hit ery VHS zmiażdżony przez krytyków. "Akademia policyjna" skończyła 34 lata

Hit ery VHS zmiażdżony przez krytyków. "Akademia policyjna" skończyła 34 lata
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

24.03.2018 | aktual.: 26.03.2018 09:35

Kiedy w 1984 roku "Akademia Policyjna" weszła na ekrany, z miejsca stała się kasowym hitem (zarobiła ponad 150 mln dol.), długo królowała w box office, zyskała rzeszę wiernych fanów i doczekała się aż sześciu kontynuacji.

Lecz chociaż publiczność waliła na seanse drzwiami i oknami, krytycy byli bardziej sceptyczni. W prasie pojawiały się mocno mieszane recenzje - jednym z największych przeciwników "Akademii..." był znany krytyk Roger Ebert, który ocenił ją na ZERO gwiazdek, twierdząc, że brakuje mu słów, by wyrazić, jak bardzo zły jest ten film.

Nie zmienia to faktu, że "Akademia policyjna" jest kochana zwłaszcza przez widzów wychowanych w latach 80. i 90. Pamiętacie zabawne perypetie niewydarzonych stróżów prawa?

1 / 5

Grono fanów

Obraz
© Materiały prasowe

Fani ignorowali jednak głosy krytyki - a wśród nich był między innymi były prezydent Stanów Zjednoczonych, Bill Clinton, który wyznał, że to jedna z jego ulubionych serii filmowych.

Twierdził nawet, że dzięki tym filmom udało mu się przetrwać najcięższe chwile w swoim życiu (mowa oczywiście o skandalu z Monicą Lewinsky). Za to jego żona nie była już tak "Akademią..." zachwycona i kiedy dowiedziała się, że Clinton obejrzał wszystkie części z ich córką, zasugerowała oburzona, że powinien bardziej odpowiedzialnie dobierać filmy na rodzinne seanse.

2 / 5

Inspiracja z życia

Obraz
© Materiały prasowe

Pomysł na film pochodził od producenta Paula Maslansky'ego i narodził się w 1983 roku, kiedy mężczyzna pracował nad "Pierwszym krokiem w kosmos". Ponieważ jedną ze scen kręcono na zatłoczonej ulicy, na miejscu zjawiła się policja, która miała przypilnować porządku i nie wpuszczać zwykłych obywateli na plan.

Maslansky wspominał, że oddział kadetów zupełnie nie potrafił podołać swoim obowiązkom; ich nieudolność tak rozbawiła producenta, że jeszcze tego samego wieczoru skontaktował się ze studiem, przedstawiając nowy pomysł na film - który zaakceptowano od razu.

3 / 5

Warunek scenarzysty

Obraz
© Materiały prasowe

Z prośbą o napisanie scenariusza studio Warner Brothers zwróciło się do Hugh Wilsona, który miał już na koncie scenariusze do odcinków serialu "WKRP in Cincinnati" oraz "The Tony Randall Show". Wilsonowi projekt jednak tak się spodobał, że postawił warunek - napisze scenariusz pod warunkiem, że będzie mógł też film wyreżyserować. I chociaż doświadczenie na tym polu miał niewielkie, dostał zielone światło.

Później spod jego ręki wyszły także: "Rycerz pierwszej damy", "Zmowa pierwszych żon" czy "Atomowy amant".

4 / 5

Aktorzy na ekranie

Obraz
© Materiały prasowe

Na ekranie można było zobaczyć Kim Cattrall (na zdjęciu), aktorkę uchodzącą za hollywoodzką piękność (która później wcieliła się w Samantkę Jones w "Seksie w wielkim mieście") czy zmarłego 7 lat temu Bubbę Smitha, znanego futbolistę, który po zakończeniu kariery sportowej próbował przebić się do branży filmowej.

Do roli Careya Mahoneya rozważano między innymi kandydaturę Toma Hanksa, Michaela Keatona, Billy’ego Crystal, Robina Williamsa czy Billa Murraya; ostatecznie przypadła ona jednak Steve'owi Guttenbergowi.

5 / 5

Dobre i złe decyzje

Obraz
© Materiały prasowe

Byli i tacy, którzy odrzucili rolę w "Akademii...", a później gorzko tego żałowali. Robert Conrad dostał propozycję wcielenia się w komendanta Lassarda, ale odmówił (angaż trafił do George'a Gaynesa). Kiedy film odniósł sukces, był tak rozgoryczony, że zgodził się zagrać policjanta w "Akademii ruchu" Neala Israela; ale, ku jego rozgoryczeniu, ten film przemknął zupełnie niezauważony.

David Graf (ekranowy Tackleberry) w tym samym czasie dostał propozycję zagrania w "Akademii..." i w świetnie ocenionym przez krytykę "Wyścigu z księżycem". Podobno kiedy przeczytał scenariusz tego pierwszego filmu, uznał, że to "kompletny śmieć", jednak rolę i tak przyjął. Jak twierdził: "Od razu było wiadomo, który z nich zarobi sporą kasę".

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)