Trwa ładowanie...
d1s9wqp

Hoplici na wybiegu [DVD]

d1s9wqp
d1s9wqp

* Bądźmy szczerzy – pokryte patyną historie zebrane przez Jana Parandowskiego są nie dość, że do bólu ograne, to jeszcze nudne. Trudno się dziwić, że aby zainteresować nimi widzów wychowanych na kinie ostatniego dwudziestolecia, twórcy mierzący się z tematem skupiają się na stronie formalnej. Albo, jak w przypadku „Starcia Tytanów”, nieznośnie dosłownej i prymitywnej lub nieco bardziej „ambitnej”, jak w „300”. Twórcy „Immortals. Bogowie i herosi” obrali tę drugą drogę, jednak efekt końcowy zostawia film Snydera daleko w tyle.*

Fabularnie to nic innego, jak wałkowany do znudzenia mit o Tezeuszu (Henry Cavill)
. Historia bękarta, który stawia czoła Minotaurowi i hordom króla Hyperiona (w tej roli totalnie obłąkany Mickey Rourke)
, chcącego puścić świat z dymem, znana jest z licznych włoskich czy amerykańskich ekranizacji z lat 60. W tej warstwie Tarsem Singh nie ma zupełnie nic nowego do dodania. Jednak jego wersja helleńskiej legendy mocno odbiega zarówno od klasycznych filmów z gatunku „miecza i sandała”, jak i współczesnych prób wskrzeszenia greckiej mitologii.

Inspiracje „300” są nieuniknione i widoczne na każdym kroku – efektowne slow motion, wykorzystanie monochromatycznej palety barw, okrutne sceny starć, gdzie głowy rozpryskują się jak przejrzałe arbuzy oraz wykreowany cyfrowo świat żywo przypominają ekranizację komiksu Franka Millera. Jednak w tym wypadku starożytność to raczej wariacja na temat popkulturowego postrzegania antyku, niż scenki i postacie ślepo kopiowane z wiekowych fresków czy skorup wykopanych gdzieś pod Knossos.

d1s9wqp

Singh starym zwyczajem estetyzuje przestrzeń i swoich bohaterów. Po obejrzeniu „Immortals” na myśl momentalnie przychodzą awangardowe koncepcje świata przedstawionego znane z obrazów Felliniego („Satyrikon” czy „Casanova”) czy Brassa („Kaligula”). Tam, gdzie Synder, mimo całej swej nowatorskości, był jednak zachowawczy, twórcy produkcji puścili wodze fantazji.

Wystylizowana sceneria, w której rozgrywa się akcja, bardziej kojarzy się z teatralnymi dekoracjami niż wielowymiarowymi planami. Umowność na każdym kroku podkreślają budowle i wnętrza – a tym bliżej do modernistycznej architektury niż helleńskiej świątyni – oraz postaci, ubrane w kostiumy autorstwa Eiko Ishioky, przypominające raczej kreacje haute couture, a nie antyczne pancerze hoplitów czy szaty mieszkańców Olimpu.

Wszystko to tworzy plastycznie oszałamiający, dynamiczny spektakl, skąpany w skrzącym morzu złoto-brunatnych barw i tryskających raz po raz fontannach krwi. Dzięki temu, mimo że treściowo oraz aktorsko nijaki i płytki obraz Tarsema Singha z tego filmowego starcia wychodzi obronną ręką. Do tego stopnia, że na niezaprzeczalny przerost formy nad wszystkim innym można przymknąć oko.

Wydanie DVD:

Na płycie oprócz filmu znalazły się również materiały dodatkowe. Poza zwiastunem możecie zobaczyć sceny zza kulis kręcenia kilku sekwencji. Ponadto dystrybutor dołączył krótkie wywiady z aktorami i twórcami, rzucające trochę światła na okoliczności powstawania filmu. Strona techniczna wydania to Monolithowy standard – obraz w formacie 16:9, pięciokanałowy dźwięk, do wyboru wersja oryginalna z napisami albo polski lektor.

d1s9wqp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1s9wqp