Leonardo DiCaprio w końcu dopiął swego. "Z takim nazwiskiem nie zrobisz kariery"
Zanim stał się inspiracją dla internetowych memów, był jednym z najlepiej zapowiadających się młodych aktorów. Za rolę w "Co gryzie Gilberta Grape'a" nastoletni Leonardo DiCaprio otrzymał nominację do Oscara - wtedy jeszcze nie wiedział, że statuetki nie zdobędzie przez długie lata, a jego pogoń za Nagrodą Akademii stanie się obiektem złośliwych żartów.
Po "Titanicu" wieszczono mu koniec kariery – zwłaszcza kiedy Akademia Filmowa nie doceniła jego starań i pominęła aktora podczas przyznawania oscarowych nominacji. Ale po kilku mniej lub bardziej udanych filmach DiCaprio wrócił na sam szczyt.
Wreszcie udało mu się zerwać z wizerunkiem romantycznego Jacka Dawsona i dawny amant ponownie udowodnił, że drzemie w nim ogromny talent. A w 2016 r., za "Zjawę", otrzymał wreszcie Oscara. Zobaczcie, czego jeszcze nie wiecie o aktorze, który 11 listopada obchodzi 43. urodziny.
Polski dziadek
Jak się okazuje, amerykański artysta czuje się związany z naszym krajem. Przyznawał, że przygotowując się do roli w "Titanicu", inspirował się polskim artystą, Stanisławem Szukalskim, którego nazywał swoim drugim dziadkiem.
– Stach z Warty mieszkał w tej samej dzielnicy co ojciec Leonardo. Ten współpracował z Hollywood, a nasz rzeźbiarz szukając źródeł utrzymania również pracował dla kina wykonując scenografie. No i tak mały Leonardo goszcząc u ojca, bo małżeństwo jego rodziców się rozpadło, widywał się również ze Stanisławem Szukalskim, czego dowodem są zdjęcia - mówiła kustoszka Barbara Cichecka w wywiadzie dla portalu sieradz.naszemiasto.pl. - Rodzina aktora dzięki tej znajomości ma największą kolekcję rzeźb Szukalskiego. A sam Leonardo w jednym z wywiadów przyznał, że Szukalski był jego polskim dziadkiem.
Problemy z bratem
O swoim "polskim dziadku" DiCaprio mówi z dumą - znacznie mniej zadowolony jest za to ze swojego starszego przyrodniego brata Adama Farrara (na zdjęciu). Niegdyś chłopcy byli sobie bliscy, a DiCaprio twierdził, że to właśnie Farrar zainspirował go do zostania aktorem.
Niestety, później mężczyzna zaczął brać narkotyki i wielokrotnie wdawał się w zatargi z prawem. W ubiegłym roku Farrar i jego dziewczyna zostali złapani na kradzieży; pewnie nie mieliby tak wielkich kłopotów, gdyby nie to, że nie zjawili się na rozprawie - policja wystawiła więc za nimi list gończy.
Zawsze czysty
DiCaprio nie kryje, że chociaż bardzo się martwi, jest też strasznie wściekły na swojego przyrodniego brata - zwłaszcza że, jak wyznał, sam nigdy nie brał narkotyków. Dorastał, obserwując ludzi, którzy zażywali rozmaite substancje odurzające i sam uznał, że zupełnie mu to nie odpowiada (chociaż przyznawał, że w pewnym okresie nie odmawiał sobie alkoholu).
Śmiał się, że z tego powodu miał pewne problemy na planie "Wilka z Wall Street", gdzie wcielał się w bohatera, który chętnie sięga po używki. Z pomocą przyszedł mu kolega z planu, Jonah Hill, który został jego "konsultantem od scen z narkotykami"; razem oglądali też filmik "The Drunkest Guy in the World".
Ważne imię
Swoje imię zawdzięcza wielkiemu artyście - jego mama była we włoskim muzeum i oglądała obraz Da Vinci, kiedy poczuła pierwsze kopnięcia dziecka; dlatego postanowiła nadać synkowi imię Leonardo. Niewiele jednak brakowało, a aktor występowałby pod zupełnie innym nazwiskiem. Gdy miał 10 lat, jego agent zasugerował, że chłopak powinien przybrać bardziej medialny pseudonim - "Lenny Williams".
DiCaprio odmówił, agent zrezygnował z kontraktu i oznajmił, że z takim etnicznym nazwiskiem nigdy nie uda mu się zrobić kariery. Cóż…
Zawodowy uwodziciel
W młodości uchodził za wielkiego imprezowicza i prawdziwego łamacza kobiecych serc. Umawiał się z aktorkami i modelkami, widywano go z Bridget Hall, Naomi Campbell, Kristen Zang, Heleną Christensen, Amber Vallettą, Evą Herzigovą, Gisele Bündchen, Bar Refaeli czy Blake Lively. Ale były kobiety, które bez problemu oparły się jego urokowi. Choć widzowie "Titanica" bardzo liczyli na pozaekranowy romans, Kate Winslet szybko przekreśliła wszelkie nadzieje, podkreślając, że DiCaprio jest, był i będzie wyłącznie jej przyjacielem. Podobno praca na planie filmowym tak ich wykończyła, że nawet nie myśleli o amorach.
Podobnie rzecz się miała z Claire Danes, która partnerowała Leonardo w "Romeo i Julii"; aktorka twierdziła, że nie tylko się w sobie nie zakochali, ale nawet za bardzo nie zapałali do siebie sympatią.
Pomocna dłoń
I choć nigdy się nie ożenił, DiCaprio może pochwalić się... córką. Na planie "Krwawego diamentu" zaprzyjaźnił się z pochodzącą z Mozambiku osieroconą dziewczynką. Tak wzruszył się jej losem, że "adoptował" ją; co miesiąc wysyła pieniądze na jej utrzymanie i wciąż pozostaje z nią w kontakcie.
DiCaprio zresztą jest bardzo zaangażowany w działalność charytatywną - pomaga finansowo rozmaitym fundacjom, w tym organizacjom broniącym praw osób homoseksualnych i chroniących zagrożone gatunki zwierząt.