Liliana Głąbczyńska-Komorowska znów na salonach. Tak się zmieniała
Aktorka tuż po rozkwicie swojej kariery, w latach 80., wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Tam udało jej się zagrać u boku sław, jednak kilkanaście lat temu postanowiła wrócić do Polski. Jak jej się żyje teraz?
Liliana Głąbczyńska-Komorowska z miejsca, tuż po skończeniu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, podbiła świat filmu. Zadebiutowała epizodem w "Śmierci prezydenta" Jerzego Kawalerowicza. Po rolach w "Karierze Nikodema Dyzmy", "Krabie i Joannie" oraz "Austerii" uchodziła za jedną z najpopularniejszych i najzdolniejszych młodych aktorek. Wtedy to postanowiła zmienić swoje życie o 180 stopni.
- Byłam młoda, odważna, pomyślałam, że muszę zawalczyć o siebie. Tutaj się dusiłam. Po Solidarności, która dała nam pozór wolności, szok stanu wojennego sprawił, że poczułam się jak więzień. Popadłam w depresję, nie chciałam w tym uczestniczyć - wspominała kilka lat temu w wywiadzie dla "Vivy".
Podbój USA
W latach 80. aktorka wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Tam, na przyjęciu u Romana Polańskiego, poznała starszego o 30 lat reżysera Jacka Elsnera. Przez dwa lata zyła w luksusach w jego apartamencie na Manhattanie. W końcu para się zaręczyła, jednak do ślubu nie doszło. Polka nie chciała dla ukochanego przejść na judaizm.
- Chciał, żebym zmieniła religię. Kiedy zdałam sobie sprawę, że ta religia ma ten sam fundament, co katolicka, i tego samego Boga, nie widziałam powodu, by zmieniać moją wiarę. Jego dzieci i cała rodzina nie chcieli, by on był z katoliczką. Powiedziałam mu: "Jack, ja kieruję się własnym głosem, nie mogę tego zrobić"- mówiła po latach aktorka.
Później Liliana Głąbczyńska-Komorowska wdała się w romans z Michałem Urbaniakiem, przez który rozbiło się jego małżeństwo z Urszulą Dudziak. Dziś aktorka przyznaje, że w związku z tym narastało w niej poczucie winy. Jej uczucie do jazzmana wygasło po kilku latach.
Zagraniczna kariera
Za oceanem Liliana Głąbczyńska-Komorowska nie porzuciła marzeń o aktorstwie. Małymi kroczkami wkroczyła na ekrany. Od 1983 roku zaczęła pojawiać się w serialach (m.in. "Simon & Simon", "The Cosby Show" czy "Kojak") i filmach ("War and Lowe" czy "Her Alibi").
W 1990 roku w Kanadzie realizowała film "Scanners III" – kolejną część sagi, którą zapoczątkował kultowy horror Davida Cronenberga – gdzie grała główną rolę. Reżyserem był Christian Duguay, który wkrótce potem został jej mężem. Byli razem przez 15 lat, zostali rodzicami dwójki dzieci. W tym czasie Liliana wystąpiła w kilku filmach męża – m.in. "Tajemnicy Syriusza" z Peterem Wellerem czy "Zasadach walki" z Wesleyem Snipesem.
Niestety mąż Komorowskiej wdał się w romans i zostawił polską aktorkę. - Gdy Christian mnie porzucił, to wszystko do mnie wróciło. Jeśli ty odbierzesz kogoś, tobie też będzie odebrane. Teraz już to wiem - mówiła w wywiadzie dla "Vivy!".
Powrót na polskie ekrany
Kilkanaście lat temu aktorka zapragnęła znów występować dla polskiej widowni. Mimo że żyła w Montrealu z nowym mężem, przedsiębiorcą i dyplomatą Bernardem Poulinem, coraz częściej przylatywała do ojczyzny na plan filmowy. W 2008 r. zagrała w serialu TVN "Teraz albo nigdy", później można ją było oglądać również w "Na dobre i na złe" i "Blondynce". W 2017 r. ponownie się rozwiodła.
Chodząca piękność
Nie da się ukryć, że pomimo upływu lat Liliana Głąbczyńska-Komorowska wciąż zachwyca formą. Czas się dla niej zatrzymał, co można zauważyć po najnowszych zdjęciach aktorki z premiery filmu "Filip". Trudno uwierzyć, że 11 kwietnia gwiazda skończy 67 lat.