Jolanta Fraszyńska: Cieszą mnie małe rzeczy
Jest osobą bardzo pozytywnie nastawioną do życia i wierzy w to, że uśmiechem i pozytywnym myśleniem można wiele rzeczy w życiu sprowokować. Filigranowa ciałem, a duchem silna kobieta ze śląskiego familoka. Jolanta Fraszyńska mówi o dwoistości swojej natury.
**
Ma pani swoje miejsce na świecie, w którym świetnie się odnajduje? ** Jestem bardzo emocjonalnie związana z górami. Są one moją enklawą, marzę, by na starość zamieszkać w jednej z góralskich wsi.
**
Wielu ludziom dają spokój, refleksję i duchowy oddech. A pani czego w nich szuka? ** Myślę, ze odnalazłabym tam siebie. Wszystkie moje tęsknoty związane są z górską łąką. Moje młodzieńcze lata nierozerwalnie wiążą się z Beskidem Żywieckim. Jeździłam tam na szkolne wycieczki. Tatry poznałam stosunkowo niedawno, bo już w wieku dojrzałym. Lubię góry w każdej postaci, zarówno te wyższe ich partie, jak i te niższe. Jeżeli miałabym wybierać między górami i morzem, to zawsze wybiorę góry.
**
Wygląda na to, że łączy pani w sobie dwie natury - z jednej strony uczuciowa marzycielka, a z drugiej pełna energii optymistka. * Jestem już na takim życiowym etapie, że umiem tę moją energię kontrolować. W pewnych momentach umiem się wyciszyć i nie marnować pokładów energii, kiedy nie jest to konieczne, bo jeszcze do niedawna wszystko robiłam na najwyższych obrotach. Mam nadzieję, że mój dobry humor i energia jeszcze przez długi czas mnie nie opuszczą, chociaż zdaję sobie sprawę, że jestem już panią w średnim wieku (śmiech) i moje zasoby życiowej energii nieubłaganie się kurczą. Jednak bardzo cieszę się z tego, że jestem tak energetyczną osobą i umiem cieszyć się nawet z małych, codziennych rzeczy. *
Dookoła pani domu jest dużo zieleni i słychać śpiew ptaków. Czy takie otoczenie pomaga ładować życiowe akumulatory? ** Kiedy chcę odpocząć, potrzebuję absolutnej
ciszy. Wyłączam wtedy wszystkie odbiorniki i pozbywam się innych domowników. Nie oznacza to, że jestem osobą nietowarzyską, ale każdy z nas od czasu do czasu potrzebuje pobyć sam na sam z samym sobą. Niesamowicie odstresowuje mnie też obcowanie z przyrodą. Czasami wystarczy mi tylko spojrzenie w błękitne niebo, albo śpiew ptaków, który słyszę zaraz po obudzeniu, żeby zregenerować swoje siły. Mam w domu okno, przez które patrzyłam, leżąc w łóżku przez dwa ostatnie miesiące ciąży z moją młodszą córką Anielą. Wbrew pozorom nie znienawidziłam tego widoku, który się przez nie rozpościera, tylko go pokochałam. I teraz, zawsze kiedy jest mi źle, siadam przy tym oknie i patrzę w dal.
**
Ma pani na swoim koncie bardzo dużo ról, była pani Julią w "Romeo i Julia", Anią z Zielonego Wzgórza. Jaką jeszcze charakterną kobietę chciałaby pani zagrać? ** Moje życie układa się w taki przedziwny sposób, że wszystkie propozycje ról przychodzą do mnie w najbardziej odpowiednich momentach. Jestem pewna, że nie usłyszałabym wielu propozycji ról, jeżeli akurat w tym samym czasie nie działyby się w moim życiu wydarzenia symultaniczne. Jestem osobą bardzo pozytywnie nastawioną do życia i wierzę w to, że uśmiechem i pozytywnym myśleniem można wiele rzeczy w życiu sprowokować.
**
Podobno osoby, które lubią swoją pracę, są wielkimi szczęściarzami, bo nigdy w życiu tak naprawdę nie będą musiały pracować. Czy pani należy do tego wąskiego grona? ** Moja praca zawsze była dla mnie bardzo łaskawa i grałam to, co chciałam i powinnam była grać. Z tego też powodu, nigdy nie miałam określonych marzeń. Miałam to szczęście, że spełniały się one na bieżąco. Cieszę się, że mogę stale grać w teatrze. Cieszą mnie rzeczy, które przynoszą do mojego życia ożywczy powiew. W aktorstwie bardzo ważne jest, żeby się nie powtarzać, nie powielać schematów. Staram się każdą swoją rolą powiedzieć coś nowego.
**
Zapewne jak w każdym zawodzie i w tym można dopatrzeć się pewnych minusów? ** Kiedyś miałam ogromny problem z akceptacją popularności. Nie umiałam odnaleźć się w świecie fleszy i mediów. Ciężko było mi zaakceptować to, że aktor traci swoją prywatność i jest to rzecz nieunikniona, z którą nie da się walczyć. Jednak okazało się, że można się do tego przyzwyczaić. Nigdy nie podobały mi się też castingi. Nie odpowiadało mi to, że aktor musi sprzedać się w pigułce. Jednak i to z czasem stało się dla mnie chlebem powszednim.
**
Dziękuję za rozmowę. ** Rozmawiała Małgorzta Stefańczak