Aktor, reżyser, scenarzysta, producent, muzyk i poeta w jednej osobie nie dba o to, czy jego dokonania podobają się publiczności.
- Krytyka boli, ale tylko przez chwilę - tłumaczy Franco. - Na tym etapie słyszałem już wszystko, i te dobre opinie, i te złe. Nic mnie już nie złamie. Nie muszę być lubiany za wszystko co robię, nie czuję takiej potrzeby. Wiem, że co chwilę wypuszczam w świat bardzo wiele różnych projektów, może ludzie odczytują to jako egoizm albo nachalną autopromocję? Nie wiem. Nie jestem idealny i kto wie, może moje dążenie do tworzenia ekscentrycznych rzeczy ma coś wspólnego z obsesją na punkcie mojej własnej osoby, ale dla mnie najważniejsze jest to, że na tej podstawie potrafię wykreować coś nowego i ciekawego.
Jamesa Franco możemy podziwiać od 8 marca w filmie "Oz: Wielki i potężny".