Ksiądz Jan A. nie żyje. Był antybohaterem filmu Sekielskich
W filmie "Tylko nie mów nikomu" doszło do konfrontacji księdza Jana A. z jedną z jego ofiar. Dorosła dziś Anna Misiewicz nagrała ukrytą kamerą wyznanie emerytowanego prezbitera, który miał molestować nie tylko 7-letnią Anię.
O śmierci duchownego dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Jan A. zmarł 15 marca, o czym Kuria Diecezjalna w Kielcach nie poinformowała miesiąc temu na swojej stronie. Jego nazwisko pojawiło się jednak w wykazie zmarłych księży. Ceremonia pogrzebowa odbyła się w kaplicy pogrzebowej Domu Księży Emerytów w Kielcach. W ostatniej drodze towarzyszył mu m.in. biskup Jan Piotrowski.
Rzecznik kieleckiej kurii ks. Mirosław Cisowski mówił dziennikowi, że bp Piotrowski, zgodnie ze zwyczajem, uczestniczy w każdym pogrzebie księdza ze swojej diecezji.
- Biskup brał pod uwagę także to, że każdy jest grzesznikiem, może być nawet wielkim grzesznikiem, ale jest też prawo miłosierdzia, które przeważa – dodał rzecznik.
Przypomnijmy, że ks. Jan A. był przedstawiony w "Tylko nie mów nikomu" jako emerytowany proboszcz z Topoli (woj. świętokrzyskie). W czasie kręcenia dokumentu mieszkał w Domy Księży Emerytów, gdzie z ukrytą kamerą odwiedziła go Anna Misiewicz. Była parafianka i ofiara księdza o pedofilskich skłonnościach.
- Pan Bóg jest sprawiedliwy i tej sprawiedliwości się boję – mówił jej przed kamerą. Dał również do zrozumienia, że 7-letnia Ania nie była jego jedyną ofiarą.
Po emisji filmu Prokuratura Okręgowa w Kielcach wszczęła śledztwo, jednak sprawa Misiewicz była już przedawniona. Rzecznik prokuratury mówił także, że żadna inna ofiara nie złożyła zeznań oskarżających księdza Jana A.
Przypomnijmy, że w sobotę 16 maja o 10:00 bracia Sekielscy udostępnią swoistą kontynuację "Tylko nie mów nikomu", pt. "Zabawa w chowanego", w którym przedstawią kolejne ofiary pedofilów w koloratkach.