Michał Bajor nie wyklucza eutanazji. "Straszne, gdy człowiek jest skazany na samotność"
Całe życie poświęcił muzyce i pogodził się z tym, że nie ma najbliższej rodziny i nigdy nie usłyszy "dziadku". Jednocześnie coraz częściej myśli o "niebezpieczeństwach jesieni życia", co skłania go do poważnych refleksji na temat własnego odejścia.
- Obserwując najbliższych, którzy już jej doświadczyli, dochodzę do wniosku, że niewykluczone, że sam zadecyduję, kiedy będę chciał odejść – mówił Bajor w wywiadzie dla "Gali". - Z powodu małej tolerancji i empatii jest to w naszym kraju jednym z wielu tematów tabu, więc nie chciałbym go rozwijać – dodaje 60-letni aktor.
Kilka lat temu Michał Bajor podkreślał w wywiadzie, że siłę dają mu przede wszystkim słuchacze, którzy licznie przychodzą na jego koncerty. - Poza tym młodzi ludzie, którzy też odkrywają w mojej twórczości coś dla siebie. I sama muzyka – mówił w "Fakcie".
Mimo sukcesów odnoszonych na scenie i uwielbienia fanów, żal wynikający z braku własnej rodziny nie opuszcza Bajora. Artysta zdaje sobie sprawę, że nie wszedł w "tę codzienną, normalną i taką ciepłą egzystencję". - To moja wina. Pogodziłem się z tym, czego nie doznałem w życiu. Straszne, gdy człowiek jest skazany na samotność – cytuje artystę "Super Express".
Michał Bajor to wybitny polski aktor i piosenkarz, który od drugiej połowy lat 80. występuje przede wszystkim z własnymi recitalami, często wzorowanymi na stylu i repertuarze piosenkarzy francuskich. Jest synem aktora-lalkarza Ryszarda Bajora, który zmarł w czerwcu zeszłego roku. Kilka dni wcześniej Bajor wypowiadał się negatywnie na temat pomysłu rychłego zorganizowania koncertu upamiętniającego Zbigniewa Wodeckiego, który zmarł 22 maja 2017 r.
- Wszelkie imprezy w tak krótkim czasie są troszeczkę za wcześnie dla mnie - wyznaje wokalista w rozmowie z Piotrem Grabarczykiem.