Komedia romantyczno-kryminalna z doborową obsadą. "Jak ukradłem 100 milionów" w kinach
Komedia romantyczno-kryminalna z wielkimi pieniędzmi w tle i plejadą zaskakująco dobranych aktorów w obsadzie. Takiego połączenia w polskim kinie jeszcze nie było!
"Jak ukradłem 100 milionów"
"Jak ukradłem 100 milionów" to film o tym… jak ukraść 100 milionów i przetrwać. Tytułowej kradzieży dokonał główny bohater Ed (Antoni Królikowski) – młodszy księgowy w korporacji, który za zawłaszczenie fortuny musi spędzić rok w więzieniu. Swojej ukochanej, Em (Zuzanna Zielińska), wmawia jednak, że przez najbliższe 12 miesięcy będzie nie za kratkami, a w Nowym Jorku. Ed uczy się więziennego życia i wierzy, że szybko wróci do narzeczonej. Jego plany będzie starała się pokrzyżować była szefowa z korporacji, Katarzyna (Małgorzata Socha). Po tym, jak Ed odrzucił jej zaloty, postanawia się na nim zemścić.
- Lepiej nie wchodzić jej w drogę. To silna, bardzo niezależna kobieta, która zawsze stawia na swoim. Jest też bardzo przedsiębiorcza, umie kombinować, ale przede wszystkim chce kochać i chce być kochaną. Jej wybranek, Ed, którego gra Antek Królikowski, niestety próbuje się wyślizgnąć z jej drapieżnych szpon, czym zajdzie jej za skórę. A wiadomo, kobieta zdradzona bywa bardzo niebezpieczna – mówi o swojej bohaterce Małgorzata Socha.
W tzw. międzyczasie między Em i Edem pojawia się Dandys (Mateusz Damięcki), kolega Eda z więzienia, który dzięki sprytowi i urokowi osobistemu wkrada się w łaski dziewczyny.
- Nasz film stawia pytanie o to, co jest w życiu ważniejsze: miłość czy pieniądze? – mówi Antoni Królikowski.
Tego jeszcze nie grali!
Choć koncept komedii romantycznej z kryminalną historią w tle nie jest nowy na tle światowej kinematografii, to w polskim kinie niewiele jest tytułów, które by się w niego wpisywały. Twórcy "Jak ukradłem 100 milionów" mieli zamiar połączyć w spójną całość intrygę kryminalną z przypowiastką o magnetycznej sile miłosnych uczuć. Czy im się to udało, ocenicie sami już 9 lutego. Na razie można im pogratulować nieszablonowej obsady, w której Małgorzata Socha, znana z popularnych seriali, została obsadzona w bardzo wyrazistej i temperamentnej roli, a Michał Żebrowski, którego już dawno nie widzieliśmy na wielkim ekranie, swoją rolą naczelnika więzienia pokazał, czym jest farsa w najlepszym wydaniu. Aktor przyznaje, że udział w filmie potraktował jako wyzwanie:
- Potraktowałem mój udział w tym filmie jako rodzaj aktorskiego eksperymentu. Przy decyzji nad przyjęciem roli pomógł mi reżyser, mówiąc do mnie bardzo przekonująco i patrząc w oczy: "Jeżeli nie zagrasz tej roli, to będzie największy błąd twojego życia!" – przyznał Żebrowski.
Na ekranie można także podziwiać aktorskie umiejętności Mateusza Damięckiego, który tym razem wciela się w postać eleganckiego Dandysa, czarującego mężczyzny, który nawet siedząc w więzieniu, wygląda jak model, oraz obiecującej aktorki Zuzanny Zielińskiej, która gra narzeczoną głównego bohatera.
Zaskakująca w tym filmie wydaje się nie tylko obsada aktorska, ale także dobór reżysera. Producent Tadeusz Lampka (spec od komedii romantycznej, który ma na swoim koncie takie przebojowe produkcje, jak "Zakochani", "Tylko mnie kochaj" czy "Och, Karol 2") powierzył zadanie wyreżyserowania filmu Michałowi Węgrzynowi, który w swoim dorobku nie miał dotychczas romantycznej historii.
- Mam na koncie sporo arthouse’owych filmów. Pan Tadeusz [Lampka, producent – przyp. red.] uwierzył, że potrafię zrobić rasową komedię. Długo trwały poszukiwania odtwórców głównych ról – Eda i Emi. Uznaliśmy, że Antek Królikowski będzie doskonały jako człowiek, który ma w sobie wdzięk, zadziorność, ale jednocześnie spryt i umiejętność kalkulowania. Myślę, że naszym odkryciem jest Zuzanna Zielińska. To młoda aktorka o wielkiej charyzmie, która obdarzyła postać Emi ogromnym urokiem i siłą wewnętrznych przekonań – mówi Michał Węgrzyn.
Lekkie, relaksujące kino
"Jak ukradłem 100 milionów" to zwariowana komedia, o której twórcy mówią "jazda bez trzymanki". Reżyser Michał Węgrzyn przyznaje, że chciał nawiązać do klimatu takich filmów jak "Żądło" czy "Bullet Train". Michał Żebrowski, kiedy zapytał go, jakiego gatunku będzie to obraz, usłyszał, że ma to być po prostu dobre kino.
- Chodziło nam o stworzenie filmu, który ma w sobie lekkość i zapewni publiczności relaks, śmiech i uśmiech. Wcale nie jest łatwo to osiągnąć – mówi reżyser.
"Jak ukraść 100 milionów" w kinach od 9 lutego.
WP Film na: