Trwa ładowanie...
jakub wesołowski
08-04-2008 18:49

Kuba Wesołowski: Były momenty, które budziły we mnie przerażenie

Kuba Wesołowski: Były momenty, które budziły we mnie przerażenieŹródło: TVN
d2oln1r
d2oln1r

O pracy na planie filmu "Pora mroku" opowiada w rozmowie Joanną Sawicką Kuba Wesołowski.

Powiedz, jak praca na planie filmowym różni się od pracy na planie serialu?

- To zależy od serialu. W przypadku „Na Wspólnej” jest zupełnie inaczej niż na planie filmu. Bywały dni, kiedy kręciłem po osiemnaście scen dziennie, co jest niewyobrażalną wręcz ilością, zwłaszcza że w niektórych serialach kręci się jedynie po trzy sceny dziennie. W takim formacie, jakim jest serial „Na Wspólnej” tempo pracy jest niezwykle szybkie, jest bardzo wiele wątków, skacze się po chronologii odcinków. Dzieje się bardzo wiele rzeczy i trzeba pamiętać o konsekwencjach wszystkich poczynań dla dalszych losów bohaterów. Jednak między serialem, który wyświetlany jest tylko raz w tygodniu a filmem ta różnica się zaciera. Z racji nakładów finansowych, obowiązują nieco inne standardy pracy, jest więcej czasu na budowanie postaci. Każda scena może być bardziej przemyślana, jest czas, by omówić z reżyserem kwestię szczegółów, co sprawia, że aktorzy bardzo cenią sobie pracę takich warunkach. Mają bowiem wtedy większą możliwość świadomego tworzenia postaci, a nie przypadkowego trafiania w emocje.

Jak w takim razie pracowałeś nad budowaniem postaci Michała?

- Jeśli chodzi o kwestię budowania postaci, jestem przeciwnikiem wzorowania się na innych. Oczywiście należy wiedzieć, co nam się podoba i jak kiedyś chcielibyśmy zagrać. Jednak ślepe odzwierciedlanie tego, co wcześniej się widziało, szczególnie w takiej dziedzinie, jaką jest aktorstwo, uważam za nieporozumienie. Według mnie aktorstwo tylko wtedy ma sens, kiedy wypływa z ciebie, kiedy sam obmyślasz sposób pokazania także swojej własnej osobowości w ciekawy dla widza sposób. Kiedy staramy się powielać jakiś schemat, nie mamy pewności, czy uda nam się osiągnąć ten sam efekt. Dlatego ja uwielbiam naturalność i ludzi, którzy nie grają, ale po prostu są.

Na ile w pracy nad „Porą mroku” pomogły Ci wcześniejsze doświadczenia?

- To, w czym pomogła mi praca przy „Na Wspólnej” to łatwość przystosowywania się do nowych reżyserów. Miałem już przyjemność pracować z dwudziestką wybitnych reżyserów, wspaniałych ludzi, jak na przykład Wojtek Smarzowski, Filip Zylber, Wojciech Adamczyk, którzy są geniuszami w swoim fachu. A ponieważ było ich tak wielu, nauczyłem się szybko nawiązywać kontakt z reżyserem. To samo dotyczy aktorów. Miałem okazję pracować już z ponad setką aktorów, z których każdy jest inny, każdy ma swoje wartości i przykłada wagę do innych kwestii. Z każdym z nich musiałem nauczyć się współpracować, co bez wątpienia okazało się pomocne w przypadku „Pory mroku”.

d2oln1r

Jak na planie pomagał Ci reżyser?

- Z Grześkiem Kuczeriszką poznaliśmy się przy okazji zdjęć do „Twarzą w twarz”, mamy podobne cechy charakteru - obaj czasami jesteśmy chorobliwie wręcz ambitni, nie bardzo lubimy kompromisy i łapczywie chwytamy nowe wyzwania. To był wspólny element, który połączył nas prywatnie, a później także i zawodowo, kiedy pojawił się pomysł współpracy przy „Porze mroku”. To było bardzo ciekawe doświadczenie, chociaż już na samym początku oznajmiłem reżyserowi, że nigdy nie widziałem żadnego horroru, bo boję się horrorów i dlatego ich nie oglądam. Wtedy Grzesiek powiedział: „Ok, teraz będziesz się bał naprawdę”. I to faktycznie się sprawdziło, były na planie momenty, które budziły we mnie prawdziwe przerażenie.

Poza tym, problem z horrorem i thrillerem polega na tym, że trzeba konsekwentnie budować napięcie, ukazać jak ewoluuje postać i kim staje się ona pod koniec filmu. Jest to szczególnie istotne, kiedy nie kręci się scen w kolejności chronologicznej, tylko „skacze” po epizodach. Reżyser wraz z aktorem muszą czuwać nad tym, by postać była konsekwentna. Muszą też uważać, by nie włożyć całej energii już w pierwszą scenę, lecz sprawić, by dana postać była dla widza ciekawa przez cały czas trwania filmu. Reżyser konfrontował nasze próby z pomysłami, które sam miał w głowie przed rozpoczęciem realizacji zdjęć. To był moment, kiedy staraliśmy się wypracować złoty środek, a ostateczny wyrok i tak wyda widz.

Jak podsumowałbyś pracę nad „Porą mroku”?

- Na pewno było przy tym filmie dużo zabawy. Pamiętam dni zdjęciowe, kiedy wstawaliśmy o czwartej rano, dookoła nie było nic widać, wszędzie panowała gęsta mgła. Mieliśmy wrażenie, że jeszcze na dobre nie poszliśmy spać, a już trzeba było wstawać. Kiedy jechaliśmy na plan, powoli robiło się wesoło, zaczynały się rubaszne żarty. Potem następował etap charakteryzacji, w czasie którego chłopaki dokonywali prawdziwych cudów, pokazali prawdziwie światowy poziom. Następnie rozpoczynały się zdjęcia, w czasie których było i poważnie, i śmiesznie. Bo też i sam film nie ma być śmiertelnie poważny, ale ważne jest, by to, co się w nim dzieje wydawało się widzowi realne. Każdy z nas miał poczucie uczestniczenia w wielkiej przygodzie, w czymś na kształt sennego koszmaru. Tak długo towarzyszyły nam tyle abstrakcyjnych rzeczy, że chwilami zaczynaliśmy zatracać granicę pomiędzy tym, co prawdziwe, a rzeczywistością, którą budowaliśmy na potrzeby filmu. Po raz kolejny widzieliśmy ucharakteryzowanych ludzi, na naszą wyobraźnię
działała też cała otoczka miejsca, w którym kręcone były zdjęcia. Łapaliśmy się więc na tym, że mimo świadomości, że wszystko jest tylko zabawą, od czasu do czasu z niepokojem oglądaliśmy się za ramię. Do tego dochodziły sceny ucieczki po lesie, strzały, do których nikt przecież nie jest na co dzień przyzwyczajony. To wszystko było niezwykle dalekie od tego, czego doświadczamy na co dzień i dlatego bardzo ciekawe.

d2oln1r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2oln1r

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj