Krystyna Podleska: Czy kultowa aktorka wróci na scenę?

Krystyna Podleska: Czy kultowa aktorka wróci na scenę?
Źródło zdjęć: © EastNews

01.02.2015 | aktual.: 22.03.2017 10:45

Nie chce być tylko „Krysią z Misia”, jak nieustannie nazywają ją w mediach. I choć współpracę ze Stanisławem Bareją wspomina nadzwyczaj miło – to końcu „Miś” uczynił z niej osobę rozpoznawalną – ten rozdział uważa już za dawno zamknięty.

Nie chce być tylko „Krysią z Misia”, jak nieustannie nazywają ją w mediach. I choć współpracę ze Stanisławem Bareją wspomina nadzwyczaj miło – to końcu "Miś" uczynił z niej osobę rozpoznawalną – ten rozdział uważa już za dawno zamknięty.

Jej świetnie zapowiadającą się karierę przerwało wprowadzenie stanu wojennego. Podleska, wiedząc, że nie jest osobą mile widzianą w kraju, wolała wyjechać do Anglii. Gdy ponownie wróciła do Polski, okazało się, że brakuje dla niej ról - jeśli nie liczyć gościnnych występów w kilku serialach lub epizodów w paru filmach.

Zajęła się więc tłumaczeniem sztuk i, za namową przyjaciół, od czasu do czasu pojawiała się na scenie. Teraz jednak sytuacja może ulec zmianie. Mąż aktorki został nowym dyrektorem muzycznego Teatru Variete w Krakowie i fani liczą, że Krystyna Podleska załapie się na jakąś rólkę.


1 / 8

''Dobrze się zapowiadałam''

Obraz
© EastNews

Gdy do władzy doszli naziści, dziadkowie Krystyny postanowili opuścić Niemcy i wyemigrować do Wielkiej Brytanii. Tam matka aktorki, dziecko Niemki żydowskiego pochodzenia i Polaka, poznała przyszłego męża, który również miał polskie korzenie. Aktorka przyszła na świat w 1948 roku w Londynie.

Całe dzieciństwo spędziła w Wielkiej Brytanii, gdzie dorastała w swobodnej, artystycznej atmosferze. Może nawet nieco zbyt swobodnej, bo uchodziła za dziecko niesforne i niezdyscyplinowane. Przez to nie udało się jej zrealizować marzenia o zostaniu primabaleriną.

- Dobrze się zapowiadałam, zdałam do szkoły baletowej, ale wytrzymałam w niej rok. Wylali mnie za niesubordynację, brak poświęcenia, brak postępu, ćwiczeń – mówiła w ”Głosie Wielkopolskim”.

2 / 8

''Zaczęły się problemy''

Obraz
© EastNews

Chcąc choć trochę okiełznać swoją córkę, rodzice oddali ją do przyklasztornej szkoły z internatem prowadzonej przez zakonnice. Nie pomogło.

- No i od razu zaczęły się problemy* – śmiała się Podleska w „ Super Expressie”. *- Bardzo szybko podjęto decyzję, że z siostrą nie możemy spać w sali z innymi dziewczynkami, bo siałyśmy zgorszenie. Nasze żarty i swoboda bycia raziła w oczy. Dostałyśmy więc celę na poddaszu, z dała od innych dzieci.

Dopiero po latach okazało się, że rodzicom tak naprawdę podobał się ten nieprzewidywalny charakter żywiołowej córki.

- Grzecznym dzieckiem to ja nie byłam... - wspominała w „Dzienniku Zachodnim”. - Ale gdy dorosłam i przeprosiłam moją mamę za wszystkie kłopoty, jakie jej sprawiłam, mama powiedziała: Córciu, myśmy się z tatą cieszyli, że mamy takie żywe dziecko!

3 / 8

Powrót do Polski

Obraz
© Film Polski

Śliczną, żywiołową dziewczynę w końcu zaczęło ciągnąć na scenę, a stamtąd trafiła przed kamery. Zadebiutowała malutką rólką w udanym „Na samym dnie” Skolimowskiego, a kilka lat później, gdy przeprowadziła się z rodzicami do Polski, trafiła do „Za rok, za dzień, za chwilę...” Lenartowicza.

Wkrótce, kiedy zrozpaczona Podleska uznała, że nikt więcej nie jest zainteresowany zatrudnieniem jej w swoim filmie i zaczęła myśleć o wyjeździe, zadzwonili do niej ludzie Krzysztofa Zanussiego, z informacją, że reżyser zaprasza ją na spotkanie.

„Barwy ochronne” były dla jej kariery niezwykle istotne. To tam wypatrzył ją Stanisław Bareja, który uznał, że młoda Krystyna, która dopiero co przyjechała do Polski i nie ma pojęcia o absurdach w kraju, jest idealną kandydatką do roli Oli.

4 / 8

''Nie chcę być Christine''

Obraz
© EastNews

- Największy wpływ na moje życie miał "Miś". Jakie byłoby moje życie bez "Misia"! Zupełnie inne. Tyle się przez tego "Misia" wydarzyło...- wyznawała w „Głosie Wielkopolskim”.

Irytuje ją tylko, że w napisach końcowych figuruje jako „Christine Paul-Podlasky”. Christine Paul to jej pseudonim, który przybrała w szkole aktorskiej, a ktoś dodał do tego obco brzmiącą wersję nazwiska.

- Kiedy mieszkam w Polsce, nie chcę być Christine. Jestem Krystyna Podleska – mówiła stanowczo, podkreślając, że chociaż urodziła się w Anglii, zawsze czuła się Polką. Kraj opuściła wkrótce po premierze, przestraszona sytuacją polityczną. Do Polski wróciła po śmierci rodziców i od tamtej pory nie myśli o wyprowadzce.

5 / 8

''Postanowiłam zaryzykować''

Obraz
© EastNews

W kinie zabrakło dla niej miejsca, ale Podleska, zamiast narzekać, zaczęła szukać innej pracy. Przez jakiś czas prowadziła w Krakowie sklep z kosmetykami, dopóki biznes nie przestał być opłacalny. Obecnie zajmuje się przekładami.

- Nie czuję się kompetentna w tłumaczeniu literatury, nie tłumaczę przecież Szekspira, tylko współczesne sztuki, niektóre poważniejsze, farsy, komedie – mówiła skromnie o swojej pracy w „Głosie Wielkopolskim”.

Kiedy tłumaczyła „Mój boski rozwód”, przyjaciele uznali, że to właśnie ona powinna zagrać główną rolę.

- Bałam się strasznie, ale pomyślałam, że jeśli tego nie zrobię, to do końca życia będę miała wyrzuty sumienia i rozmyślała: co by było, gdybym tego nie zrobiła. Postanowiłam zaryzykować – mówiła.

Posłuchała ich rady, wróciła na scenę, a publika oszalała na jej punkcie.

6 / 8

Sen o teatrze

Obraz
© EastNews

Po dwóch rozwodach wreszcie znalazła szczęście u boku Janusza Szydłowskiego (na zdjęciu), aktora i reżysera, a obecnie dyrektora krakowskiego Teatru Variete. Poznali się w Londynie i Podleska cieszyła się, że spotkali się już jako dojrzali ludzie po przejściach, bo dzięki temu, mimo że tak bardzo się od siebie różnią, udało im się stworzyć normalny i szczęśliwy związek.

Jak przyznaje Szydłowski, o stworzeniu teatru marzył od dawna.

- Postanowiłem wrócić do rodzinnego Krakowa, aby zrealizować sen o teatrze. Musiało jednak upłynąć 12 lat, gdy radni z Komisji Kultury jednogłośnie zaakceptowali mój pomysł, by dawne kino Związkowiec przeistoczyć w muzyczną scenę – mówił w „ Życiu na gorąco”. - Nikt nie wierzył w sukces. Nawet najbliżsi. Uważali, że jestem pomylony. „Mam brata wariata”, słyszałem od siostry. A żona Krystyna wzdychała: „Grasz, reżyserujesz. Po co ci ten kłopot?”. Zaczynamy w kwietniu – dodawał.

7 / 8

''Cieszę się tym, co mam''

Obraz
© ONS.pl

W kwietniu 2015 roku zaplanowano pierwszy spektakl na nowej scenie - polską prapremierę amerykańskiego musicalu "Legalna blondynka", którą wyreżyseruje Janusz Józefowicz.

Czy Podleska wróci na scenę? Sama mówiła, że granie sprawa jej ogromną przyjemność i chętnie wystąpiłaby w jakimś przedstawieniu. Ale jeśli się jej nie uda, nie będzie rozpaczać.

- Cieszę się tym, co mam. Pewne rzeczy już zrobiłam, wiele spraw jest poza mną. Celebruję codzienność. Z przyjaciółmi i bliskimi smakuję życie – mówiła w „Życiu na gorąco”.

8 / 8

''Może nie jestem wielką aktorką?''

Obraz
© AKPA

Marzy o roli, która pomoże jej się wyrwać z szufladki, do której trafiła przez „Misia”. Ale jednocześnie obawia się, że nie ma takiej siły przebicia.

- Jest mi smutno, że wciąż myślą o mnie "Krysia z Misia". A miałam dobry początek... Trafiłam do teatrów na West End w Londynie. Ale potem zaczęłam dzielić życie między Anglię i Polskę. Nie wiem, może to spowodowało, że nigdzie tak naprawdę nie odniosłam wielkiego sukcesu? - mówiła w „Super Expressie” i dodawała ze smutkiem:

- A może...? Biorę pod uwag brak talentu. Może wcale nie jestem wielką aktorką? (sm/gk/gb)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)