Mia Wasikowska opowiedziała o pracy na planie filmu "Tracks".
Główną bohaterką "Tracks" jest młoda kobieta, która wyrusza z Alice Springs nad Ocean Indyjski. Do pokonania ma niemal 3 tysiące kilometrów - przez pustynię. Jej jedynymi towarzyszami są cztery wielbłądy i pies.
- Gdy myślisz o pustyni, natychmiast kojarzy ci się ona z żarem - mówi aktorka w najnowszym, majowym numerze magazynu "Total Film". - Trudniejszy do zniesienia jest jednak jej blask. Wysysa z ciebie energię. Z drugiej strony wspaniale było grać bez ton ubioru. Bardzo mi się to podobało. Nie cierpię historycznych kostiumów, co jest dość zabawne, gdyż często gram w dramatach kostiumowych. Miłą odmianą był fakt, że tym razem mogłam się pobrudzić!
Przypomnijmy, że za podstawę filmu posłużyły wspomnienia Robyn Davidson, którą Wasikowska miała okazję poznać. - Nieufnie podeszłam do tego spotkania - wspomina aktorka. - Wyobrażałam sobie Robyn z kart książki, która uderzyłaby każdego, kto chciałby ją zagrać w filmie. Zostałam jednak przekonana, by się z nią umówić. Okazała się bardzo miła i słodka. To była wielka ulga.
Scenariusz "Tracks" napisała Marion Nelson. Za kamerą stanął John Curran. Obraz gościł już na wielu międzynarodowych festiwalach. Poza Wasikowską można w nim podziwiać Adama Drivera i Emmę Booth.
Na polskich ekranach Wasikowską mogliśmy ostatnio podziwiać w "Stokerze".