''Jack Strong'': Wywiad z Marcinem Dorocińskim - ''Postać Kuklińskiego pozostanie we mnie na zawsze''
Z okazji premiery *"Jacka Stronga" WP.PL miało wyjątkową okazję spotkać się z Marcinem Dorocińskim i porozmawiać z nim o polskich bohaterach i zdrajcach, jego przyjaźni z amerykańską gwiazdą oraz Władysławie Pasikowskim. Tylko u nas, w rozmowie z Katarzyną Kasperską, Dorociński zdradza tajniki bycia Iron Manem.*
07.02.2014 09:41
Postać pułkownika Ryszarda Kuklińskiego od zawsze wywołuje w Polsce kontrowersje. Opinia publiczna wciąż jest podzielona. Czy w filmie mamy do czynienia ze zdrajcą czy z bohaterem?
To nie jest pytanie do mnie, tylko do historyków. Niech oni za pomocą niezbitych dowodów raz na zawsze rozwieją wszelkie wątpliwości, co do intencji Kuklińskiego. A my rozmawiajmy o filmie fabularnym i nie wchodźmy w polityczne debaty. "Jack Strong" nie jest produkcją historyczną tylko filmem sensacyjnym. Życzyłbym sobie, żeby nasz film był dla kogoś zachętą do wnikliwszego przestudiowania życia Ryszarda Kuklińskiego i skłonił do dalszej analizy jego losów.
Widzowie pójdą do kina na *"Jacka Stronga" i wyrobią sobie zdanie. Najprawdopodobniej zasugerują się filmową wizją Kuklińskiego. Co było waszą ambicją – świetne kino szpiegowskie czy oddanie hołdu bohaterowi?*
Chcieliśmy zrobić po prostu dobry film. Historia i losy Ryszarda Kuklińskiego są wyjątkowe, jego biografia to gotowy scenariusz. Amerykanie z pewnością już dawno zrobiliby kilka filmów o Kuklińskim, gdyby to była postać z ich podwórka.
Co myślisz o Kuklińskim prywatnie?
To nieistotne - jestem aktorem, nie historykiem. Nie jestem osobą od kształtowania ludziom światopoglądu ani od interpretowania historii. Nie chciałbym się wymądrzać na ważkie tematy. Od tego są inni. To, co miałem do powiedzenia na temat Ryszarda Kuklińskiego zawarłem w mojej postaci.
Pułkownik Ryszard Kukliński i Marcin Dorociński
* Ile jest Marcina Dorocińskiego w Ryszardzie Kuklińskim? Macie jakiś wspólny mianownik?*
Postać Kuklińskiego pozostanie we mnie na zawsze i będzie mi towarzyszyć do końca życia - tak samo jak Tadeusz z "Róży", Jacek Mróz z "Boiska Bezdomnych" czy Despero z "Pitbulla". Każda postać pozostawiła we mnie jakiś ślad. Myślę, że Ryszard Kukliński pozostawił ślad szczególny. A czy między mną a Pułkownikiem są jakieś podobieństwa, niech pozostanie moją tajemnicą. Nie można wszystkiego mówić.
Dlaczego zgodziłeś się wziąć udział w tej produkcji? Czy w scenariuszu było coś poza historyczną otoczką, heroicznym uniesieniem i atmosferą zagrożenia, co przykuło twoją uwagę?
Punktem wyjścia był fantastyczny scenariusz autorstwa Władka Pasikowskiego. W tej historii było wszystko to, czego szukam w kinie. Emocje, konflikt, niejednoznaczność, ciekawe czasy, pełnokrwiści bohaterowie. Do tego doszła świetna ekipa, zapaleni producenci. Nie miałem żadnych wątpliwości, że jest to projekt, w którym chcę wziąć udział.
*"Jack Strong" to bardzo dobry thriller szpiegowski, jednak cieszę się, że przy tym całym napięciu i pościgach, nie został pominięty wątek prywatny.*
Tak, to bardzo istotne. Chciałem pokazać człowieka, a nie rycerza w zbroi, który myśli tylko o uratowaniu ojczyzny. Oczywiście Kukliński czuje obowiązek ochrony kraju, ale ta sytuacja w pewnym momencie go przerasta, przez co oddala się od rodziny i zapędza się w kozi róg. Władysław Pasikowski uzyskał w scenariuszu idealny balans pomiędzy działalnością pułkownika, a jego życiem prywatnym.
Dlatego tak mi zależało, żeby podkreślić w naszej rozmowie wątek prywatny, jakże istotny w odbiorze całej historii. To są niuanse, które stanowią o sukcesie.
Takie głosy są dla mnie najcenniejsze. Nie pytaj się mnie, co zagrałem, bo ja już to zagrałem, tylko opowiedz mi, co ty odczytałaś.
Dominika Ostaszewska, Dorociński i Władysław Pasikowski
Jak wyglądały twoje przygotowania do transformacji w Jacka Stronga? Mówiłeś, że oglądałeś dokumenty, czytałeś książki, etc. W jaki jeszcze sposób wyrabiałeś sobie mentalność i posturę żołnierza?
Inspiracji było mnóstwo: książki, filmy, historia. No i marzenia - bo przecież każdy mężczyzna jest trochę chłopcem, a bycie żołnierzem nie jest dla chłopców zbyt odległe. Poza tym paru wojskowych już zagrałem i z prawdziwymi żołnierzami i policjantami też miałem do czynienia w swoim życiu. Wypadkowa wiedzy, doświadczeń życiowych i fantazji stworzyła we mnie postać Jacka Stronga.
*"Jack Strong" brzmi jak imię superbohatera. Aż się ciśnie na usta "Kapitan Polska". A czy ty już jesteś w pełni Iron Manem?*
Niestety jeszcze nie. Ale jestem w połowie.
Wciąż trenujesz?
Cały czas. Dwa razy zrobiłem pół Ironmana, więc w sumie jestem już żelazny, tylko że w ratach (śmiech).
Zdradź, czym jest Ironman.
Ironman to zawody triathlonowe, a triathlon to wszechstronna dyscyplina sportowa. Pół Iron Mana to 1900 metrów pływania, potem 90 kilometrów na rowerze i 21 kilometrów biegu. Niestety nie mam teraz aż tyle czasu, żeby pośród pracy i rodziny poświęcić się treningom, tak jakbym tego chciał. Ciągle staram się być w formie, jednak bardziej dla przyjemności, dla pokonywania własnych słabości, niż dla bicia rekordów. To i tak dużo, bo dzięki treningom nie palę i czuję się całkiem dobrze. W ogóle myślę, że kultura fizyczna jest bardzo ważna w życiu człowieka - oczyszcza myśli i emocje.
Marcin Dorociński i Patrick Wilson
* Słyszałam, że podczas pracy na planie "Jacka Stronga" bardzo zaprzyjaźniłeś się z Patrickiem Wilsonem.*
Tak, Patrick Wilson jest bardzo sympatycznym i miłym człowiekiem. Polubiliśmy się.
A mieliście okazję tutaj w Warszawie razem pobiegać?
Nie, niestety nie. Ale to mogłoby być ciekawe.
Mówiłeś mu, że trenujesz do triathlonu? Zachęcałeś go?
Tak, oczywiście, że tak. Odpowiedział, że może kiedyś spróbuje. Mieliśmy okazję spędzić ze sobą trochę czasu w Polsce i to jest naprawdę niesamowity gość. Bardzo wrażliwy, wszechstronnie uzdolniony, świetnie śpiewa, gra na perkusji i innych instrumentach. Oprócz tego jest bardzo ciepłym, rodzinnym człowiekiem, więc było mnóstwo tematów. Można z nim prowadzić niekończące się rozmowy. Zresztą podobnie jak z Dagmarą [Dagmara Domińczyk - żona Patricka Wilsona i aktorka - przyp. red.]. To niezwykłe móc razem występować, a po pracy mieć jeszcze ochotę pogadać o życiu, dzieciach, o rzeczach wesołych i smutnych. Piękne doświadczenie.
Marcin Dorociński i Dagmara Domińczyk
Porozmawiajmy jeszcze przez chwilę o filmie. Reżyser, *Władysław Pasikowski, przez wielu uważany jest za polskiego mistrza kina gatunków. Jak ty byś go ocenił? Jakim jest człowiekiem?*
To bardzo silna osobowość. Człowiek, który doskonale wie, czego chce, pracuje bardzo szybko i pewnie. Dzięki temu daje poczucie bezpieczeństwa całej ekipie. Wszyscy wiedzą, co mają robić. Nie ma niepotrzebnego łażenia i gadania. Niektórzy trochę się go boją, uważają, że jest niedostępny. To co mi się w nim najbardziej podoba, to jego skrywana wrażliwość, ogromna delikatność i czujność na drugiego człowieka. Nie widać tego po nim na pierwszy rzut oka. Można go posądzać, że jest chłodny i nie znosi sprzeciwu - nic bardziej mylnego. To doskonały i bardzo sprawiedliwy dowódca, nic nie umknie jego uwadze i kiedy widzi, że komuś dzieje się krzywda, to zatrzymuje całą pracę. Czapki z głów. Bardzo szanuje w nim to, że dużo robi, a mało gada. Dagmara i Patryk nazwali go "polskim Clintem Eastwoodem", że niby na pozór taki twardy, zimny facet, ale robiący bardzo przejmujące filmy.
Tak. Jest w nich serce.
Dokładnie tak. Myślę, że Władek ma olbrzymie serce, ale nie zawsze chce je pokazywać. Ale to świetny facet do pracy. I do spotkania po pracy.
_**Rozmawiała: Katarzyna Kasperska**_