Matka Bachledy-Curuś pogodziła się z Farrellem
W obliczu takiego szczęścia nie wypada się kłócić. Dlatego kiedy Alicja Bachleda-Curuś (26 l.) powiła syna, niemal z miejsca poprawiły się jej relacje z rodziną. Jej ukochany Colin Farrell (33 l.) także łaskawszym okiem spogląda na góralski klan. Zgodził się nawet na przyjazd teściowej do USA.
-- Moja córka urodziła syna -- rozwiewa wszelkie wątpliwości na ten temat podekscytowana Lidia Bachleda, mama Alicji. -- Dziękuję za gratulacje, osobiście przekażę je córce -- dodaje w rozmowie z Faktem świeżo upieczona babcia. Ma powody do dumy, bo klan Bachledów powiększył się właśnie o kolejnego mężczyznę. Ale dni przed porodem nie wyglądały tak różowo.
Przez cały okres ciąży pani Lidia kontaktowała się z córką jedynie telefonicznie. Mówiła wtedy, że brakuje jej Alicji, która unikała lotów samolotem ze względu na swój stan. Nie najlepiej układały się także jej relacje z partnerem córki. Mama martwiła się, że Alicja jest pod silnym wpływem hollywoodzkiego gwiazdora i jego rodziny. Farrell ponoć chciał zupełnie odciąć ją od polskiej rodziny. Bachleda-Curuś przestała nawet kontaktować się z najbliższymi.
Było więc nerwowo. Telefon jednak wreszcie zadzwonił. Alicja i jej mama sporo sobie wyjaśniły. -- Niedługo jadę zobaczyć wnuka -- zdradza Faktowi pani Lidia. -- Jego imienia jednak nie zdradzę za żadne skarby! -- zarzeka się. W jej głosie słychać wielkie szczęście. Okazało się bowiem, że przyjście na świat małego chłopca, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki bardzo zbliżyło obie rodziny. Czy to koniec waśni?