Magdalena Kumorek: pod maską brzyduli kryła się piękność
Celowo nie epatuje urodą
Uparcie trzyma się z dala fotoreporterów, nie zjawia się na imprezach branżowych. Gdy po udziale w serialu „Samo życie" stała się sławna, na jakiś czas zniknęła z ekranów; tłumaczyła, że popularność jej nie interesuje. Opuściła stolicę – choć ostrzegano ją, że w ten sposób straci wiele okazji zawodowych – a zamiast na planie filmowym, woli występować na teatralnej scenie. I podkreśla, że w życiu nie chodzi o pieniądze, a o to, by być szczęśliwym.
W „Poranku kojota” Olafa Lubaszenki grała prawdziwą brzydulę, ale ci, którzy ją znają, wiedzieli, że to tylko świetna charakteryzacja. Pod maską nieatrakcyjnej dziewczyny kryła się bowiem prawdziwa piękność.
Magdalena Kumorek, która obchodzi w sierpniu 37. urodziny, ma zresztą do siebie ogromny dystans i chętnie przyjmuje propozycje odstające od jej emploi. Ze śmiechem zauważa, że reżyserzy najchętniej widzieliby ją w roli dobrych i poczciwych kobiet, podczas gdy jej marzy się zagranie prawdziwej żylety.
Uparcie trzyma się z dala fotoreporterów, nie zjawia się na imprezach branżowych. Gdy po udziale w serialu „Samo życie” stała się sławna, na jakiś czas zniknęła z ekranów; tłumaczyła, że popularność jej nie interesuje. Opuściła stolicę – choć ostrzegano ją, że w ten sposób straci wiele okazji zawodowych – a zamiast na planie filmowym, woli występować na teatralnej scenie. I podkreśla, że w życiu nie chodzi o pieniądze, a o to, by być szczęśliwym.