Już tak nie wygląda. Odmieniony aktor ma jedną prośbę
Przez wiele lat otyłość dla Jonaha Hilla jako aktora była atutem. W prywatnym życiu nie było jednak tak różowo. Gwiazdor dwukrotnie nominowany do Oscara wyznał, że "bycie zabawnym grubasem" miało też swoje mroczne strony i dziś prosi wszystkich o niekomentowanie jego wyglądu.
Jonah Hill na początku swojej kariery był często obsadzany w rolach korpulentnych poczciwców - wystarczy wspomnieć "Supersamca", "Wpadkę" czy "Funny People". Mimo że wiele razy próbował zrzucić zbędne kilogramy, później wracał do starych nawyków. Nic więc dziwnego, że w Hollywood jego nazwisko jest synonimem "efektu jojo".
W ostatnich latach aktor katował się treningami na siłowni i zmieniał nawyki żywieniowe. Efekty widać było gołym okiem. Dziś trzyma zdrową wagę i często słyszy komplementy, których ma już po dziurki w nosie.
"Wiem, że macie dobre zamiary, ale uprzejmie proszę o niekomentowanie mojego ciała. W dobry lub zły sposób" – napisał Hill na Instagramie. "Chcę grzecznie poinformować, że to nie pomaga i nie jest dobre. Z wyrazami szacunku…" – dodał aktor, którego wygląd zmieniał się ostatnio jak w kalejdoskopie.
Wrażliwość na ten temat nie powinna dziwić. Szczególnie, gdy spojrzymy szerzej na przebieg kariery Hilla i jego własne odczucia. - Stałem się sławny jako nastolatek, a potem spędziłem większość mojego młodego dorosłego życia słuchając, jak ludzie mówią, że jestem gruby, obrzydliwy i nieatrakcyjny – mówił kilka lat temu.
I dopiero niedawno mógł z czystym sumieniem powiedzieć: "Mam 37 lat i w końcu kocham i akceptuję siebie".
Jonaha Hilla mogliśmy ostatni raz oglądać w filmie z 2019 r. "Plażowy haj". Na premierę czeka "Nie patrz w górę", gdzie wystąpił u boku Leonarda DiCaprio i Jennifer Lawrence. Hill pracuje też nad własnym projektem komediowym razem z Kenyą Barrisem ("Shaft", "Czarno to widzę").