Jan Holoubek: "Nie chcę oskarżać systemu, jest w nim wielu wartościowych ludzi"
"25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" to filmowa opowieść o prawdziwej historii niewinnie skazanego na więzienie młodego chłopaka. Komenda spędził za kratami 18 lat. "Mam nadzieję, że ten film, chociażby w minimalnym stopniu, jest formą zadośćuczynienia za krzywdy Tomka" - mówi w rozmowie z WP reżyser filmu Jan Holoubek.
17.09.2020 14:31
Małgorzata Czop: Kiedy producentka Anna Waśniewska-Gil przyszła do pana z tym scenariuszem, jaka była pana pierwsza myśl?
Jan Holoubek: Zapoznałem się ze scenariuszem i książką Grzegorza Głuszaka. Byłem przede wszystkim zaskoczony tym, czego się dowiedziałem o sprawie Tomka Komendy, ponieważ - jak większość - posiadałem bardzo powierzchowną wiedzę na ten temat. Uderzyło mnie to, jak nieprawdopodobnie złożona, przerażająca a za razem wzruszająca jest to historia. Potem zadzwoniłem do Andrzeja (Andrzej Gołda - scenarzysta, przyp. red.), by dowiedzieć się, czy to wszystko zawarte w scenariuszu jest prawdą.
Opowiadacie historię, która wydarzyła się naprawdę i była szeroko komentowana w mediach. Jej bohaterowie żyją. Czy czuliście dodatkowy ciężar na swoich barkach?
Robiąc film o prawdziwych postaciach, wiemy, że będzie on realnie wpływał na ich życie. To zdecydowanie większa odpowiedzialność niż wtedy, kiedy opowiada się fikcję.
Czy scenariusz był konsultowany z Tomkiem Komendą? Miał on wpływ na kształt tej opowieści?
Tomek i jego rodzina przeczytali scenariusz i zaakceptowali go. Mieliśmy zielone światło do jego realizacji. Tomek zobaczył film przed premierą i powiedział - zacytuję - "100 na 100". Jego reakcja była dla nas wielkim zaskoczeniem, ale takim pozytywnym. Bardzo się baliśmy, że Tomek nie będzie chciał obejrzeć tego filmu, że nie będzie gotowy na powrót do tych strasznych wspomnień. Jednak znalazł w sobie siłę i hart ducha. Jego reakcja była dla nas największą nagrodą.
Dużo się mówi o reakcji Tomka, a ja jestem również ciekawa, czy rozmawiał pan z Remigiuszem Korejwo - policjantem, który postanowił udowodnić, że Tomek jest niewinny.
Nie mogę tutaj oszukiwać z jakieś sztucznej skromności, ale Remigiusz, po obejrzeniu filmu, był szczęśliwy. Jego praca, poświęcenie i odwaga została jakoś nagrodzona. Mam nadzieję, że ten film, chociażby w minimalnym stopniu, jest formą zadośćuczynienia za krzywdy Tomka i nagrodą dla tych, którzy go uratowali. Chciałbym, żeby dzięki temu filmowi nikt o nich nie zapomniał. Remigiusz Korejwo, prokuratorzy Robert Tomankiewicz i Dariusz Sobieski są bohaterami.
Czy osoby, które doprowadziły do skazania Tomka poniosły odpowiedzialność za swoje czyny?
Obawiam się, że już nie poniosą, ponieważ ich przestępstwo ulega przedawnieniu według Polskiego Kodeksu Prawa.
Co dla pana jako reżysera było najważniejsze w trakcie przygotowań i samej pracy?
Każdy etap pracy nad filmem jest istotny i nie można sobie odpuścić, ponieważ ekran obnaża to bezlitośnie. Dla mnie zaskakująco trudny był montaż, czyli ułożenie tej historii w odpowiednim porządku i balansie. Mieliśmy dużo materiału i decyzje o tym, z czego musimy zrezygnować były dla mnie ciężkie.
To nie tylko opowieść o niesprawiedliwości, ale przede wszystkim o sile rodziny. Czy możemy czegoś się nauczyć od tej rodziny?
Bezgranicznej miłości do bliskich. Tego, że w trudnych i złych chwilach ważne jest mieć obok siebie życzliwych i pomocnych ludzi. Życzyłbym wszystkim takiej rodziny, jaką ma Tomek. Gdyby nie oni, to z pewnością już by nie żył.
Czy zastanawiał się pan może, jakby się zachował na miejscu Tomka?
Niesamowite było to, że Tomek się nigdy nie przyznał, choć to mogłoby otworzyć mu drogę do apelacji, może skrócenia wyroku. Nie chciał iść na taki układ. Nie wyobrażał sobie wzięcia odpowiedzialności za coś, czego nie zrobił. To świadczy o ogromnej sile. Trudno wyobrazić sobie rzeczywistość w jakiej funkcjonował przez 18 lat. Nikt, kto nie był w więzieniu, nie wie, jak tam naprawdę jest.
Wymiar sprawiedliwości zawiódł w tym przypadku. Czym dla pana jest sprawiedliwość?
Wiem, czym chciałbym, żeby była. Sprawiedliwość powinna być wymierzana przez ludzi praworządnych i uczciwych takich, jak Remigiusz Korejwo, Robert Tomankiewicz i Dariusz Sobieski. Gdyby system tworzyli tacy ludzie, działałby bez zarzutu. Nie chcę oskarżać całego systemu, dlatego że jest w nim wielu wartościowych ludzi. Zastanawiam się tylko, co powinno się stać, żeby system eliminował nieuczciwych funkcjonariuszy. Chciałbym znać odpowiedź na rozwiązanie tego problemu.
Czy ten film ma być przestrogą, żeby nigdy taka sprawa nie miała już miejsca?
Chciałbym, żeby był przestrogą dla urzędników państwowych, policjantów i prokuratorów, że nie wolno iść na skróty ani robić kariery, zakłamując rzeczywistość.