"Katyń" do Oscara budzi wątpliwości
Oscar dla najnowszego filmu Andrzeja Wajdy "Katyń" byłby właściwą reakcją na rosyjski historyczny neorewizjonizm, usiłujący wskrzesić komunistyczne kłamstwo o tym, że zbrodnia na polskich oficerach jest dziełem Niemców, a nie NKWD - ocenia brytyjski "The Economist".
28.01.2008 08:54
Tygodnik w najnowszym wydaniu przypomina, że z okazji premiery filmu w Polsce w zeszłym roku "Rossijskaja Gazieta" uznała za "niewiarygodne" dowody wskazujące, iż zbrodni dokonało NKWD.
"To samo kłamstwo było urzędową prawdą w okresie komunistycznych rządów, utrzymywaną tylko za cenę surowych represji wobec tych, którzy usiłowali powiedzieć, jak było naprawdę" - wyjaśnia "The Economist".
Tygodnik chwali film za "warsztatowy profesjonalizm, fascynującą grę aktorską i wybór tematu, który równocześnie widza zasmuca i złości". "The Economist" ma jednak wątpliwości, czy wszystko to wystarczy do przekonania filmowego jury.
"Katyń przedstawiony jest z bezkompromisowo polskiego punktu widzenia, co dla outsiderów może nie być w pełni czytelne. Np. scena aresztowania profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Niemców. Ci, którzy znają wydarzenia, które nastąpiły w Polsce po inwazji Niemiec w 1939 r. zrozumieją zamysł reżysera: sowieci i naziści byli wspólnikami. Inni (nie znający losów Polski pod okupacją niemiecką - PAP) w kontekście filmu mogą uznać tę scenę za zagadkową" - napisał tygodnik.
Według pisma dylemat powojennych komunistycznych kolaborantów znających prawdę o Katyniu, lecz tuszujących ją, jest lepiej przedstawiony w filmie niż dylemat okupantów. Ci ostatni z jednym wyjątkiem, oficera Armii Czerwonej Siergieja Garmasza, przedstawieni są - jak ocenia "The Economist" - jako uosobienie zła i "przerysowani do tego stopnia, że sprawiają wrażenie jakichś ponurych kukieł".
Inne zastrzeżenia tygodnika dotyczą "sterylnego" sposobu przedstawienia życia codziennego. "Zęby, cera i ubranie aktorów bardziej przywołują na myśl współczesną polską prosperity niż nędzę i głód 1945 r. Ubóstwo wydobywa u ludzi najgorsze i najlepsze cechy, ale trzeba je pokazać, jeśli ma być przekonujące" - pisze "The Economist".