Na tę scenę w "Kevin sam w domu" nikt nie zwrócił uwagi od 1990 r. Chodzi o jeden szczegół
"Kevin sam w domu" jest już pewnego rodzaju świąteczną tradycją. Właściwie większość widzów zna tę komedię na pamięć, a całe rodziny podczas świąt śmieją się do rozpuku ponownie oglądając kultową komedię. Fani jednak zwrócili uwagę na jeden szczegół, który mógłby sporo zmienić w postrzeganiu tej hitowej produkcji.
"Kevin sam w domu" jest amerykańskim filmem fabularnym z 1990 r. w reżyserii Chrisa Columbusa. Rodzina McCallisterów na Święta Bożego Narodzenia postanowiła wyjechać do stolicy Francji. W porannym pośpiechu, który został spowodowany możliwością spóźnienia na samolot do Paryża, członkowie rodziny zapominają o Kevinie. Ostatecznie główny bohater został sam w domu.
Internauci dopatrzyli się w jednej scenie na początku filmu szczegółu. Chodzi o postępowanie ojca, który w pewnym momencie wyrzuca lotniczy bilet Kevina. Wobec tego pojawiły się spekulacje, że zostawienie głównego bohatera nie było przypadkiem, a celowym czynem. Fani posunęli się o krok dalej i domniemają, że to ojciec nasłał złodziei na Kevina.
Rzeczywiście, podczas wspólnej biesiady rodzinnej Peter (ojciec) wyrzuca bilet. Zrobił to, ponieważ podczas przepychanki Kevina i Buzza (starszego brata) zalali bilet napojami. Ojciec nie patrząc na to, co zostało zalane, złapał i wyrzucił.
Domysły można snuć zawsze. To rzecz oczywista. Niemniej, nie ulega wątpliwości, że "Kevin sam w domu" jest już tradycją. I w tym roku Polsat po raz kolejny postanowił wyemitować film 24 grudnia o godz. 20:05.
Będziecie oglądać?