Mural Ani Przybylskiej do poprawki. Artysta: Jestem tylko człowiekiem
Gdański mural z wizerunkiem Ani Przybylskiej wywołał falę krytyki. Jego twórca, graficiarz o pseudonimie Tuse, postanowił go skorygować. - Jestem tylko człowiekiem i też się mylę - mówi WP.
Mural z wizerunkiem Anny Przybylskiej namalowany w gdańskim Wrzeszczu stał się sprawą narodową. Satyryczny "ASZdziennik" napisał, że Przybylska wygląda jak Danuta Holecka z TVP. Inni krytykowali, że aktorka jest niepodobna do siebie czy "za gruba".
Zapytałem o to przechodniów we Wrzeszczu.
- Nasza Anulka – mówi pani Katarzyna. – Jej oczy, jej usta.
- Wcześniej były tu jakieś bohomazy na ścianie – żali się ekspedientka prowadząca obok sklep monopolowy. – A teraz to bardzo ładnie wygląda.
Mówię jej, że mural został przyjęty z mieszanymi uczuciami.
- Ludzie po lockdowanie są tak sfrustrowani, tak naładowani złością, że próbują się wyżyć na wszystkim i wszystkich, gdziekolwiek można – ocenia sprzedawczyni. – Więc wiadomo, że będą narzekać. Ale dla mnie jest piękny.
Podobnie pani Sylwia z kwiaciarni ”Ewka”, sąsiadującej z nowym muralem: mówi, że jej zdaniem portret jest wspaniały (tylko używa innego słowa, zaczynającego się od ”zajeb…”).
- Oczywiście Ania bywała też bardziej pogodna, a tu jest akurat zamyślona, ale mi się podoba – mówi.
Pani z monopolowego kieruje mnie dwa bloki dalej. Na ścianie jednego ze sklepów ten sam artysta namalował wcześniej mural z Krzysztofem Krawczykiem.
Wcześniej, bo w 2018 roku, powstał też we Wrzeszczu mural ze Zbigniewem Wodeckim.
Tuse koryguje portret
Wszystkie trzy murale wykonał gdański graficiarz, który wywodzi się ze środowiska hip-hopowego. Nazywa się Piotr Jaworski, ale lepiej znany jest z murów i ścian jako Tuse. Tak się podpisuje, czy ”taguje” swoje rysunki.
Tuse zaczynał robiąc graffiti na murach gdańskich wiaduktów czy na rampach kolejowych.
Później studiował na gdańskiej ASP, a jego prace trafiły z murów na wystawy do galerii sztuki.
Został tzw. artystą streetartowym, ale także didżejem w trójmiejskich klubach i tatuażystą. Jego ilustracje trafiały do magazynów i na portale związane z kulturą hiphopową i skate’ową.
Dzwonię do autora muralu z Przybylską. Ten zaprasza mnie do Wrzeszcza.
- Za godzinę będę poprawiał wizerunek Ani - mówi przez telefon. - Wiem, że jest sporo krytyki. Jestem tylko człowiekiem i też się czasem mylę.
Na miejscu Tuse tłumaczy mi, że po ludzku zabrakło mu czasu:
- Malowałem Anię ze zdjęcia, 15 godzin w deszczu, w nocy. Zabrakło mi pół godziny. Mural wymaga krótkiej korekty. Dziękuję internautom za konstruktywną krytykę.
Dlaczego Tuse zdecydował się namalować właśnie Anię Przybylską?
Jaworski: - Ona była z Gdyni, z Trójmiasta. Znałem ją na "cześć". Ceniłem. Ładna dziewczyna, która nie wyszła z ciężkiej choroby. Została w ludzkich sercach. Poinformowałem jej byłego męża, piłkarza Jarosława Bieniuka, że mam zamiar zrobić jej portret. Wydaje mi się, że kultura osobista wymaga zapytania bliskiej jej osoby, co ona na to.
Czy artysta zazwyczaj aż tak przejmuje się opiniami internautów?
- Z "pacjentami", którzy są w internecie anonimowi i zieją nienawiścią, nie chce mi się dyskutować - mówi Tuse. - Nikt mi nie będzie mówił, kogo mam malować, a kogo nie. Ludzie piszą o mnie różne rzeczy, m.in. że skończyłem rzekomo prywatną szkołę artystyczną w Krakowie za pieniądze ojca. Kłamstwo! Skończyłem normalnie gdańską ASP.
Podchodzi do nas mężczyzna. Zatrzymuje się przy Tuse. - Ty to namalowałeś?! Wczoraj zastanawialiśmy się z żoną, co poszło nie tak. Przybylska napuchnięta, jakby po botoksie.
Tuse wzrusza ramionami: - Jakbym tu przykleił jej powiększone zdjęcie, też by się ludziom nie podobało. Ale cóż, chciałem zostać graficiarzem, to teraz mam.
Tuse zaciąga się papierosem, dopija piwo i łapie za puszkę ze sprayem. W tle gra z przenośnego głośniczka muzyka hip hop. Artysta wskakuje na drabinę.
Za pomocą sprayu powiększa prawe oko Przybylskiej, ścina jej policzek i koryguje szyję.
- Chcieliście, żeby była chudsza? Będzie chudsza - mówi.
Deyna i Borewicz
Tuse ma także na koncie m.in. mural poświęcony Papciowi Chmielowi, twórcy komiksów z cyklu ”Tytus, Romek i A’Tomek”, legendzie piki nożnej Kazimierzowi Deynie, a z osób żyjących – raperowi Sokołowi z warszawskiego składu WWO.
Jego graffiti, poza Gdańskiem, można znaleźć m.in. w Koszalinie, Poznaniu czy Pile.
Kogo teraz namaluje?
- Na pewno będzie "07 zgłoś się" [Bronisław Cieślak - red.] oraz pewnie Andrzej Zaucha - mówi Tuse. - Ludzie mówią, że żeruję na śmierci. To bzdura. Robię te prace z szacunku dla życia, pracy i profesjonalizmu moich bohaterów.