Marcin Dorociński: Najbadziej pożądany polski aktor
Kolorowe magazyny okrzyknęły go jednym z najprzystojniejszych i najbardziej pożądanych polskich aktorów, ale Marcin Dorociński do tych wszystkich entuzjastycznych komplementów podchodzi z ogromnym dystansem.
Kolorowe magazyny okrzyknęły go jednym z najprzystojniejszych i najbardziej pożądanych polskich aktorów, ale Marcin Dorociński do tych wszystkich entuzjastycznych komplementów podchodzi z ogromnym dystansem.
Nie przepada, kiedy nazywa się go amantem, i jest zdziwiony, że media kreują go na bożyszcze kobiet. Tym bardziej, że nierzadko wciela się w postacie wzbudzające wyjątkowo negatywne emocje.
Na ekranie może i cieszy się opinią twardziela, ale tak naprawdę jest mężczyzną wrażliwym, wierzącym i gotowym na największe poświęcenia dla rodziny. A nad aktorstwo przedkłada spędzanie czasu ze swoimi dziećmi.I nawet z byłą partnerką – Małgorzatą Kożuchowską – mimo bolesnego rozstania utrzymuje przyjacielskie stosunki.
Syn kowala
Urodził się 22 czerwca 1973 roku. Dzieciństwo spędził w Kłudzienku, gdzie jego ojciec pracował jako kowal.
Ale dzieciństwo wspomina z nostalgią. Spędził je wśród przyjaciół, otoczony rówieśnikami, miał wszystko „co potrzebne dzieciom do szczęścia”.
Technik obróbki skrawaniem
Aktorstwo było dla niego tematem tak odległym, że początkowo o graniu w filmach nawet nie marzył. Jak wielu jego kolegów, edukację kontynuował w technikum, gdzie uzyskał dyplom technika obróbki skrawaniem. Ale zdawał sobie sprawę, że nie jest to tak naprawdę to, co chciałby robić w życiu.
- O szkole aktorskiej zacząłem myśleć dopiero pod koniec technikum. Brałem udział w akademiach szkolnych i nauczyciele namówili mnie, żebym próbował. Wcześniej nie bywałem w teatrze – wspominał w "Wysokich Obcasach".
Dzięki pomocy wierzących w jego talent nauczycieli, do PWST dostał się już za pierwszym razem.
- Mama się ucieszyła, tata się zdziwił– dodawał. - Na pewno się zastanawiał, że skoro już syn poszedł na studia, to może wybrałby jakieś bardziej życiowe tematy, żeby fach przynajmniej miał.
Marcin ze wsi
Wyjazd z „prowincji” do stolicy był dla niego poważnym krokiem. Bał się, że nie odnajdzie się w nowym środowisku, że nie dorówna obrotnym warszawiakom.
- Miałem wątpliwości, czy to ma sens* – wspominał w "Wysokich Obcasach". *- Mówiłem do siebie: "Ty, Marcin, jesteś ze wsi, a to kompletnie inny świat. Jak się nie sprawdzisz, to na tiry".
Szybko się okazało, że jego lęk był całkowicie nieuzasadniony. Krystyna Janda zachwyciła się jego „męskością” i zaprosiła go do swojego spektaklu, a koledzy z roku mówili na niego „Na wieki wieków... amant”. Choć akurat to określenie nie przypadło Dorocińskiemu do gustu.
- Co ze mnie za amant? - irytował się w "Gali". - Amantami można było nazywać przedwojennych aktorów. Rudolf Valentino, to był amant.
Zakochana Kożuchowska
W 1992 roku, w szkole teatralnej,* poznał o dwa lata starszą Małgorzatę Kożuchowską.* Zakolegowali się, ale wówczas nie łączyło ich nic więcej niż przyjaźń. Uczucie pojawiło się za to pięć lat później, kiedy oboje dostali angaż w Teatrze Dramatycznym.
Przez jakiś czas byli nierozłączni,* niektórzy twierdzą, że planowali nawet ślub.* Ale nigdy do niego nie doszło. Po trzech latach Kożuchowska odeszła od swojego partnera.
- Za dużo... pracowałam i praca oddalała mnie od bliskich. Zawód aktora, a oboje przecież jesteśmy aktorami, nie sprzyja prowadzeniu ustabilizowanego życia i założenia domu – tłumaczyła się.
Prawdziwym powodem rozstania była jednak znajomość aktorki z fotografem Markiem Straszewskim.
Na pierwszym miejscu rodzina
Dorociński nie rozpaczał jednak długo. Na planie serialu „Pitbull”* poznał scenografkę Monikę Sudół.* Zakochali się, pobrali. W 2006 roku na świat przyszedł ich syn Stanisław, a dwa lata później córka Janina. Wspólnie wychowują również Kubę, syna Sudół z poprzedniego związku.
- Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Na pierwszym miejscu rodzina, na drugim praca, na trzecim hobby – mówił w "Malemanie".
Jest zachwycony rolą ojca. Kiedy urodziły się jego dzieci, niejednokrotnie odrzucił rozmaite propozycje zawodowe, byle tylko móc zostać z nimi w domu.
- Podoba mi się bycie tatą– mówił w "Gali". - Lubię to. To mi daje odskocznię. I jakoś mnie to zajmowanie się maluchami wcale nie stresuje.
Sfrustrowany aktor serialowy
O karierę zawodową nie musi się martwić, choć przyznaje, że dopiero niedawno obrała pożądany przez niego kierunek.
Na swoją premierę czekają dwa filmy z udziałem Dorocińskiego: „Moja siostra” Kingi Dębskiej i thriller „Na granicy” Wojciecha Kasperskiego. (sm/gol)