Jerzy Zelnik o Antonim Krauze: praca nad "Smoleńskiem" przyspieszyła jego śmierć
W środę 14 lutego zmarł reżyser Antoni Krauze. W rozmowie z Wirtualną Polską aktor stwierdza, że praca nad filmem o Smoleńsku "przyspieszyła jego zgon": - "Perturbacje związane ze "Smoleńskiem" kosztowały go dużo zdrowia".
Reżyserowi praca nad "Smoleńskiem" zajęła kilka lat. - Perturbacje związane ze "Smoleńskiem" kosztowały go dużo zdrowia. Od samego początku kładziono mu kłody pod nogi. PISF odrzucał kolejne wnioski o dofinansowanie. Widziałem, że był roztrzęsiony. Atakiem na film przyspieszono jego zgon – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Zelnik.
Zelnik podkreśla, że "Smoleńsk" był dla reżysera misją, mającą na celu przedstawienie punktu widzenia tych, którzy nie zgadzają się z oficjalnymi opiniami komisji Jerzego Millera badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Film został źle przyjęty przez większość polskich krytyków. – Przyspieszono jego zgon atakiem na ten film. Krytyka zawsze boli. "Smoleńsk" nie miał wybitnych aspiracji artystycznych, ale napaść na ten film miała charakter polityczny – dodaje aktor.
Zelnik nie boi się powiedzieć o reżyserze, że był "żołnierzem, który zmarł na misji". – Każdy, kto walczy o prawdę, musi się liczyć, że będzie raniony, bo wykonuje niebezpieczną działalność pośród ludzi, którzy nie mają sumienia. Wielu ludzi tak poległo.
Aktor spotkał się z reżyserem na planie "Smoleńska". - Przypadliśmy sobie do gustu. Myślę o nim nie tylko jak o reżyserze, ale też przyjacielu, który miał swoje kłopoty zdrowotne. Był dobrym, skromnym i szczerym człowiekiem, który kochał Polskę.