Michał Oleszczyk pisze o społeczności LGBT. "Jesteśmy siłaczami i siłaczkami"
"Nie ma rady; sytuacja wyeskalowała tak, a nie inaczej, a ja nie zamierzam wymontowywać lustra znad umywalki w łazience", pisze Michał Oleszczyk i dokonuje publicznego coming outu. To reakcja na ostatnie wydarzenia w Warszawie związane z zatrzymaniem aktywistki Margot.
09.08.2020 19:52
W Warszawie, 7 sierpnia, miały miejsce demonstracje przeciwko zatrzymaniu aktywistki LGBT+, Margot. Policja aresztowała na kilka godzin około 50 osób, które - jak relacjonowała na Twitterze posłanka Magdalena Biejat - nie dostały od razu pomocy prawnej. Do zatrzymań doszło po fali protestów, jakie przetoczyły się przez Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat w Warszawie.
W tej sprawie ostro wypowiedzieli się już m.in. Szczepan Twardoch, Karolina Korwin Piotrowska, Paulina Młynarska i Mariusz Szczygieł. Głos zabrał również Michał Oleszczyk, uznany filmoznawca i były dyrektor artystyczny festiwalu filmowego w Gdyni.
"Wy, którzy szczujecie na LGBT+, nie zapominajcie, że macie do czynienia z siłaczkami i z siłaczami. Z twardzielkami i twardzielami", pisze. "(…) od najwcześniejszych lat szkolimy się w wytrzymałości na szczególny rodzaj bólu. Ten ból nie jest lepszy, niż wasz, by zacytować pewien słynny song. Ale jest... inny. Bardziej całościowy, bardziej podskórny; mniej punktowy i lepiej rozdystrybuowany w krwiobiegu", dodaje.
Oleszczyk podkreśla, jak maluje się rzeczywistość społeczności LGBT i z czym musi mierzyć się na co dzień. Przede wszystkim to nierówność, odrzucenie i brak akceptacji. To poczucie pominięcia przez własne społeczeństwo. "To jest ból wymuszonej niewidzialności; wymuszonego ignorowania siebie samego. (…) Ból bycia pomijanym w przemowach rządzących, dla których nie istniejesz (chyba, że jako podatnik lub abonent); ból bycia zrównywanym z pomiotem diabła w kazaniach tych spośród duszpasterzy, którzy woleliby, żeby cię wcale nie było - a przynajmniej, żebyś przenigdy nie zabierał głosu w obronie własnej godności.
Krytyk w odpowiedzi na ostatnie wydarzenia i postanowił dokonać swojego coming outu. Podkreśla, że nie jest to pierwszy raz, kiedy mówi otwarcie o swojej orientacji, ale pierwszy, którego dokonuje w ten szczególny dla niego sposób. (Całość postu znajdziecie poniżej).
"Dziś mam 38 lat i piszę taki samodzielny post po raz pierwszy, mimo że kiedyś obiecałem sobie nigdy nie włączać się w tożsamościowe wojny naszych czasów (bo ogólnie rzecz biorąc uważam je za bardziej destrukcyjne, niż budujące). Ale nie ma rady; sytuacja wyeskalowała tak, a nie inaczej, a ja nie zamierzam wymontowywać lustra znad umywalki w łazience", pisze.
Olszeczyk wyraża ogromne uznanie dla aktywistów LGBT i ich odwagi. Sam swoim postem niewątpliwie chce dodawać otuchy innym. Nie uchodzi jego uwadze również fakt, iż wiele osób, także o konserwatywnych poglądach wspiera osoby nieheteronormatywne. Ten oddolny przykład sprawia, że końcowy apel jego postu wybrzmiewa jeszcze mocniej.
"(…) rozważcie proszę, jak mocne społeczeństwo obywatelskie moglibyśmy budować razem, gdybyśmy współdziałali tak sprawnie, żeby to politycy i inni dysponenci władzy się nas wszystkich po równo bali i nam wszystkim po równo służyli - zamiast tuczyć się na społecznych strachach w sposób równie bezwstydny i destrukcyjny dla tkanki społecznej, jak to ma miejsce obecnie", podsumowuje.