Ostatecznie stwierdziła jednak, że znacznie lepiej czuje się na scenie. Teatr jest jej pasją, ale świetnie odnajduje się również przed kamerami; przez kilka lat była związana z serialem "Niania". I chociaż nie dostała roli tytułowej - jak twierdzi, całe szczęście, bo zupełnie się do niej nie nadawała – wcieliła się w Jolę, przyjaciółkę Frani granej przez Agnieszkę Dygant.
Szczególnie dobrze Iwona Wszołkówna wspomina pracę na planie filmu "Pod mocnym aniołem", który uważa za jedno ze swoich najważniejszych ekranowych osiągnięć, a także w serialu "Camera Cafe", bowiem wtedy właśnie związała się Jerzym Bogajewiczem, z którym do dziś tworzy szczęśliwy i udany związek.
Zmiana planów
Po obejrzeniu filmu "Flashdance" zachwyciła się tańcem i zapisała się na lekcje z baletu klasycznego. Przez pewien czas sądziła, że w przyszłości zostanie baleriną, ale w liceum, kiedy została statystką w spektaklu "Anna Karenina", uznała, że być może powinna nieco zrewidować swoje plany.
- Zarobiłam pierwsze w życiu pieniądze, zobaczyłam scenę i poczułam jej magię - wspominała w "Gazecie Olsztyńskiej".
Po maturze postanowiła więc zdawać do krakowskiej PWST, którą ukończyła w 2000 roku; zaraz potem dostała etat w warszawskim Teatrze Współczesnym.
Zmiana emploi
W teatrze miała przyjemność pracować z najlepszymi reżyserami i całe to doświadczenie wspominała z sentymentem. Znacznie trudniej było się jej przebić do branży filmowej.
— Początki były fatalne - wspominała w "Gazecie Olsztyńskiej". - Przyjaźniłam się wówczas z Tomkiem Kotem. Oboje, jak to krakusy, z małymi walizeczkami ruszyliśmy na podbój Warszawy. Przez półtora roku walczyliśmy o pracę, próbowaliśmy się zaaklimatyzować.
Wreszcie udało się jej dostać pracę w serialu "Camera Cafe".
- W ten sposób ja, aktorka dotąd dramatyczna, wylądowałam w serialu komediowym. I rzeczywiście mnie to bawiło – dodawała.
Romans na planie
Na planie "Camera Cafe" nawiązała znajomość z Jerzym Bogajewiczem; reżyser szybko stracił głowę dla aktorki i ponoć ze względu na nią zrezygnował z oferty w pracy w Ameryce. Ona odwzajemniła jego uczucie i dla Bogajewicza zdecydowała się rozstać ze swoim mężem.
I chociaż ostrzegano ją, że reżyser jest niestałym w uczuciach kobieciarzem, postanowiła zaryzykować. Jak się okazało, słusznie, bo od tamtej pory stanowią szczęśliwą parę i wspólnie wychowują dwoje dzieci, córkę Tinę i syna Antoniego.
Przyjaciółka Niani
Wszołkówna nie ukrywa, że praca z mężem sprawia jej przyjemność - później spotkali się na planie serialu "Niania" reżyserowanego przez Bogajewicza. Aktorka początkowo ubiegała się o rolę Frani.
— To była pomyłka – śmiała się później w "Gazecie Olsztyńskiej". - Pomysł producentki. Spróbowałam i wypadło strasznie.
Na planie spędziła cztery lata i przyznaje, że był to dla niej wspaniały okres.
— To piękny kawał mojego życia, czas wspaniałej zabawy z niesamowitą ekipą, do którego wracam z sentymentem. Na planie urodziłam i wychowałam dwoje dzieci, wspólnie świętowaliśmy, a potem rodzić zaczęły wszystkie moje koleżanki - wspominała. - Od samego rana wszyscy dbaliśmy o to, żeby podczas zdjęć towarzyszył nam ciepły nastrój.
Aktorskie wyzwanie
Na dużym ekranie Wszołkówna pojawia się rzadko. W 2004 roku zagrała niewielką rólkę w "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego; 10 lat później reżyser zaprosił ją na casting do "Pod mocnym aniołem", w którym otrzymała rolę Joanny. Zachwyciła się scenariuszem i przyznawała, że angaż był dla niej ogromnym wyzwaniem.
- Temat choroby alkoholowej był trudny i niewdzięczny, ale poprzez tę trudność również fascynujący. W tej postaci trzeba było pogrzebać pod kątem psychologicznym, żeby się z Joanną z jednej strony utożsamić, a z drugiej, by była jak najbardziej wiarygodna dla widza. Uczciwość tej pracy miała kluczowe znaczenie - tłumaczyła w wywiadzie dla "Gazety Olsztyńskiej".
Ostatnio, w ubiegłym roku, aktorka zagrała w dwóch krótkometrażówkach, "Ksiądz" i "Zacisze".