Kret na sylwestra zakopie się w domu!
Jarosław Kret przygotowania do tegorocznego sylwestra spędzi w pracy - będzie zapowiadać pogodę. Natomiast moment, gdy wybije północ, najprawdopodobniej spędzi sam w domu.
– Będę pewnie oglądał jakiś film, albo czytał książkę. To jeden z niewielu dni, gdy mogę się zrelaksować. Nie należę do osób, które lubią balować. Nawet toastu noworocznego nie wzniosę, bo nie biję alkoholu – opowiada nam pogodynek.
Ale nie wszystkie sylwestry w jego życiu były takie monotonne. Milenijny Nowy Rok powitał w Indiach. Ale nawet tam, w jego ukochanym egzotycznym kraju, nie zapomniał się w zabawie.
– Myślałem, że to będzie wielka feta, bo hindusi uwielbiają święta. Tymczasem okazało się, że w Bombaju nikt się za bardzo nie przejął witaniem nowego milenium. Powłóczyłem się więc po opustoszałych ulicach miasta i postanowiłem, że więcej nie będę spędzał już w Indiach Nowego Roku. Ale słowa nie dotrzymałem, bo jeszcze raz mi się zdarzyło gościć tam na przełomie lat – opowiada Kret.
I dodaje, że w Indiach uwielbia kupować od ulicznych sprzedawców smakołyk zwany paan – czyli orzeszek owinięty w liść o właściwościach... odurzających. – Dla kobiet paan bywa z miodem, mężczyźni wolą te zwykłe. Taki przysmak po prostu się żuje – mówi Jarosław Kret.