Wszystko zaczęło się od dziwacznego ogłoszenia zamieszczonego w angielskim Gumtree. Jego autor szukał współlokatora, który w zamian za wikt i opierunek, przez kilka godzin dziennie, ku uciesze gospodarza, paradowałby po domu w stroju… morsa. Kuriozalny anons przeczytał na antenie Smodcastu Kevin Smith, jednocześnie zastrzegając, że właśnie trafił na scenariusz do kolejnego filmu. I jak powiedział, tak zrobił.
Oczywiście ogłoszenie okazało się żartem, co nie powstrzymało Smitha przed nakręceniem jednego z najdziwaczniejszych filmów nie tylko w swojej karierze, ale i ostatnich lat. Nie chodzi nawet o samą fabułę, ale nagromadzenie w niej wzajemnie wykluczających się i niepasujących do siebie motywów, które jakimś cudem tworzą spójną i doskonale wpisującą się w twórczość reżysera „Dogmy”, surrealistyczną całość.
ZOBACZ ZWIASTUN FILMU:
Clou historii to wypadkowa opowieści rodem z filmów Hammera, chorych japońskich jazd, torture porn i „Dziwolągów” Todda Browninga. Zwabiony podstępem do posiadłości na kanadyjskim odludziu zblazowany autor podcastu (Justin Long) pada ofiarą seryjnego mordercy-erudyty. Obłąkany Howard Howe (wyśmienity Michael Parks) sukcesywnie poddaje go zabiegom chirurgicznym, upodabniającym go do Pana Kła – morsa, który w przeszłości miał uratować mu życie. I choć film momentami jest obrzydliwy i groteskowy, to paradoksalnie fani serii „Ludzka stonoga” (niedawno ukazała się trzecia część) poczują konsternację. W formułę kina gore Smith wtłoczył bowiem swój charakterystyczny, przyciężki humor, ostrą krytykę Kościoła katolickiego i prawicowej polityki (zainteresowanych odsyłam do głośnej sprawy „Duplessis Orphans”), naigrywanie się ze stereotypów oraz… kanadyjski odpowiednik inspektora Clouseau (w tej roli ucharakteryzowany nie do poznania Johnny Depp).
(mat. dystrybutora)
Tym samym film zamiast kolejną horroro-komedią okazuje się być komiczną, dziką, ba!, nie bójmy się użyć tego słowa, popieprzoną produkcją igrającą z konwencją, przyzwyczajeniami widza i dobrym smakiem. Strach pomyśleć, co będzie dalej, ponieważ „Kieł” to pierwsza część zapowiedzianej jakiś czas temu przez reżysera trylogii "The True North Trilogy".
Ocena 7/10
Wydanie DVD:
Żaden z polskich dystrybutorów nie odważył się wprowadzić „Kła” na ekrany (co swoją drogą było słusznym posunięciem, bowiem w Stanach film poniósł klapę). Na szczęście dzięki Imperialowi możemy cieszyć się wydaniami Blu-ray i DVD. Na płytach znalazły się oczywiście dodatki – najciekawszym z nich jest bez wątpienia komentarz reżysera, w którym Smith ze swadą przybliża kulisy powstania filmu. Oprócz tego do filmu został dołączony krótki reportaż z produkcji oraz sceny niewykorzystane (również z omówieniem reżysera).
Ocena 8/10