"Lion. Droga do domu": czarny koń tegorocznych Oscarów? [RECENZJA]

Historia o zaginionym chłopcu ze slumsów szukającym rodziny pachnie emocjonalnym szantażem i popłuczynami po "Slumdogu. Milionerze z ulicy". Spokojnie, nie jest ani jednym, ani drugim. Tym bardziej, że została doceniona przez członków Amerykańskiej Akademii Filmowej i z czterema nominacjami stała się czarnym koniem tegorocznych Oscarów. "Lion. Droga do domu" ma szansę na statuetkę m.in. za najlepszy film.

Obraz
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Reżyserski debiut Gartha Davisa to jedna z tych historii, którą trzeba opatrzyć metką „na faktach”, bo inaczej wydaje się zbyt nieprawdopodobna. A zaczyna się tak: mały Saroo (znany ze „Slumdoga…” Dev Patel)
chcąc pomóc bratu w zarobieniu forsy, gubi się, zasypia w pustym pociągu, który wywozi go na drugi koniec kraju. Chłopiec nie zna tutaj nikogo, nie zna nawet bengalskiego używanego przez mieszkańców Kalkuty. Nie wie ani jak wrócić, ani nawet w jaką stronę zacząć iść. Po licznych perypetiach zostaje adoptowany przez australijskie małżeństwo, chwilę później dołącza do nich drugi chłopiec z Indii, Mantosh, dla którego dzieciństwo w Azji będzie ciężarem niemożliwym do udźwignięcia w dorosłym życiu. Po latach spędzonych w emocjonalnym kokonie, za sprawą indyjskiego odpowiednika proustowskiej magdalenki, Saroo przypomina sobie, że miał kiedyś inną rodzinę i wyrusza na poszukiwania.

Davis tworzy tu kino emocjonalnej drogi, gdzie tęsknota za korzeniami, niezależnie od tego jak są one cienkie lub nieatrakcyjne, utrudnia codzienne życie. Nieusuwalny wpływ przeszłości widać też w równoległych losach adoptowanych braci - Saroo i Mantosha. Ten pierwszy może do niej wrócić i się z nią pogodzić, dla tego drugiego będzie ona wiecznym ciężarem i nie pozwoli mu rosnąć i rozwijać się. Pytanie, na ile człowiek jest bezradny wobec własnego losu, a na ile może go kształtować, jest drugim tematem „Liona”. A więc to uczucia, nie akcja są w centrum zainteresowania reżysera, niewiele tutaj będzie efektownych ucieczek, pyskówek czy scen pasujących dynamiką do „Slumdoga”.

Razem z Saroo podróżujemy z Indii do Australii i z powrotem, widząc skrajną biedę, przeludnienie i zakamarki, do których nie powinni mieć wstępu dorośli, nie mówiąc już o dzieciach. „Lion. Droga do domu” nie epatuje jednak ani biedą, ani różnicami kulturowymi, daleko mu do surowych filmów dokumentalnych, przypominającym sumieniu, że spłata kredytu i mały samochód nie są żadną życiową tragedią. Świat, jaki tworzy Davis przy wybitnej pomocy operatora Greiga Frasera (nagrodzonego zresztą Złotą Żabą na festiwalu Camerimage) wydaje się, paradoksalnie, spokojny i bezpieczny. Taki klimat wprowadza głównie ciepłe światło, które w scenach dziejących się w Kalkucie, oswaja przestrzeń, a także czyni z każdego niebezpieczeństwa trudną przygodę, zmierzającą niewątpliwie do szczęśliwego finału. Jest to o tyle ważne, że pierwsza część filmu rozgrywa się prawie bez słów i to kadry oraz kolory budują narrację.

„Lion. Droga do domu” to film będący na styku Hollywood i kina niezależnego spod znaku Sundance; łącząc produkcyjny rozmach i obecność gwiazd (Nicole Kidman, Rooney Mara) z powolnym i skupionym na emocjach stylu opowiadania idealnie pasuje na festiwal filmowy i sobotni seans w multipleksie. Kapitalnie grają tu aktorzy, szczególnie Dev Patel, który wyrósł ze swojej slumdogowej żywiołowości na wszechstronnego aktora oraz Nicole Kidman, wreszcie pokazująca emocje inne niż uprzejmy uśmiech lub takież dziwienie.

Autor: Ola Salwa. Ocena: 7/10

Źródło artykułu: WP Film
Wybrane dla Ciebie
Macaulay Culkin już się tak nie nazywa. Oto jego pełne imię i nazwisko
Macaulay Culkin już się tak nie nazywa. Oto jego pełne imię i nazwisko
Wspomina związek. Zdradził, co robili każdego wieczoru w łóżku
Wspomina związek. Zdradził, co robili każdego wieczoru w łóżku
"Zabić Miss". Tragiczna historia Agnieszki Kotlarskiej
"Zabić Miss". Tragiczna historia Agnieszki Kotlarskiej
Wycięli go z filmu. Dziś się cieszy, bo uniknął upokorzenia
Wycięli go z filmu. Dziś się cieszy, bo uniknął upokorzenia
Jak "amen" w pacierzu. "Kevin sam w domu" będzie w tv w wigilię. Kiedy i gdzie?
Jak "amen" w pacierzu. "Kevin sam w domu" będzie w tv w wigilię. Kiedy i gdzie?
"Zapiski śmiertelnika" jednym z najbardziej intrygujących filmów. Jest zwiastun
"Zapiski śmiertelnika" jednym z najbardziej intrygujących filmów. Jest zwiastun
Zakochany po uszy. Jackman nie chce kryć się przed światem
Zakochany po uszy. Jackman nie chce kryć się przed światem
Nękał i zastraszał? Millie Bobby Brown komentuje głośne oskarżenia
Nękał i zastraszał? Millie Bobby Brown komentuje głośne oskarżenia
Był wpatrzony w Stalina i Bieruta. "Wierzyłem w nich, w naszą władzę"
Był wpatrzony w Stalina i Bieruta. "Wierzyłem w nich, w naszą władzę"
Niemal puste sale. Kosztował 110 mln dolarów. Finansowa porażka roku
Niemal puste sale. Kosztował 110 mln dolarów. Finansowa porażka roku
"To twarz, na którą zapracowałam". Wielki powrót gwiazdy "Terminatora"
"To twarz, na którą zapracowałam". Wielki powrót gwiazdy "Terminatora"
"Coś poszło nie tak". Tyle widzów, że aż "padły" serwery Netfliksa
"Coś poszło nie tak". Tyle widzów, że aż "padły" serwery Netfliksa
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀